Co zrobiłby pisarz bez swojej żony

Która chwila w życiu pisarza jest najpiękniejsza? Może ta, w której kończy się ostatnie zdanie nowej powieści? A może ważniejszy jest moment, gdy po raz pierwszy bierze się w ręce swoje dzieło i powoli rozdziela pierwsze strony? Albo kiedy widzi ludzi pochylonych nad swoim dziełem w autobusie? Film „Żona" przypomina o jeszcze innej możliwości, dostępnej nielicznym. O nocnym telefonie z informacją, że otrzymało się Nagrodę Nobla.

Publikacja: 14.09.2018 18:00

Co zrobiłby pisarz bez swojej żony

Foto: materiały prasowe

Björn Runge, ekranizując wydaną również w Polsce powieść Meg Wolitzer, rozpoczyna film od sugestywnego pierwszego wrażenia. Te oczywiście bywają mylące, jednak nawet i na drugi rzut oka bohaterowie, małżeństwo Castlemanów, wydają się idealną parą. On, uznany pisarz, ewidentnie kocha żonę. Przy każdej okazji powtarza, jak wiele jej zawdzięcza. Ona mimo upływu lat wciąż wydaje się w niego zapatrzona. Wspiera go na każdym kroku, przypomina o lekarstwach i wiesza za niego płaszcz. Chciałoby się częściej widywać tak oddanych sobie starszych ludzi.

Pozorną sielankę w związku państwa Castlemanów zmienia telefon ze Szwecji. Joe dowiaduje się o wyróżnieniu i zaczyna brylować na salonach, pozować do zdjęć, odbierać gratulacje. Zastępuje Clintona na okładce jednego z tygodników. Joan staje się tymczasem coraz bardziej smutna. Wręcz rozgoryczona. Dlaczego? Czyżby mu zazdrościła? Aby poznać prawdę o ich związku, wyruszymy w podróż do Sztokholmu i weźmiemy udział w ceremonii wręczenia słynnej nagrody. Przeniesiemy się również w przeszłość, by poznać bolesną prawdę o ich związku.

Björn Runge powoli odziera nas ze złudzeń. Zaczyna od drobnych rys, które zauważamy, obserwując mimikę pani Castleman i wsłuchując się w tembr jej głosu. Dopiero potem dostrzegamy napięcie panujące w rodzinie oraz w domu ich syna, początkującego pisarza, szukającego u ojca choćby cienia akceptacji. Spajający to małżeństwo sekret poznamy dopiero za sprawą dziennikarza planującego napisać biografię Castlemana. On pierwszy wpadnie na jego trop.

I chociaż chodzi tu o tajemnicę, to film szybko robi się przewidywalny. Runge przedwcześnie ujawnia główny zwrot akcji, by pokazać, jak para radzi sobie z jego konsekwencjami. Tyle że problem zaledwie szkicuje. Nie wgłębia się w niego, nie pokazuje go z różnych stron, nie poddaje analizie. To wszystko zostawia widzom, pozwalając im domyślać się pewnych rzeczy na podstawie zasygnalizowanych tylko informacji. Nie wszyscy widzowie takie rozwiązanie docenią.

Bo tylko na pozór „Żona" jest filmem o trudnej miłości i o udziale kobiety w sukcesie mężczyzny. W gruncie rzeczy to jednak historia poświęcona nierównościom płciowym i trudnym decyzjom, jakie kobiety musiały w przeszłości podejmować. To również film o konsekwencjach tych decyzji. O moralnych błędach, za które płaci się po latach. Joan jest tu ofiarą, ale nie tylko ona. Również Joe'go cała ta sytuacja nie mogła uszczęśliwiać. Tylko gdzie popełnił błąd?

Największym atutem „Żony" okazują się kreacje aktorskie. Glenn Close tworzy postać pełną rozmaitych emocji. Potrafi być ciepła i lodowato zimna, bezsilna i wrażliwa, a chwilę później twarda i ostra jak stal. Mimo to tworzy bardzo spójną i wiarygodną postać. A do tego zaskakująco prawdziwą. Jonathan Pryce nie ginie jednak w jej cieniu. Jego Joe to starszy schorowany mężczyzna, który zachował duszę młodego figlarnego chłopca. Coraz częściej czuje się jednak bezradny. Bez żony nie potrafi już egzystować. Może nigdy nie potrafił? Może on pełnił rolę żony w ich małżeństwie? Czasy na szczęście się zmieniły i kobiety przedefiniowały swoją rolę w społeczeństwie. Pora, by zrobili to również mężczyźni.

„Żona", reż. Björn Runge, prod. Szwecja/USA, dystr. UIP

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Björn Runge, ekranizując wydaną również w Polsce powieść Meg Wolitzer, rozpoczyna film od sugestywnego pierwszego wrażenia. Te oczywiście bywają mylące, jednak nawet i na drugi rzut oka bohaterowie, małżeństwo Castlemanów, wydają się idealną parą. On, uznany pisarz, ewidentnie kocha żonę. Przy każdej okazji powtarza, jak wiele jej zawdzięcza. Ona mimo upływu lat wciąż wydaje się w niego zapatrzona. Wspiera go na każdym kroku, przypomina o lekarstwach i wiesza za niego płaszcz. Chciałoby się częściej widywać tak oddanych sobie starszych ludzi.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy