W jednym porządku pilnuje policzaj, a w drugim militsya. Wyglądają trochę jak modelowa ilustracja z gazetowej przypowieści o Europie dwóch prędkości. Ale nikt nie wie, w którym dokładnie miejscu Europy znajdują się owe miasta: raz przypominają Bałkany, raz Węgry, raz Ukrainę.
Sednem nowej powieści Chiny Mieville’a jest założenie, że obydwa miasta leżą w... tym samym miejscu, ale ich mieszkańcy nauczeni są nie zauważać siebie nawzajem. Choć mieszkają na tych samych ulicach, pływają tą samą rzeką i mają wspólną historię, żyją w świecie, w którym od dzieciństwa uczą się sztuki „przeoczania” ziomków. Złamanie tej zasady zwie się przekroczeniem i jest ścigane oraz karane z pełną surowością przez Przekroczeniówkę – specsłużbę strzegącą rozdziału miast.
W tej dziwacznej rozdwojonej rzeczywistości inspektor Borlu z beszańskiej Brygady Najpoważniejszych Zbrodni prowadzi śledztwo w sprawie śmierci młodej studentki archeologii, śledztwo, które szybko przestaje przypominać klasyczny kryminał, a zagłębia się w klimaty rodem z Franza Kafki czy Brunona Schulza (do inspiracji którym autor otwarcie się przyznaje).
Z początku powieść wydaje się metaforą polityczną: bohaterowie książki porównują sytuację Beszel i Ul Qomy z podzieloną Jerozolimą czy Berlinem okresu zimnej wojny. Ale cała genialność pomysłu Mieville’a polega na tym, że ten koncept idealnie oddaje wszelkie inne podziały: czyż bogaci nie odwracają wzroku, gdy mijają ich nędzarze? Czy syci nie są ślepi na męki głodnych? Od małego jedną z podstawowych lekcji, jakie pobieramy, jest przecież komenda „dziecko, nie patrz na to”. Na ile zatem prawdziwy jest nasz ogląd świata, gdy „przeoczamy” sporą jego część?
Książka niesłychanie utalentowanego Brytyjczyka, autora między innymi bestsellerowego „Dworca Perdido”, to pyszna przypowieść nie tylko o tym, że taki świat bywa wielkim oszustwem. Także o tym, jak często sami się oszukujemy – i jak nam z tym dobrze.