Foltyn większość życia spędza w sieci. Sam przyznaje, że 99 procent jego kontaktów ze światem zewnętrznym są wirtualne.
– Spotyka się pan na kolacji ze znajomymi? – Nie, nie, wolę pogadać przez Internet – krzywi się. Porozumiewa się przez komunikator internetowy Gadu-Gadu, który sam stworzył. Pisze, dyskutuje, czyta. Dużo i z różnych dziedzin. Raporty, opracowania, projekty rozwiązań. Byle nie zmarnować czasu. Książek raczej nie tyka. Jeśli już, to ich omówienia. – Przeczytałem ze dwie czy trzy filozoficzne książki. Okropnie długie. A wszystko to można było streścić na kilku kartkach. Strata czasu – mówi.
Jeśli spotyka się w realu, to w ulubionym warszawskim centrum handlowym Arkadia, bo tam jest wszystko pod ręką.
Ma 33 lata, jest milionerem i z biznesu przeskakuje do polityki. Ale nie wygląda ani na bogacza ani na politycznego fightera. Miły, łagodny, pucułowaty miś. W koszuli na wierzchu, z uśmiechem na twarzy. Jest ostrym, nowym lewicowcem. Ale dość nietypowym. Próbował z ugrupowaniami radykalnej lewicy, ale niespodziewanie wylądował w PSL, na pierwszym miejscu warszawskiej listy do Sejmu. Obok Tuska, Kaczyńskiego, Borowskiego.
– Nawet nie będę próbował z nimi walczyć. Chcę mówić tylko o swoim programie – deklaruje.