Na początku był moher

Publikacja: 04.01.2013 19:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Kim jest typowy polski katolik? We wczesnych latach 90. media nie miały wątpliwości – gdy mowa była o Kościele, w telewizji zazwyczaj pokazywano pomarszczone kobiece twarze, nieładne szarobure płaszczyki. A obok starości i braku gustu najważniejszą cechą katolika miał być brak wykształcenia. Rodzące się wówczas „elity" III RP szły drogą wskazaną niegdyś przez komunistów – dawały do zrozumienia, że Kościół katolicki to zabobon, któremu ulegają tylko ludzie mało inteligentni.

Pamiętam, jaki wzbudziłem szok w mojej redakcji w roku 1993, gdy w niedzielę poprosiłem korektorkę o przeczytanie w pierwszej kolejności mojego tekstu, żebym mógł zdążyć do Kościoła. – Dominik, nie masz co robić z pięknym niedzielnym popołudniem? – zapytała mnie skądinąd przesympatyczna pani, najwyraźniej zaszokowana, że dziennikarz może wybierać się na mszę. Rzeczywiście – nawet głęboko wierzący koledzy z redakcji (a zapewniam, że takich nie brakowało) niechętnie wspominali o czymkolwiek, co mogło kojarzyć się z przynależnością do Kościoła. Wiara to nie było coś, o czym głośno się mówi, ale raczej rzecz wstydliwa, wręcz intymna, taka, która powinna być skrywana przed światem.

W takiej atmosferze powstawało Radio Maryja. Jak pisano wtedy i później w gazetach: rozgłośnia dla tych, którym się nie powiodło, dla zniedołężniałych staruszek opuszczonych przez rodziny, dla zakompleksionych wąsatych mężczyzn w średnim wieku nieskrywających swojego antysemityzmu i innych uprzedzeń. Mówiąc otwarcie: dla prostaków.

Wyznawcy tej „prawdy" musieli odczuć pewien dysonans poznawczy, gdy w 2001 roku – a więc 10 lat po starcie toruńskiej rozgłośni – opublikowano badania, które pokazały, że wśród jej słuchaczy osoby z wyższym wykształceniem stanowią 9 proc., a więc taki sam odsetek, jaki w całym społeczeństwie. Wbrew temu, co nam wmawiano, słuchacze rozgłośni nie byli grupą kosmitów wyobcowanych z masy hołdujących światopoglądowym swobodom Polaków, ale w miarę wiernie odzwierciedlali społeczny przekrój mieszkańców III Rzeczypospolitej.

Gdyby komentatorzy, którzy z taką pogardą potrafią mówić o odbiorcach rozgłośni i telewizji ojca Rydzyka, zerknęli w podobne badania z 2011 roku, byliby jeszcze bardziej zaszokowani. Otóż w czasie, gdy odsetek Polaków z wyższym wykształceniem wynosił ok. 17 proc., wśród słuchaczy Radia Maryja było ich... 25 proc.

Cytując te liczby nie chcę udowadniać, że toruński redemptorysta stał się przedmiotem uwielbienia polskich intelektualistów. Niewątpliwie jednak polski Kościół zawdzięcza ojcu Rydzykowi wykreowanie tego, co czasem nazywa się katolicką opinią publiczną. Powodzenie przedsięwzięć toruńskiego redemptorysty pozwoliło aktywnym katolikom policzyć się. Nawet ci, którym nie odpowiadała poetyka Radia Maryja, zdali sobie sprawę, że Kościół w Polsce nie musi być bierny i bezrefleksyjnie poddawać się „obróbce" liberalnych mediów.

Pojawiły się kolejne inicjatywy ludzi związanych z Kościołem, często niemające nic wspólnego z toruńskim redemptorystą: ruchy charytatywne, antyaborcyjne, zwalczające pornografię w osiedlowych kioskach, bojkotujące produkty firm zaangażowanych w szkodliwą działalność. Katolicy poczuli, że wcale nie są gorszymi obywatelami, którzy muszą skrywać w głębi serca swój światopogląd, nie są grupą społeczną skazaną na wegetację w niszy prywatności. Tworzą strony internetowe i komercyjne czasopisma (w rodzaju „Egzorocysty"), bez kompleksów występują w liberalnych mediach, są nowocześni i otwarci na świat – w tym sensie, że chcą go zmieniać zgodnie z wartościami, które wyznają.

Nie bójmy się wniosku, który dla wielu może być szokujący: całą tę otwartość i nowoczesność polscy katolicy zawdzięczają „wstrętnemu moherowi", ojcu Tadeuszowi Rydzykowi.

Kim jest typowy polski katolik? We wczesnych latach 90. media nie miały wątpliwości – gdy mowa była o Kościele, w telewizji zazwyczaj pokazywano pomarszczone kobiece twarze, nieładne szarobure płaszczyki. A obok starości i braku gustu najważniejszą cechą katolika miał być brak wykształcenia. Rodzące się wówczas „elity" III RP szły drogą wskazaną niegdyś przez komunistów – dawały do zrozumienia, że Kościół katolicki to zabobon, któremu ulegają tylko ludzie mało inteligentni.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą