W „Polskim słowniku biograficznym” nie znajdziemy – co zdumiewające – jego życiorysu. Próżno też szukać w Wikipedii. Jego twórczość była dotąd pokazywana wyrywkowo na trzech wystawach przedstawiających zdjęcia z Gdyni, Warszawy i Ponidzia – nie doczekał się wystawy monograficznej. Album „Kresy w fotografii Henryka Poddębskiego” to pierwsza pozycja wydawnicza prezentująca część dużej, szczęśliwie ocalałej w zniszczonej podczas powstania Warszawie, kolekcji zdjęć Poddębskiego. Sam fotograf nie doczekał końca wojny. Zmarł w niemieckim obozie w 1945 roku.
W latach 20. i 30. XX wieku Henryk Poddębski, członek Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, szef jego sekcji fotograficznej, podróżował z aparatem po Polsce, także na zlecenie referatu turystycznego Ministerstwa Robót Publicznych. Zdjęcia Poddębskiego trafiały m.in. do przewodników Mieczysława Orłowicza, znaleźć je można w albumie „Polska w krajobrazie i zabytkach”, książkach serii „Cuda Polski”. Dorobek Poddębskiego to „wielka barwna panorama II Rzeczypospolitej” – pisze w albumie Małgorzata Florczak, przedstawiając życiorys fotografa.
Fotografie Poddębskiego są niezwykle ostre, doskonale oddające detale, mają znakomitą perspektywę. Robiąc zdjęcia do publikacji o charakterze krajoznawczym, Poddębski dbał bardziej o wierność szczegółu niż o nastrój, choć jest on obecny w jego pracach. Szczególnie odczuwamy go teraz, z perspektywy kilku dziesięcioleci, gdy wiemy, że świat, który znalazł się przed obiektywem fotografa, przestał istnieć.
To świat podwójnie utracony. Kresy zostały odcięte od Polski. A czas i ludzie zmienili krajobraz. Nie ma już drewnianego lasu wież wiertniczych na polach naftowych w Borysławiu. Przybyło domów w Sławsku, największym przed wojną centrum sportów zimowych w Bieszczadach Wschodnich. W Wiśniowcu nie ma dziś targu pełnego glinianych garnków. Zniknęły fotografowane przez Poddębskiego synagoga w Grodnie i karaimska kienesa w Łucku, zniszczony już po wojnie przez Sowietów kościół w Pińsku. Rozsypuje się kaplica Sieniawskich w Brzeżanach. Poleszucy i Huculi, których z zacięciem etnografa fotografował Poddębski, może tylko od święta noszą swe tradycyjne stroje.
Nieodżałowany Maciej Płażyński, szef Wspólnoty Polskiej, nawiązując do słów Jana Pawła II o Europie Wschodniej jako drugim płucu naszego kontynentu, stwierdził, że utracone Kresy były jednym z płuc polskiej kultury. Trafność tego stwierdzenia pokazują zdjęcia Poddębskiego. Dom Mickiewicza w Nowogródku i Orzeszkowej w Grodnie. Cmentarz Orląt i Ossolineum we Lwowie. Ostra Brama i Rossa z płytą „Matka i serce syna” w Wilnie. Jezioro Świteź z Mickiewiczowskiej ballady. Okopy Świętej Trójcy. Zamek w Olesku, miejsce urodzenia Jana III. Krzemieniec Słowackiego, ze słynnym liceum. A to tylko początek długiej kresowej listy miejsc ważnych dla polskiej tożsamości.
„Szacunek dla historii i prawdy nakazuje pamiętać, że dzieje państwa, narodu i kultury polskiej przez 600 lat były nierozerwalnie z Kresami związane” – piszą Leszek Dulik i Waldemar Golec autorzy koncepcji albumu i doboru zdjęć.