[b]Na jaki?[/b]
Nie wiem, może na 200 lat, może na 1000. Biały człowiek ucywilizował Afrykę. Czarny człowiek zniszczył to dobro.
[b]A co zrobić z tymi nielicznymi krajami afrykańskimi, które – nie wiedzieć czemu – nie uległy, jak to pan nazywa, zbydlęceniu i osiągnęły sukces? Np. Botswana. Panuje tam demokracja, ludzie żyją jak na afrykańskie warunki na wysokim poziomie.[/b]
Cudnie, to w Botswanie już rządy białego człowieka nie są potrzebne. Ale w Afryce Południowej natychmiast trzeba przywrócić apartheid, bo on separował wrogie sobie grupy i w ten sposób utrzymywał porządek. I pokój.
[b]A jeśli czarni się nie zgodzą, to co pan proponuje?[/b]
Pasek i po tyłku. Z bandytami się nie cackamy, obojętne czy bandyci biali, czy czarni, tak? No to podobnie w Afryce – proponuję, żeby w niektóre miejsca powróciły korpusy brytyjskie i zaprowadziły tam taki porządek jak kiedyś.
[b]Akurat w RPA sami Afrykanerzy sobie doskonale radzili. Strzelając np. do uczniów w Soweto w 1976 roku, zabijając 500 nieuzbrojonych uczniów protestujących przeciwko nieludzkim warunkom, w jakich żyli. Wie pan, od kogo nauczyli się czarni w Kongo barbarzyństwa, złodziejstwa, korupcji? Od belgijskiego króla Leopolda i jego ludzi, którzy regularnie i bezkarnie dokonywali tam masakr i kradli wszystko, co się dało. Mobutu Sese Seko tylko kontynuował tradycję białych. Wie pan, ilu czarnych studiowało w Rodezji za czasów rządów Iana Smitha? Pięcioro. Ja rozumiem, że pan chce być wyrazisty, ale z tą bezwarunkową pochwałą białej cywilizacji w Afryce to pan przesadził. To jest obraz świata, w który nie wierzą już nawet sieroty po Imperium Brytyjskim w Londynie.[/b]
Bo tacy jak pan w londyńskich gazetach piorą ludziom mózgi, podając efekciarskie argumenty przeciwko koloniom. Zamiast pisać ściskające serduszko powiastki o pięciorgu studentów, niech pan uprzejmie napisze, ile szkół było w Afryce, zanim przyszli biali. Ile było szpitali, ile dróg bitych, którymi do tych szpitali można było szybko dojechać. A potem niech pan łaskawie napisze, że po przejęciu władzy przez czarnych liczba dróg bitych w Afryce spadła o 80 procent. Białe kolonie były doskonałym narzędziem cywilizacyjnego podnoszenia najbiedniejszych rejonów świata. I to nie biały kolonializm zniszczył Indie, tylko Ghandi. Błagam, proszę sięgnąć do statystyk, a potem ze mną rozmawiać o pożytku z wygnania białych.
[b]Pan sobie zdaje sprawę, że pan głosi pochwałę podziałów rasowych?[/b]
Nie rasowych, tylko kulturowych, do cholery!!! Jak wam brak argumentów, to próbujecie z oponenta robić rasistę. Niech pan sobie przeczyta, co mówiłem wcześniej, niech pan dodatkowo przeczyta którąś z moich książek o Amazonii, bo rasistą jestem takim samym jak Jan Paweł II. Podał mi pan przykład Botswany, gdzie demokracja działa. I bardzo dobrze, niech działa, niech tamtejsze dzieci chodzą do szkół. Ale z drugiej strony nie ma takiego obowiązku, by wszyscy na świecie umieli czytać i pisać. W starożytnym Egipcie tylko kilku kapłanów czytało, nawet król nie umiał. I wszystko działało. Odgórna zasada, która obowiązuje wszystkich, to „Nie zabijaj” albo „Nie kradnij”. Ale nie ma zasady „Musisz umieć pisać”.
[b]Nie ma też zasady „Musisz jeść”. Z perspektywy ciepłego pokoju w Europie głosi pan poglądy obrażające ludzi, którym los nie sprzyjał tak jak panu, bo urodzili się w złym czasie i w złym miejscu. Czy pana w ogóle interesuje coś takiego jak nędza, bieda na świecie, fakt, że miliard ludzi, między innymi w tych krajach, które pan odwiedza, nie ma dostępu do wody, że matki nie mogą rodzić dzieci w higienicznych warunkach, że dzieci nie mogą iść do szkoły? To jest los dwóch trzecich ludzkości.[/b]
Interesuje. Więcej niż połowę życia spędzam wśród biednych i wiem, że najlepiej dają sobie radę, gdy ich się zostawi samym sobie. Owszem, gdy wybucha wulkan, jest powódź, trzeba dać jałmużnę, przysłać jedzenie, koce – interwencja w obliczu katastrofy. Ale żadnych programów pomocy, żadnych długofalowych zasiłków.
[b]Ludzie zostawieni w spokoju sami sobie potrafią ułożyć życie.[/b]
Kopacz srebra z Potosi, który przez 40 lat siedzi w rozpadającej się kopalni i zarabia dwa dolary dziennie, też sobie sam życie ułoży?Jest całkowicie wolny, jak mu się nie podoba, to może sobie wyjechać, gdzie chce.
