Stosunek do wolnego rynku przestał być kluczową kwestią definiującą podział lewicy i prawicy. Gospodarka stała się tylko jednym z elementów pozwalających zdefiniować rozwój, a nie głównym kryterium ideologicznym. Kryzys w Europie odsłonił pole ewentualnych podziałów w przyszłości.
Okazało się, że zachodnioeuropejska prawica, która w większości krajów jest u władzy, w sytuacji kryzysu stanęła w obronie systemu. Ponieważ jest jego częścią, gotowa jest nawet dalece zmienić model europejskiego kapitalizmu oraz integracji europejskiej opartych na klasie średniej, ale także na pewnych wartościach. Obrona status quo objawia się np. w przekonaniu, że międzynarodowe instytucje finansowe są niezbędnym elementem systemu i nie można podważyć ich interesu.
Europejska prawica skoncentrowała się więc na kwestii bezpieczeństwa. Boi się buntu, ale również blamażu – kryzys dotyka jej samej. Zainwestowała swój autorytet w powołanie strefy euro, często wbrew opinii społeczeństw w swoich krajach. Przyznanie się do winy byłoby oznaką bezradności. Większość prawicowego establishmentu w Unii Europejskiej opowiada się dziś za ratowaniem tego systemu w imię bezpieczeństwa (także własnego), ale kosztem wartości. Choćby legitymizacji demokratycznej. Ale także prawa do własnej drogi rozwoju.
To politycy europejskiej prawicy definiują te prawa i wartości jako prawo do nieodpowiedzialności. Przeciwstawili podstawowe indywidualne prawa i wolności bezpieczeństwu i stabilności systemu. Co ciekawe, europejska prawica broni obecnego systemu, używając także pojęcia solidarności, ale jak odmiennie rozumianego od naszego polskiego doświadczenia. Kiedy rozgrywał się dramat wokół Grecji związany z niedoszłym referendum premiera Papandreu, to ostatecznym, dobijającym drugą stronę argumentem, jakiego użyli Sarkozy i Juncker, było to, że działania Greków uderzają w solidarność europejską.
Podział, który dziś rysuje się w Europie, będzie podziałem na tych, którzy dyscyplinują wszystkich w imię bezpieczeństwa, ale bez wartości, a tymi, którzy nie chcą zredukować Europy wyłącznie do wydajności i konkurencyjności z pominięciem takich kategorii jak wolność, sprawiedliwość, prawo do własnego rozwoju. To, co zachodzi w Europie w dobie kryzysu, czyli rosnącą centralizację Unii (np. pakt fiskalny), można nazwać procesem „azjatyzacji" Europy i jej modelu gospodarczo-politycznego.