Björn Runge, ekranizując wydaną również w Polsce powieść Meg Wolitzer, rozpoczyna film od sugestywnego pierwszego wrażenia. Te oczywiście bywają mylące, jednak nawet i na drugi rzut oka bohaterowie, małżeństwo Castlemanów, wydają się idealną parą. On, uznany pisarz, ewidentnie kocha żonę. Przy każdej okazji powtarza, jak wiele jej zawdzięcza. Ona mimo upływu lat wciąż wydaje się w niego zapatrzona. Wspiera go na każdym kroku, przypomina o lekarstwach i wiesza za niego płaszcz. Chciałoby się częściej widywać tak oddanych sobie starszych ludzi.
Pozorną sielankę w związku państwa Castlemanów zmienia telefon ze Szwecji. Joe dowiaduje się o wyróżnieniu i zaczyna brylować na salonach, pozować do zdjęć, odbierać gratulacje. Zastępuje Clintona na okładce jednego z tygodników. Joan staje się tymczasem coraz bardziej smutna. Wręcz rozgoryczona. Dlaczego? Czyżby mu zazdrościła? Aby poznać prawdę o ich związku, wyruszymy w podróż do Sztokholmu i weźmiemy udział w ceremonii wręczenia słynnej nagrody. Przeniesiemy się również w przeszłość, by poznać bolesną prawdę o ich związku.
Björn Runge powoli odziera nas ze złudzeń. Zaczyna od drobnych rys, które zauważamy, obserwując mimikę pani Castleman i wsłuchując się w tembr jej głosu. Dopiero potem dostrzegamy napięcie panujące w rodzinie oraz w domu ich syna, początkującego pisarza, szukającego u ojca choćby cienia akceptacji. Spajający to małżeństwo sekret poznamy dopiero za sprawą dziennikarza planującego napisać biografię Castlemana. On pierwszy wpadnie na jego trop.
I chociaż chodzi tu o tajemnicę, to film szybko robi się przewidywalny. Runge przedwcześnie ujawnia główny zwrot akcji, by pokazać, jak para radzi sobie z jego konsekwencjami. Tyle że problem zaledwie szkicuje. Nie wgłębia się w niego, nie pokazuje go z różnych stron, nie poddaje analizie. To wszystko zostawia widzom, pozwalając im domyślać się pewnych rzeczy na podstawie zasygnalizowanych tylko informacji. Nie wszyscy widzowie takie rozwiązanie docenią.
Bo tylko na pozór „Żona" jest filmem o trudnej miłości i o udziale kobiety w sukcesie mężczyzny. W gruncie rzeczy to jednak historia poświęcona nierównościom płciowym i trudnym decyzjom, jakie kobiety musiały w przeszłości podejmować. To również film o konsekwencjach tych decyzji. O moralnych błędach, za które płaci się po latach. Joan jest tu ofiarą, ale nie tylko ona. Również Joe'go cała ta sytuacja nie mogła uszczęśliwiać. Tylko gdzie popełnił błąd?