Rzeczywistość jest równie koszmarna. Choć część akcji rozgrywa się za dnia, to podczas lektury i tam ma się wrażenie, jakby każda scena miała miejsce w mrokach sierpniowych nocy – tych samych gorących, przepojonych nienawiścią nocy, podczas których pijana tłuszcza z Krakowskiego Przedmieścia sikała na znicze, skandowała „Chcemy Barabasza", „Jest krzyż, jest zabawa" i falowała w rytm zawołania „Kto nie skacze, ten za krzyżem". Zobacz na Empik.rp.pl

Mamy więc lato roku 2010, młodszy aspirant Tatar prowadzący śledztwo w sprawie śmierci ochroniarza znanego artysty odkrywa, że łączy się ze zbrodniami dokonanymi na dwóch młodych kobietach. Wszystkie zaś tropy wiodą do Starowina, ulubieńca salonów, autora bluźnierczych instalacji, współtwórcy szyderczego spektaklu „Latający cyrk smoleński".

Czy Starowin to tytułowy „Ukryty"? Między innymi. Jest ukryty przed karą, osłaniany przez system III RP. Ale „ukryty" to jednocześnie u Wildsteina ktoś nazwany „pierwszym mechanikiem", osoba stojąca za podburzeniem tłumu wrogów krzyża i uruchomieniem szeregu innych wypadków. Ukryty jest w tej powieści i Bóg, odrzucany przez część bohaterów tej historii i niezauważany przez innych. Ukryty – to przecież wreszcie jedno z przebrań, za którymi kryje się Zły, ten, któremu służy anonimowość. Upadły. Nieprzyjaciel. Tajemniczy Nieznajomy.

Jest to także powieść o manipulacji, której mechanizmy są przed ludzkimi kukiełkami ukryte. Dokonywana jest na licznych poziomach. Jest manipulowanie tłumem, jest manipulowanie artystami, wymiarem sprawiedliwości oraz mediami. I jest manipulacja największa, dokonywana przez samozwańczych modernizatorów świata – odrzucenie chrześcijaństwa i Boga w ogóle, w imię nieokreślonej wolności i nowoczesności, a prowadzące wprost w pustkę.

Warszawa na kartach „Ukrytego" to apokaliptyczne miejsce. Nieliczni sprawiedliwi nie są w stanie go oczyścić. Ci, którzy służyli złu, lecz przejrzeli na oczy (jak Rosa – inny bohater tej książki) zdają się wobec zła kompletnie bezradni. „Znieprawiliście ten kraj, zepsuliście, zanim się odrodził, zamiatacie zbrodnie i łajdactwa pod dywan" wyrzuca z siebie Tatar. Jak zatem ratować kraj, w którym pogarda dla zmarłych, dla inaczej myślących, dla modlących się, zaczyna aspirować do rangi nowego fundamentu państwa? Jak ratować świat, który sam siebie nie chce uratować?