Zasadniczym nieporozumieniem, a nawet absurdem jest sprowadzanie polityki do retoryki. Jest to jednak dominująca dziś w Polsce opcja. Nie znaczy to, że główni gracze na polskiej scenie politycznej mylą ją z retoryką. Natomiast dla rządzących i całego establishmentu III RP niezwykle wygodne jest na użytek publiczny zastępowanie polityki retoryką i zachowywanie się jakby to ona była esencją rzeczywistości. W efekcie media w naszym kraju zajmują się dziś głównie analizą języka opozycji. Powoduje to, że debata o realnej polityce zastępowana jest rozważaniami, czy takie, a nie inne wypowiedzi są dopuszczalne, jakie mogą być ich konsekwencje i odpowiedzialność za nie. W cieniu owych słownych wojen prowadzić można wojny prawdziwe i podejmować decyzje, o których obywatele sprowadzeni do roli widzów retorycznego spektaklu nie będą mieć pojęcia.
Realny wpływ na decyzje ma władza. Opozycja może jedynie krytykować i atakować. Jeśli politykę sprowadzimy do retoryki, okazuje się, że rządzący i opozycja mają takie same możliwości, dlatego można zajmować się nimi w ten sam sposób, a nawet uzasadnić, dlaczego media bardziej powinny nachylić się nad opozycją.
I nawet gdy rzeczywistość w formie politycznego zabójstwa wedrze się, jak miało to miejsce ostatnio, w środek słownych zmagań, prędko przez dominujące ośrodki opiniotwórcze sprowadzona zostanie do analizy deklaracji i wypowiedzi. Problem polega na tym, że nawet przeciwnicy nagonki na PiS i liderzy tej partii nie potrafią odpowiedzieć na nią inaczej, niż odwołując się do retoryki przeciwników i próbując udowodnić, że to dominujące ośrodki mają na sumieniu więcej brzydkich odzywek. Pod tym względem opozycja ma rację, ale rację tę bardzo trudno dowieść w słownej licytacji i nie to jest głównym problemem polskiej polityki. Skandaliczne wypowiedzi mają znaczenie, ale są wyłącznie elementem i konsekwencją wielkiej operacji politycznej. Jej celem jest domknięcie oligarchicznego układu i likwidacja realnej opozycji, a nawet możliwości krytyki status quo III RP.
Oczywiście słowa mają ogromne znaczenie. Nie są jednak tożsame z czynami. Słowa mogą służyć manipulacji i tworzeniu świata pozoru. Symboliczną dla kultury Zachodu postacią jest Sokrates, który jest także ojcem naszego myślenia politycznego.
Sokrates wystąpił jako przeciwnik sofistów i ich, dominującego wówczas w Atenach, poglądu, że istnieją tylko opinie, które z natury rzeczy są sobie równorzędne, a zwycięstwo w konkurencji między nimi jest wyłącznie kwestią umiejętności argumentacji. Sofiści byli nauczycielami retoryki i za jej pomocą umożliwiali osiągnięcie sukcesu politycznego. Byli więc piarowcami starożytnych Aten: za pomocą właściwej retoryki zajmowali się tworzeniem wizerunku, budowali „narrację” umożliwiającą zdobycie władzy.
Sokrates i jego uczniowie, odwołując się do prawdy, skutecznie, w każdym razie w sensie intelektualnym, przeciwstawili się dominacji sofistów i położyli fundamenty pod zachodnią racjonalność i polityczne myślenie.