Niech pan zwróci uwagę – konferencje Jarosława Kaczyńskiego o drogach, o edukacji, o funduszach europejskich – spokojne, przecież ważne, nie są transmitowane. Kiedyś transmitowano całe konferencje Kaczyńskiego. Teraz się zorientowano, że Kaczyński mówi o rzeczach słusznych, ale nudnych – i już się tego nie daje. W tym układzie moja formacja, która jest antysystemowa prawie, nie ma szans na pozytywny przekaz. Zimowe ocieplenie wizerunku Prawa i Sprawiedliwości z „Aniołkami” natychmiast zostało przykryte przez dziesiątki sztucznych konfliktów wywoływanych przez PO i podkręconych przez media.
Mam tego dosyć. Mam tego zwyczajnie dosyć. Jestem syty mediów i mam dość takiej nawalanki.
[b]Ale robi pan spoty dokładnie w tej konwencji. Walenie po oczach, brutalne, z agresywnym przekazem. Wierzycie, że tylko w ten sposób będziecie skuteczni, bo tylko tak wzbudzicie zainteresowanie. Bo będzie proces sądowy, cały ten ciąg zdarzeń, o który wam chodziło.[/b]
Bronię swojej tezy, że to jest podyktowane taktyką i strategią przyjętą przez naszego przeciwnika. Nasz przeciwnik uczynił z konfliktu strukturalną metodę uprawiania polityki. Z tego, że musi być konflikt.
Do tej pory to oni wyznaczali pole konfliktu za pomocą większości mediów. I to oni decydują, że dzisiaj polska polityka będzie się kręcić np. wokół Anny Fotygi. I nic innego nie jest ważne. Robią szybkie sondaże, badania focusowe, z których wynika, że trzeba atakować Fotygę. Bo z tego można coś więcej ugrać. Tworzą konflikt sztuczny, bezsensowny, niszczący Polskę, ale idą w to, bo to się im opłaca.
Z tego wziął się spot z Misiakiem. Skoro musi już być w Polsce permanentny konflikt, to niech się toczy wokół realnych problemów. Np. braku realizacji obietnic Tuska czy kolesiostwa. Nie ma innego wyjścia. Musimy tak komunikować, bo inaczej nas nie słuchają.
[b]A Jacek Kurski patrzy z przerażeniem na to, jak brutalna staje się polityka...[/b]
Jeżeli my robimy spot o Misiaku, to żeby rozpaczliwie spróbować zwrócić uwagę opinii publicznej na realne sprawy. Skoro minęło półtora roku rządów Platformy Obywatelskiej i skoro Tusk rządzi już półtora miesiąca dłużej, niż rządził Kaczyński, to jest czas zapytać, czy ludziom się żyje lepiej. Czy spełnili obietnice wyborcze. Kolesiostwo – to realny problem w Platformie.
[b]W PiS nie mniejszy był.[/b]
U nas mniejszy. My chcemy mówić o realnych problemach, a nie sztucznych sprawach, których nie ma. A o realnych problemach w Polsce można mówić tylko za cenę gęby, że jest się agresywnym.
[b]Taki jest pan zgorszony Platformą. A wcześniej to wyście wyznaczali te pola konfliktu, budowaliście linie podziału i to wy atakowaliście. Spin doktorzy Platformy są waszymi uczniami. To wyście to wprowadzili do polityki, a oni robią to samo, tyle że są od was w tym lepsi dzisiaj.[/b]
Są doskonali, to prawda. Ale oni przekroczyli granicę. Zastąpili realne rządzenie socjotechniką. A to już oszustwo. Nasz PR był jednak dodatkiem do działań realnych. Dzisiaj Tusk tabloidyzacji i piarowi podporządkował wszystkie swoje strategiczne projekty i decyzje. Wszystkie ważne rzeczy, które chciał odpalić, odpalił w sferze symboli i mediów. Żeby zadowolić prawicę – uruchomił hasło dezubekizacji. Okazało się, że to nie PiS, a Platforma dezubekizuje. A jak powiedzieliśmy: sprawdzam, zróbmy zmianę konstytucji, żeby nie uwalono tego w Trybunale Konstytucyjnym, to oni mówią nie, czyli zostawiają furtkę dla Trybunału, żeby to zablokował tak jak lustrację. Rzucają, żeby zadowolić prawicę, kastrację pedofilów. 70 proc. ludności było przekonane, że chodzi o obcinanie jąder zboczeńcom. Minęło wiele miesięcy i co z tego jest? Pokażcie mi jednego choćby wykastrowanego pedofila! Wielka lipa.
Dla lewicy też coś miłego – otwarcie dyskusji o in vitro, o eutanazji – i też (na szczęście!) nic. Weszli w temat, rozgrzebali, rozpętali dyskusję i nic. Wrzucili zakaz bicia dzieci. Gdzie ten zakaz? Nie ma. Dla rodziców mieli projekt rozdawania laptopów dla dzieci – nie ma ich do dziś. Kwestia konstytucji – nic, tylko gadanie. Wprowadzenie euro w 2011 r. – tylko po to, by wekslować uwagę od bezradności wobec kryzysu. Wielkie nic. Tusk stabloidyzował nawet projekty strategiczne. Polska polityka kręci się wokół tego, co wymyśli Adam Łaszyn z doradcami. Wymyślają tam w tej sali, gdzie miała być biblioteka – zamiast wielkiej polityki pomysły piarowe na następny dzień. To rodzaj oszustów matrymonialnych w polityce.
