Co zrobiłby pisarz bez swojej żony

Która chwila w życiu pisarza jest najpiękniejsza? Może ta, w której kończy się ostatnie zdanie nowej powieści? A może ważniejszy jest moment, gdy po raz pierwszy bierze się w ręce swoje dzieło i powoli rozdziela pierwsze strony? Albo kiedy widzi ludzi pochylonych nad swoim dziełem w autobusie? Film „Żona" przypomina o jeszcze innej możliwości, dostępnej nielicznym. O nocnym telefonie z informacją, że otrzymało się Nagrodę Nobla.

Publikacja: 14.09.2018 18:00

Co zrobiłby pisarz bez swojej żony

Foto: materiały prasowe

Björn Runge, ekranizując wydaną również w Polsce powieść Meg Wolitzer, rozpoczyna film od sugestywnego pierwszego wrażenia. Te oczywiście bywają mylące, jednak nawet i na drugi rzut oka bohaterowie, małżeństwo Castlemanów, wydają się idealną parą. On, uznany pisarz, ewidentnie kocha żonę. Przy każdej okazji powtarza, jak wiele jej zawdzięcza. Ona mimo upływu lat wciąż wydaje się w niego zapatrzona. Wspiera go na każdym kroku, przypomina o lekarstwach i wiesza za niego płaszcz. Chciałoby się częściej widywać tak oddanych sobie starszych ludzi.

Pozostało jeszcze 84% artykułu

Tylko 9 zł z Płatnościami powtarzalnymi

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
„Miecz i bułat”: Krzyż i półksiężyc
Plus Minus
„Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów”: Włócznie w ruch, tarcze w drzazgi
Plus Minus
„The Precinct”: Policjanci z Averno
Plus Minus
„Łowca nagród”: Kevin Bacon kontra demony
Plus Minus
„Mountainhead”: Toksyczne bogactwo
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Piotr Lipiński: Western, ale feministyczny
Plus Minus
Młodość na wieczność