W modzie, w sposobie ubierania się istnieją pewne elementy stałe, przede wszystkim sylwetka ludzka, którą trzeba „zagospodarować". Klimat i pory roku też narzucają z góry sztywne rozwiązania. Ograniczona jest ilość materiałów i kolorów, z których można skorzystać. Także liczba wzorów czy fasonów wydaje się skończona: na ile sposobów można rozpracować np. kwestię przystosowania naszej odzieży do zdejmowania? Zapięcie z przodu lub z tyłu, otwór na głowę (a więc kołnierz), rękawy, spodnie obcisłe albo luźne, spódnica (suknia) do kostek, do kolan czy jeszcze wyżej? Przez wieki ludzkość zdążyła przetestować wszelkie możliwe warianty, wybrać optymalne i ustalić standardy w tej dziedzinie. Moda, choć z definicji efemeryczna, ujednoliciła się do tego stopnia, że gdy jej kreatorzy poszukują czegoś nowego, ich propozycje wydają się nieraz dziwaczne. Dyktatorzy mody oraz podążający za nimi w bezpiecznej odległości projektanci odzieży „do noszenia" uprawiają grę z użyciem skończonej liczby elementów.
Nihil novi
Nic zatem dziwnego, że względnie często wracają motywy przetestowane wcześniej: spódniczki mini, moda hippie, koronki, krzykliwe kolory itp. Moda współczesna jest zresztą programowo niepraktyczna i mało kto decyduje się ubierać tak, jak chcieliby dyktatorzy, nawet jeśli ma na to pieniądze. Widać ogromny bałagan. Moda jest zupełnie zwariowana, zdekonstruowana. Nie ma jednego nurtu. Moda, dodajmy, stara się też szokować; sam Arkadius najlepszym przykładem.
A jednak moda, i ta stanowiąca sztukę dla sztuki, i ta użytkowa będzie się szybko zmieniać pod wpływem nowych technologii oferujących nowe materiały, a także wyposażających użytkowników w rozmaite gadżety.
Tu, w tym katalogu, widzi pan komplet osobistych rzeczy dla zagrożonego porwaniem. (...) Oto spodnie i marynarka ze specjalnego materiału. Gdy usiłują pana uprowadzić, najpierw, nieprawdaż, biorą pana za ręce, ciągną siłą za rękawy, za kołnierz, a w każdy cal kwadratowy materiału (...) są wszyte nylonowe nici, spustowe cięgła syreny, umieszczonej w wywatowanych ramionach. Gdy dochodzi do niewielkiej nawet szamotaniny, rozlega się wycie syreny słyszalne w promieniu 400 metrów.
Od kiedy w 1938 roku koncern Du Pont wprowadził na rynek włókno poliamidowe znane szerzej jako nylon, asortyment materiałów odzieżowych istotnie się poszerzył. Dziś nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie dzianin ani podkoszulków bez poliamidów. W latach 60. po raz pierwszy w ubraniach zastosowano technologie kosmiczne, które prekursorsko wykorzystywał w swych kolekcjach Pierre Cardin. Cztery dekady temu został odkryty teflon. Przetestowany najpierw w kosmosie, przydał się nie tylko jako wykładzina patelni, ale przede wszystkim w materiałach na ubiory sportowe, kombinezony, mundury i kurtki zimowe. Materiały na bazie teflonu dobrze chronią przed mrozem i wiatrem, a jednocześnie pozwalają skórze oddychać. Innego typu izolatory tekstylne otrzymuje się z wykorzystaniem aerożeli oraz mikrokapsułek, które po umieszczeniu między włóknami tworzywa zmieniają stan skupienia ze stałego na płynny i tym lepiej spełniają swoją grzewczą rolę.