[b]Pan albo ja możemy wyjechać, dokąd chcemy, ale człowiek, który nie ma szkoły, nie ma pieniędzy i którego horyzonty sięgają rogatek miasta, nie może nigdzie wyjechać.[/b]
Mało pan wie o Ameryce. Indianie migrują masowo, ciągle zmieniają miejsce zamieszkania. Jak gdzieś znajdą nowe złoto, to połowa tych niepiśmiennych ludzi z Potosi zaraz tam leci. Jakoś wiedzą jak i którędy, i jakoś znajdują na to pieniądze. Kraje Ameryki Łacińskiej podpisały umowę, że „Indios no tienen fronteras”, czyli Indianina nie obowiązują granice państwowe. To jest kontynent wiecznej wędrówki ludów. Jak się rozniesie, że gdzieś jest nowa kopalnia, to na piechotę tam idą z drugiego końca kontynentu.
[b]To jest bardzo atrakcyjny obraz biednych. Traktuje pan ich jak maskotki z przepaskami na biodrach, które dla pana tańczą jakieś swoje tańce wojenne sprzed wieków. Pan na nich popatrzy, porobi notatki, popstryka parę zdjęć i zamyśli się nad upływem czasu. Jeśli się ma mnóstwo kasy i dom nad morzem, to oczywiście w tym obrazie nie ma żadnej rysy, a Ameryka Łacińska jawi się jako jedno wielkie eldorado[/b]
Przez większość czasu, który spędziłem w Ameryce Łacińskiej, byłem ubogi, nie miałem grosza, kumplowałem się z żebrakami, spałem na kratkach od metra. Miesiącami żyłem bez pieniędzy i wiem, co to znaczy bieda.
[b]Panie Wojtku, czy pan w ogóle ma dystans do siebie? Niektórzy ludzie się z pana śmieją, inni się pana boją. Ten facet chodzący po Warszawie na bosaka, głoszący jakieś obrazoburcze poglądy. Ta emigracja do Ekwadoru. To strasznie śmieszne jest, czuje pan to?[/b]
Proszę się śmiać, wyjdzie pan na głupka, bo z jednej strony taki pan otwarty na los Murzyna, a z drugiej strony taki ciasny umysłowo, że musi wyśmiać bosonoga.
[b]Wie pan, jaki jest dochód narodowy na mieszkańca w Ekwadorze, według pana, idealnego kraju do osiedlenia się? Nieco ponad 3 tysiące dolarów. W Polsce – którą wielu Polaków uważa za zadupie świata – prawie 18 tysięcy.[/b]
No i co z tego? Jeśli zacznie pan przeliczać dochód narodowy na głowę i porównywać z innymi krajami, to wyjdą panu różne przerażające zestawienia. Bezsensowne! Indianie rzadko obracają pieniędzmi oraz prawie nigdy nie rejestrują obrotów. Ich dochody się nie pojawiają w statystykach. Jedzenie pozyskują bezpłatnie z puszczy lub pola. Tak samo jak przez wieki.
Jeśli im się nie wiedzie w mieście, mogą wyjść 20 kilometrów za miasto i na ziemi niczyjej postawić dom dla swojej rodziny. W Ekwadorze niepotrzebny jest żaden dochód, żeby żyć przyzwoicie całymi latami. Wystarczy włożyć trochę wysiłku fizycznego. Powoływanie się na pieniądze Polski i Ekwadoru nie ma sensu, bo w Ekwadorze pieniądze nie są niezbędne do życia.
[b]Dopóki pan sobie nogi nie złamie.[/b]
Jak sobie złamię, a będę bez grosza, to mi ją złoży baba ze wsi za jajka, albo rodzina pomoże, albo parafia.
[b]A jak wylew pan będzie miał, to też baba pana uratuje za jajka?[/b]
Jak będę miał wylew, to umrę. W Polsce na ulicy z pełnym portfelem.
[b]To fajnie brzmi. Pan buduje sobie takimi wypowiedziami wyrazisty wizerunek.[/b]
Wszystko, co pan widzi w telewizji czy słyszy w radiu wypowiedziane przez Wojciecha Cejrowskiego, jest prawdziwe. Nie widzi pan całego Cejrowskiego – część jest schowana w spodniach – ale to, co wystawione na pokaz, jest prawdą. To są moje poglądy, naprawdę tak myślę i tak samo się zachowuję i w domu, i w telewizji. Jestem spójny.
[b]Tylko po co spędzać życie na obsesyjnym zainteresowaniu sobą. To jest dobre, jak się ma 18, 19 lat i człowiek myśli, że jest pępkiem świata. Potem albo grzęźniemy w jakichś mgławicowych maniach, albo zaczynamy interesować się światem. Tym, jaki jest, co nam daje, co zabiera, co możemy z niego wziąć i ile mu dać. A co pana obchodzi w życiu, panie Cejrowski?[/b]
Jedna jedyna rzecz – zbawienie duszy. Dlatego nie mogę pozostawać obojętny na cierpienie ludzkie, co mi pan zarzuca. Pan patrzy na świat kolektywistycznie, trochę ideologii w tym jest, wszystko podparte liczbami, a ja patrzę na świat indywidualistycznie. Nie interesują mnie masy i jakieś statystyki, tylko jednostka wobec Boga. Zbawienie duszy – mojej, pańskiej, afrykańskiej, amerykańskiej, każdej duszy po kolei. Amen.