Współczesna polska „prawica“ zaczęła używać retoryki dziewiętnastowiecznych lewicowych radykałów, „lewica“ przejęła konserwatywne tradycje stańczyków, a przez liberalnych przedstawicieli „centrum“ przemówił młody Roman Dmowski.
Myśl polityczna III RP nie ma korzeni ani u niepokornych, jak chcą jej zwolennicy, ani w KPP, jak chcą jej krytycy. Przodków należy szukać zupełnie gdzie indziej – pośród dziewiętnastowiecznych konserwatystów. Jej prawdziwym ideowym patronem nie jest Stefan Żeromski, nawet nie Bolesław Bierut, lecz hr. Stanisław Tarnowski i dostojne grono stańczyków.
Po naniesieniu kosmetycznych poprawek publicystyka krakowskiego „Czasu“ mogłaby ukazywać się w dziale opinii polskich postępowych gazet. Nie gdzie indziej bowiem, tylko właśnie u galicyjskich zachowawców współczesna „lewica“ odnalazłaby wszystkie swoje idee, w szczególności zaś – wizję społeczeństwa jako organizmu zbudowanego z głowy (dobrych i mądrych elit) oraz tułowia (złego i głupiego ludu).
Według stańczyków warstwy wyższe są bardziej moralne niż masy. Wyznając szczególny etos „niesamolubnego samopoświęcenia“, wyrażają „patriotyzm nie kast, lecz narodu“ (Józef Szujski). To one położyły w przeszłości największe zasługi dla kraju i w kluczowych momentach wykazały się obywatelską odpowiedzialnością.
Ich największa zasługa polega na tym, że w duchu zgody i kompromisu, wyrzekając się przemocy, zasiadły do negocjacji z absolutyzmem austriackim, które doprowadziły w końcu do pokojowego przewrotu –pierwszych w Polsce wolnych i demokratycznych wyborów (prawda, że częściowo). Jednocześnie udało im się przeciwdziałać wywrotowym impulsom ludu, który na nienawiść chciałby odpowiadać nienawiścią, na miejsce dawnego autorytaryzmu wprowadzając nowy. W konsekwencji tylko szlachta może być uznana „za dziedziczkę i właścicielkę tradycji historycznej i obyczaju polskiego“ (Szujski).