Żyd zawsze polega na pomocy Boga i błogosławi jego imię: „Jeśli zechce Haszem”, „Z pomocą Haszem”. Każdy Żyd modli się do Boga Izraela po hebrajsku. Język hebrajski łączył Żydów wszystkich pokoleń. Inny był hebrajski aszkenazyjczyków, inny sefardyjczyków, ale zawsze był to hebrajski.
Kiedy Żyd chce, by rozpoznał go jego rodak, mówi „Amchu” i wymawia to słowo z akcentem aszkenazyjskim. Jest to tajemny kod żydowski. Niemożliwością jest rozpoznać każdego Żyda z wyglądu i, jakkolwiek by to brzmiało dziwnie, po kształcie jego nosa (na przykład większość Francuzów ma długi nos, taki nos miał Charles de Gaulle), ani po nazwisku. Wielu Żydów zmieniło bowiem swoje rodowe imiona i nazwiska, także ze względów bezpieczeństwa.
Myli się i wprowadza w błąd innych ten, kto twierdzi, że żydostwo jest tylko wiarą. Nawet ci, którzy odeszli od wiary mojżeszowej, nawróceni na inne wyznanie, częstokroć odczuwają swoją przynależność do swego narodu, tak jak Heinrich Heine.
Podczas pogromu kieleckiego w lipcu 1946 r. do pociągu, w którym znajdowało się kilku Żydów, wsiadł oficer Wojska Polskiego. Powiedział im „Amchu” i ostrzegł, żeby nie wychodzili na stację, ponieważ narażą się na śmierć. „Amchu” uratowało tym Żydom życie.
Solidarność żydowska istnieje również między tymi, którzy przeszli na chrześcijaństwo, i tymi, którzy zostali żydami. Ta solidarność, odczucie wspólnoty losu jest częścią duszy żydowskiej. Ten, kto porzucał żydostwo, robił to na ogół ratując swoje życie, albo był zmuszony do tego siłą, jak to stało się z Maranami.