Nic nie wskazuje na to, aby raz uruchomiona inwencja w tej dziedzinie miała się nagle zatrzymać. Mówi się więc o tkaninach wyprodukowanych z mleka , podobnych z wyglądu do bawełny. Naśladując nić pajęczą, próbuje się wyprodukować włókno o porównywalnej mocy, zdatne na kombinezony o dużej trwałości czy wręcz kamizelki kuloodporne. Głównie do celów ozdobnych (suknie karnawałowe?), ale nie tylko, służyć będą materiały na światłowodach. Tkanina nazwana lumineksem już jest dostępna na rynku, a wplecione w nią światłowody mogą świecić w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że się je zasili z mikrobaterii. Lumineksowi nie szkodzi pranie ani zginanie; dzięki prostym mikrourządzeniom można będzie przełączać kolory, a nawet wzory na tym ortalionie przyszłości. Sny w pościeli z owego lumineksu muszą być iście księżycowe. A to przecież dopiero początki.
No a gdyby wzięli się do pana bardziej serio i zaczyna się darcie odzieży, kołnierz w strzępy, nieprawdaż, zrywają z pana surdut tak, żeby skrępować ramiona, to już gorzej z nimi, bo do akcji włącza się wtedy kamizelka. Te cztery kieszonki – widzi pan? Czując, jak szarpią pana za klapy, trzeba tylko oczy zamknąć, bo odpalają się ładunki magnezjowe, cztery ładunki po 10 000 lumenów, błysk jak od bomby atomowej, murowane oślepienie przeciwnika.
Wielbłądzi los
Kto ma oczy otwarte, ten widzi, jak znaczne przezbrojenie stało się udziałem przeciętnego przechodnia w ostatnim czasie. Dawniej na jego wyposażeniu znajdowały się co najwyżej klucze, zegarek, portfel z pieniędzmi, wszystko zgrabnie pochowane. Obecnie w dobrym tonie jest przypominać choinkę: komórka, kluczyki do samochodu, karty kredytowe, dokumenty, niekiedy nawet walkman ze słuchawkami. Ta tendencja chyba nie osłabnie w przyszłości; przeciwnie, raczej na grzbiety osłów o dwóch nogach będzie się ładować coraz to nowszą aparaturę. Zmieni się tylko jej rodzaj i wygląd.
Na pokazie mody technologicznej w Seulu w roku 2007 wystąpiły modelki odziane w gustowne uniformy podobne do strojów szermierczych, ale za to w okularach będących de facto wizjerami. Do pasów przytroczono im komórki oraz minikomputery, zaś całości technologicznego wystroju dopełniały przyszłościowo wyglądające obręcze świetlne wokół szyi oraz poskręcane przewody wokół warkoczy. Niezależnie jak komiczne wydają się nam te kreacje, człowiek przyszłości będzie wyglądał tak lub podobnie, a to z powodu dźwigania ze sobą całego biura. Obarczy się gadżetami, nawet nie dlatego, by ich specjalnie potrzebował, ale dla prestiżu: kto uchybi wizerunkowi wiecznie zajętego biznesmena, mającego na skinienie dostęp do połowy planety, nie będzie się liczył. Nawet towarzysko.
Inwencja projektantów pójdzie więc w kierunku miniaturyzacji i łączenia funkcji owej aparatury. Już dziś zegarki naręczne wyposażane są w wysokościomierz, barometr, kompas, termometr, budzik oraz stoper; najnowszy model Tissota można użytkować dwojako – jako wersję sportową, a po odwróceniu bransolety jako wersję elegancką, w sam raz do salonów. Poczciwa komórka telefoniczna połączy funkcje telewizora, aparatu fotograficznego, telefonu i komputera. Także jeden klucz będzie z czasem służył do identyfikacji, płacenia, otwierania domostwa i samochodu itp. Nowoczesna kapota zostanie wyposażona w poręczne kieszenie, po których będzie można upchnąć to całe bogactwo, aby ręce pozostały wolne. Wzrośnie znaczenie okularów, nie tylko jako monitora do komputera, lecz także jako oprawki dla minikamery oraz ewentualnie mikrofonu. Epoka gadżetów potrwa jednak krótko i zakończy się wejściem do powszechnego zastosowania tzw. ubrań inteligentnych, czyli za jakieś 10 – 20 lat.