Uwielbiamy własne narracje. Na przykład tę, że punktem zwrotnym dla Chin były burzliwe wydarzenia na placu Tiananmen wiosną 1989 roku. Tymczasem, jak zwykle, w Pekinie uważają inaczej: punktem zwrotnym był rozpad ZSRR. Władcy z nadania Komunistycznej Partii Chin (KPCh) z Deng Xiaopingiem na czele miały bowiem mocno zakodowane w umysłach hasło (jeszcze z lat 50. XX wieku): „Związek Radziecki dziś to nasze jutro".
Wtedy przestraszyli się, że jutro także oni mogą zawisnąć na gałęzi. Przysłowiową kwadraturę koła, czyli dylemat, jak zachować wszystko (czytaj: władzę), a przy tym wszystko (czyli KPCh) zostawić na miejscu, rozwiązali w iście chiński sposób: przestali reformować realny socjalizm, bo wiedzieli, co się stało z Michaiłem Gorbaczowem i ZSRR. W zamian postanowili włączyć wielki, liczący ponad miliard mieszkańców chiński rynek do światowego, wówczas już kapitalistycznego obiegu, czego zwieńczeniem stało się przyjęcie ChRL do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w grudniu 2001 roku.