Co PiS, który nie ma mediów, może zrobić? Może tylko twardo i stanowczo, czyli w przekazie medialnym – agresywnie, radykalnie, z dorabianą gębą rozpaczliwie próbować skupiać opinię publiczną wokół realnych tematów. I to robi. Nawet skutecznie. Po spotach z Misiakiem i skandalicznym wyroku sądu skróciliśmy dystans do PO o 13 – 14 proc.!
[b]Można było przez te dwa lata zbudować think tanki.[/b]
Tak, tak, oczywiście, think tanki, marzenie Igora Jankego.
[b]Wolę byście wydawali nasze – obywateli – pieniądze na think tanki, niż na pokazywanie wykrzywionych twarzy waszych oponentów.[/b]
I je też robimy.
[b]Gdzie?![/b]
Przy Nowogrodzkiej w Warszawie. Tam jest siedziba PiS. I na seminariach w Sejmie. To jest prerząd, o którym mówił nasz prezes. Były już ze trzy spotkania w gronie 100 ludzi, rozmaitych ekspertów. Porywające to nie było, ale jest, zaczęło działać. I co w mediach? Nic? Tylko wyśmiali to w „Szkle kontaktowym”. Prerząd? Ha, ha. Tak reagują media na poważne projekty i zachowania Zebraliśmy zestaw ludzi, którzy, gdy kiedyś przejmiemy z powrotem władzę, mają być gotowi do rządzenia. Trudno robić dziś więcej. Zwłaszcza kiedy PO niszczy demokrację i zabiera pieniądze na politykę.
[b]Jak można przejść od robienia polityki tabloidalnej do polityki poważnej?[/b]
Trzeba doprowadzić do klęski polityki takiej, jaką uprawia Tusk. Tusk stworzył taki matrix, jakiego nie stworzył nikt. Kwaśniewski też był w tym dobry, ale Tusk go przebił.
Ludzie w końcu powiedzą: sprawdzam. Wyrokami sądu, pałami i gazem jak pod Pałacem Kultury dwa dni temu własnej klęski rządzenia zakrzyczeć na dłuższą metę się nie da.
[b]Słyszę zazdrość w pana głosie.[/b]
Jest zazdrość. Ale myśmy mieli inny problem. Myśmy mieli realne sukcesy w rządzeniu całkowicie nieprzekładalne na język i zrozumienie zwykłych ludzi. Można powiedzieć, że to my jesteśmy ofiarami własnego sukcesu. Za naszych czasów wzrosła grupa społeczna, którą można nazwać Polską grillującą. To ci, którym na tyle się poprawiło, że dołączyli do polskiej klasy lekko półśredniej.
[b]Ale to nie wasza zasługa. To się stało za rządów PiS, ale nie dzięki PiS.[/b]
Ale w polityce trzeba mieć też szczęście. I umieć rządzić. W czasie naszych rządów na ulicach Budapesztu paliły się barykady z powodu zapaści gospodarczej. Koniunktura to nie automat. Czyli to jednak nie pomimo PiS, tylko też dzięki PiS.
[b]Mieliście takie szczęście i takich spin doktorów, że przegraliście wybory.[/b]
Ja robiłem kampanię w 2005 i wtedy podwójnie wygraliśmy. Potem nie robiłem. I PiS nie nawiązał komunikacji ze społeczeństwem, by widziało związek między zwycięstwem PiS a tym, że im się żyje lepiej. Te ileś milionów Polski grillującej, które zaczęło grillować za czasów PiS, nasiąkało atmosferą kulturowego odrzucenia Prawa i Sprawiedliwości.
[b]Jest pan człowiekiem pełnym temperamentu, lubiącym adrenalinę i walkę, a udaje się pan w miejsce, gdzie polityka jest, delikatnie mówiąc, mdła i letnia. Czyżby urlop?[/b]
To świadoma decyzja. Mówiłem już, że to, z czym jestem kojarzony, i w czym odnoszę relatywne sukcesy, męczy mnie. Jestem fizycznie i psychicznie wykończony. Tą nawalanką, tabloidyzacją przekazu, tym, że nawet z panem prowadzę rozmowy nie o tym, o czym chciałbym.
[b]Rozmawiamy o tym, jaki pan jest i co pan robił. Proszę się więc nie dziwić. A o czym chciałby pan rozmawiać i czego chciałby się pan nauczyć w Parlamencie Europejskim?[/b]
Chcę wzmocnić swoje kompetencje wiedzą o mechanizmach, które rządzą w Unii. W Europie będziemy bardzo długo i musimy umieć tu działać. Bo jeśli się zdarzy tak, że wrócimy do władzy, to chciałbym zostać, dajmy na to, np. sekretarzem stanu w rządzie Kaczyńskiego w jakimś resorcie gospodarczym i wtedy będę jeździć do Brukseli. I nie na miękkich nogach, ale jak do siebie. Do miejsca, które znam.
[i]Jacek Kurski, ur. 1966, jako dziennikarz najbardziej znany z filmu „Nocna zmiana” o odwołaniu rządu Olszewskiego, jako polityk działał w latach 90. kolejno w PC, ROP, ZChN. Od 2001 roku związany z PiS (z przerwą na lata 2002 – 2004, kiedy należał do LPR). Miał znaczny wpływ na kształt kilku kampanii wyborczych, zwłaszcza prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego w 2005 r. Kandyduje do europarlamentu z Olsztyna[/i]