I tak pojęcie, którym chętnie posługiwała się partia rządząca, powróciło do niej jak bumerang, by nabić jej guza. Absolutyzacja suwerena, z którą mamy do czynienia w ostatnich latach, jest bardzo poważnym problemem. Podobnie jak absolutyzacja demokracji, głosząca, że o czymkolwiek ów suweren zdecyduje w wyborach, jest dobre.
Otóż niekoniecznie. Suweren nie zawsze ma rację, a demokracja nie jest metodą orzekania o tym, co jest dobre, a co złe, lecz sposobem pokojowego rozwiązywania politycznych konfliktów. Czy tak trudno sobie wyobrazić, że naród w głosowaniu podejmie decyzję dla siebie złą? Wyborców PiS zapytam – skoro uważacie Polaków za tak mądrych, że w 2015 roku oddali całą władzę w ręce Jarosława Kaczyńskiego, to czy tę samą mądrość przypiszecie za głosowanie na PO w 2007 i 2011 roku? To samo pytanie można postawić wyborcom Platformy – jak to możliwe, że mądrzy w 2007 i 2011 roku Polacy dwa lata temu postąpili tak głupio? Jakim cudem suweren nagle mądrzeje albo głupieje?