Może ludziom w Europie tak się wydaje, ale, na Boga, tutejsi sędziowie wydają znacznie więcej orzeczeń niż my w Ameryce. W naszym rozumieniu gwarancje konstytucyjne chronią wyłącznie obywatela przed państwem. Tu pojmuje się je także jako gwarancje przeciwko naruszaniu takich praw, jak prawo do prywatności – cokolwiek by to znaczyło – przez obywateli. To gigantyczne poszerzenie kompetencji sądów na sfery społeczne. Może w Europie nie uznaje się aż tak bardzo znaczenia sądów konstytucyjnych, bo decyzje sędziów nie są podpisywane imiennie, jak w Ameryce, lecz w imieniu całego sądu. Poza tym w Ameryce każdą sprawę rozpatruje cała nasza dziewiątka, a tu tylko część składu. U nas za każdą decyzję można winić każdego z nas. Dlatego często widuje się w Ameryce transparenty domagające się odsunięcia tego czy innego sędziego, łącznie ze mną. Po prostu jesteśmy lepiej znani opinii publicznej, ale jeśli chodzi o wpływy, to za każdym razem, gdy odwiedzam Europę, czuję się lepiej, bo rośnie moja opinia o naszym własnym sądzie. Tu dopiero mamy do czynienia z sędziowskim aktywizmem!
[b]Pan jest oryginalistą, czyli zwolennikiem odczytywania konstytucji zgodnie z jej pierwotnym znaczeniem. Ale w Ameryce mówi się często o „żywej konstytucji”, czyli o tym, że dokument ten należy interpretować w zgodzie ze zmieniającym się duchem czasów. Czy istnieje coś takiego, jak żywa konstytucja?[/b]
Według mnie nie. Jestem przeciw takiemu pojmowaniu konstytucji. To bardzo proste: konstytucja to prawo. Mój sąd może uchylać ustawy Kongresu, choć konstytucja nie daje nam tego prawa wprost. Jak jednak stwierdził w słynnym orzeczeniu w sprawie Marbury kontra Madison sędzia John Marshall, prawnicy i sędziowie stają często w obliczu sprzecznych ze sobą przepisów i muszą zdecydować, który z nich powinien przeważyć. Jeśli nie mogą znaleźć zadowalającego rozwiązania, przeważa nowszy przepis. Jednak w przypadku ustawy zasadniczej, jaką jest konstytucja, przeważa właśnie ona. Jeśli twierdzisz, że konstytucja nie jest jak zwykła ustawa – a przecież nikt nie uważa, że zwykła ustawa zmienia z czasem znaczenie, że dziś znaczy co innego niż dziesięć lat temu – jeśli twierdzisz, że w przypadku konstytucji jest inaczej, to uważasz, że orzeczenie w sprawie Marbury kontra Madison było błędne. Wtedy jesteś za takim systemem, jaki istnieje w Anglii, gdzie interpretowanie aktów konstytucyjnych dokonywane jest przez parlament, nie przez sędziów, jak u nas. Mówiłem to wielokrotnie: podstawową zasadą działania demokracji jest to, że rządzi większość. Jeśli w to nie wierzysz, nie wierzysz w demokrację, jesteś monarchistą, rojalistą lub jeszcze kimś innym. W demokracjach liberalnych ustalamy pewne wyjątki, mówimy, że większość nie będzie decydowała w takich sprawach, jak swoboda słowa czy wyznania. Ale kto ustala te wyjątki, kto się na nie zgadza? Większość, która sama siebie ogranicza. Jeśli stwierdzasz, że znaczenie tych wyjątków jest inne niż to, co miała na myśli ustanawiająca je większość, że znaczenie to będzie 50 czy 100 lat później ustalał jakiś sędzia, to niszczysz podstawową zasadę demokracji. Nagle ktoś mówi większości: nie możesz tego zrobić. Mimo że większość nigdy się nie zgodziła na to, by ktoś jej tego zabraniał. Tak nie powinno być.
[b]Ale konstytucja to bardzo stary tekst. Spisano go ponad 200 lat temu. Czy precyzyjne ustalenie jego znaczenia nie bywa trudne?[/b]
Czasem jest trudne. Nie muszę jednak dowodzić, że oryginalizm jest doskonały. Muszę jedynie udowodnić, że jest lepszy od wszystkiego innego. Mam w konstytucji wyraziste odpowiedzi na wiele pytań, w tym te najbardziej kontrowersyjne. Czy konstytucja wymaga przyzwolenia na wspomagane samobójstwo? Nie jest to trudne pytanie. Przez 200 lat wszystkie stany zakazywały wspomaganego samobójstwa, a także samobójstwa w ogóle, i nikt nigdy nie kwestionował zgodności takiego podejścia z konstytucją. Kara śmierci? Miałem okazję zasiadać w jednym sądzie z trzema sędziami-ewolucjonistami, którzy uważali, że kara śmierci jest sprzeczna z konstytucją. Dla oryginalisty jest to prosta kwestia. Każdy stan miał kiedyś karę śmierci. Każde ciężkie przestępstwo było tak karane, to była definicja ciężkiego przestępstwa w 1799 roku. Aborcja? Proste. Sodomia homoseksualna? Proste! Jeśli naród chce to zmienić, jeśli na przykład chce zalegalizować homoseksualną sodomię, nic nie stoi na przeszkodzie. Konstytucja tego nie zabrania.
[b]Wystarczy zmienić prawo...[/b]