„NieR Replicant" – jak wiele japońskich gier fabularnych – szybko robi się dziwaczna. Przynajmniej z naszego, europejskiego punktu widzenia. Ot, chociażby graczowi w wędrówce towarzyszą pyskata, gadająca i latająca księga Weiss oraz Emil, kilkusetletni chłopiec, który zamienia w kamień każdego, na kogo spojrzy. Jest jeszcze skąpo odziana, wulgarna wojowniczka Kaine, hybryda człowieka i Shade'a. Wydawać by się mogło, że taki zestaw postaci idealnie wpisze się w lekką, mocno komediową opowieść. W rzeczywistości rozgrywce towarzyszy ponury, wręcz depresyjny nastrój, co podkreśla zastosowana przez twórców szarobura paleta kolorów.