„Miałam wtedy głos decydujący. Mogło się komuś podobać czy nie podobać, mógł ktoś dyskutować czy nie dyskutować, ale to była linia generalna" – mówiła Wanda Wasilewska o swojej roli w przełomowych latach 1943 – 1944. Dla Stalina to ona, a nie Bierut czy Gomułka, była numerem 1 i – zapewne – murowanym kandydatem na przywódcę czerwonej Polski. Ostatecznie jednak postanowiła pozostać w ZSRR.
W styczniu 1964 roku zorganizowano w Warszawie spotkanie Wasilewskiej z grupą pracowników Zakładu Historii Partii przy Komitecie Centralnym PZPR. W zaufanym gronie mogła mówić o wiele swobodniej niż w oficjalnych publikacjach wspomnieniowych. Powstał materiał niepowtarzalny: kilka miesięcy później, 29 lipca 1964 roku, Wasilewska zmarła na zawał serca. W całości opublikowano go dopiero w latach 80.
Córka socjalfaszysty
Ojciec Wandy, Leon Wasilewski, był działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej i jednym z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego. Bez wahania zaliczyć go można do grona współtwórców niepodległej Polski. W 1918 roku został ministrem spraw zagranicznych. Jako niekwestionowany znawca stosunków narodowościowych na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej opowiadał się za federacyjnymi koncepcjami Naczelnika Państwa. Przez resztę życia był wierny ideałom niepodległościowego ruchu socjalistycznego, który komuniści przez większą część okresu międzywojennego zwalczali, obdarzając z założenia pogardliwymi określeniami typu: „socjalpatrioci" czy „socjalfaszyści".
Wanda od 1923 roku studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Działała w Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. Była zdolną pisarką, nauczycielką, działaczką Związku Nauczycielstwa Polskiego i redaktorką lewicowych pism dla dzieci „Płomyczek" i „Płomyk". W latach 1935 –1937 znalazła się nawet w Radzie Naczelnej PPS. Jednak szybko żeglowała w stronę bolszewizmu. Wprawdzie nigdy nie była członkiem przedwojennej Komunistycznej Partii Polski, ale należała do kierowanej przez Komintern Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom. Jak wielu zachodnich intelektualistów była zafascynowana stalinowskim ZSRR.
Leon Wasilewski zbyt dobrze rozumiał ten kraj, aby podzielać jej poglądy. „Mój ojciec, którego bardzo kochałam, z którym byłam uczuciowo silnie związana, [...] nienawidził Rosji w jakiejkolwiek postaci – carskiej, bolszewickiej – jakakolwiek by ona nie była" – wspominała w 1964 r. Komunistów w Polsce „uważał za wrogów państwa, za agentów Moskwy". Kilkakrotnie na tym tle doszło między nimi do ostrej scysji, potem zgodnie unikali rozmów na tematy polityczne. Ale kiedy w 1936 roku Wanda dostała zaproszenie z Moskwy, ojciec próbował wesprzeć jej prośby o paszport. Paradoksalnie widział w tym szansę: „Niech pojedzie i niech się rozczaruje" – stwierdził. Nie dostała. Zapewne już zbyt dobrze była znana.
W tym samym roku Leon Wasilewski zmarł. Nie doceniał skali zauroczenia córki totalitarną potęgą. Wanda znalazła się wśród bezkrytycznych adoratorów wszystkiego, co sowieckie. Nawet czystki i głośne procesy polityczne tłumaczyła jako „obronę Związku Radzieckiego przeciwko wzrastającej fali faszyzmu". W jednej z dyskusji powiedziała wprost, że „jeśli nawet przypadkowo zginie ktoś niewinny, to lepiej, niż gdyby miał zginąć Związek Radziecki".
Sowiecka Ojczyzna
Miłość do ZSRR była odwzajemniona. Literacka twórczość Wasilewskiej była znana i doceniana na Kremlu. Politycznie zaangażowane, agitacyjne powieści epatowały opisami nędzy wiejskiej biedoty i proletariatu w burżuazyjno-obszarniczej Polsce. Stalin miał szansę zapoznać się m.in. z błyskawicznie przetłumaczoną na rosyjski powieścią „Ojczyzna". Książka o rozczarowaniu Polską, klasowej niesprawiedliwości i dojrzewaniu rewolucji została wydana w Moskwie rok po polskim pierwodruku. Podziw ze strony sowieckiego dyktatora jest istotnym kluczem do zrozumienia przyszłej kariery Wasilewskiej w ZSRR.
Na wieść o sowieckiej inwazji z 17 września 1939 roku na Polskę reagowała entuzjastycznie. Z czerwonoarmistami zetknęła się na Lubelszczyźnie. Zaraz potem z rozczarowaniem usłyszała, że plany zajęcia Polski aż do Wisły nie będą realizowane. Sowieci wycofywali się na nową linię demarkacyjną ustaloną przez Ribbentropa i Mołotowa. Napotkanemu sowieckiemu pilotowi powiedziała niemal z wyrzutem: „wracacie i zostawiacie nas samych".