Wygląda na to, że nowy rząd chce wyciągnąć rękę do Polski i tak, jak ambasador Arndt Freytag von Loringhoven, nie zwracać nadmiernej uwagi na obraźliwe ruchy z polskiej strony. Dżentelmeni, a zwłaszcza ci wywodzący się ze starych rodów arystokratycznych, również krzyżackich, umieją zachować sztywną górną wargę nawet na widok plakatów przypominających te z pierwszych miesięcy stanu wojennego. Oburzano się wtedy – 40 lat temu – na plakat „Targowica – Z pnia narodowej zdrady" autorstwa Witolda Mysyrowicza, który miał jednak dużo czystszą kreskę od Wojciecha Korkucia, autora wywieszanych od lat plakatów antyniemieckich. I jeden, i drugi byli pod opieką swojego Ministerstwa Kultury, choć na plakatach Mysyrowicza nie było żadnego logo, nawet PRON.