Walizkę, w której dźwiga swe tradycje, historię i przekonanie o cywilizacyjnej wyższości, Europejczyk może zostawić w przechowalni na lotnisku. W rzeczywistości science fiction filozoficzne rupiecie ze Starego Kontynentu się nie przydadzą. A kto się ich nie pozbędzie, szybko zacznie przypominać jednego z wielkomiejskich bezdomnych, którzy ciągną wózek bezwartościowych rekwizytów z minionej epoki, mamrocząc coś pod nosem.
Nie wolno spoglądać do tyłu ani przystawać, by oddać się rozmyślaniom i sentymentom. Przeszłość nie ma tu żadnych praw, jest właściwie nielegalna – jedyny dozwolony ruch prowadzi naprzód. Przyszłość jest otwarta dla tych, którzy szybko rozpoznają reguły rządzące systemem i ułożą z nich hasło dostępu.
Po pierwsze trzeba się oduczyć myślenia poziomego. Europa jest w przeważającej części płaska i stara się rozrastać wszerz, zgodnie ze średniowiecznym przekonaniem, że niepodważalną oznaką panowania nad światem jest podbój terytorialny. To wyobrażenie robiło karierę w epoce kolonialnej, ale i dziś nie słabnie – Unia Europejska stara się rozłożyć swój „cywilizujący” parasol na państwa byłej Jugosławii i Turcję. Europejczyk lubi mieć przed sobą rozległy horyzont, widzieć czekające na niego możliwości, ale też wyraźnie czuć granice swego panowania: tu jesteśmy „my”, a tam są „oni”.
Hongkong żadnego z tych rozgraniczeń nie daje: po pierwsze, jest pionowy, stworzony piętrowo; po drugie – fenomen i potęga miasta bierze się właśnie z tego, że żadnej klarownej granicy między „nami” a „nimi” nie da się tu przeprowadzić.
Miła obsługa centrum turystycznego na lotnisku uprzejmie informuje przybyłych, że są na poziomie zero, autobusy do miasta znajdują się dwa poziomy niżej, a najłatwiejszą ścieżką komunikacyjną jest winda. Sam pobyt w terminalu działa jak program treningowy dla początkujących – nie należy uruchamiać funkcji „samodzielne myślenie". Tutejsza architektura jest inteligentniejsza i bardziej wydajna niż pojedynczy umysł, wystarczy się jej poddać i – jak w najlepiej zaprojektowanych wirtualnych serwisach – poruszać się intuicyjnie, wypatrując znaków i komend.