Kto nie chce debaty publicznej

Propagandyści III RP na argumenty odpowiadają erystycznymi chwytami i frazesami polskiej poprawności politycznej. Czyżby nie mieli nic do powiedzenia?

Aktualizacja: 01.03.2008 00:21 Publikacja: 01.03.2008 00:20

Kto nie chce debaty publicznej

Foto: Rzeczpospolita

Od dosyć dawna powtarzam tezę, że III RP to królestwo Tartuffe’a, czyli molierowskiego świętoszka. Przypadłości, na które cierpią jego koryfeusze, z reguły przypisują oni swoim krytykom. Próba analizy rzeczywistości ośmieszana jest przez nich jako „myślenie spiskowe”, któremu przeciwstawiane są politycznie poprawne frazesy. W odpowiedzi na diagnozę pojawiają się retoryczne chwyty. Pierwsze zdanie polemiki Ireneusza Krzemińskiego z moim tekstem „PO jako obiekt kolonizacji” („Wiatraki Wildsteina” „Rz” z 2.02.2008] brzmi: „Z rosnącym zdziwieniem słucham zarzutów, jakie politycy i publicyści pisowskiej prawicy formułują wobec PO i jej rządu”. Potem jest o Jarosławie Kaczyńskim i o mnie.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”