„Antek” zza Olzy

Żaden polityk nie zaszkodził stosunkom polsko-czeskim tak, jak zmarły 75 lat temu pierwszy prezydent Czechosłowacji Tomasz Garrigue Masaryk. „Pańska Polska” symbolizowała wszystko, czego nie cierpiał

Publikacja: 29.09.2012 01:01

„Antek” zza Olzy

Foto: EAST NEWS

28 grudnia 1918 roku, w przededniu spodziewanej aneksji Zaolzia, Tomasz Garrigue Masaryk pisał do swego zaufanego współpracownika Edvarda Beneša: „Polakom nie szkodziłoby, gdyby oberwali po pysku, przeciwnie, byłoby to z pożytkiem, ochłodziłoby niebezpiecznych szowinistów". Czechosłowacka delegacja w Paryżu planowała wtedy wytyczenie przyszłej granicy z Polską w... Bielsku-Białej. „Nasi Polacy opowiadają się za nami – pisał Masaryk do Benesza – boją się być w Polsce, że tam nie będzie porządku. Z Bilska Niemcy, z Cieszyna itd. proszą, żebyśmy ich Polakom nie dawali. Boją się polskiego bałaganu".

Twórca i czterokrotny prezydent Republiki Czechosłowackiej był przekonany, że odrodzona Rzeczpospolita jest anachronicznym przeżytkiem, że będzie klasycznym państwem sezonowym, rozdzieranym przez konflikty narodowościowe i pozbawionym szans na przetrwanie między Niemcami i Rosją. Taka opinia była zresztą wśród Czechów powszechna, podzielał ją także przywódca narodowych demokratów Karel Kramárz, do którego Masaryk pisał w lutym 1919 roku: „Polacy: ich taktyka nie uratuje ich. Stoją oni przed wielkimi problemami wewnętrznymi: majątki ziemskie – Żydzi – rozproszenie partii i orientacji... Tylko entograf[iczna] Polska może być silna".

W rzeczywistości procentowy udział mniejszości narodowych w państwie czechosłowackim był podobny jak w II Rzeczypospolitej, a większość spośród ponad trzech milionów tamtejszych Niemców nigdy nie zaakceptowała nowej przynależności państwowej. Mimo to Masaryk uważał, że on i grupa jego współpracowników, potocznie nazywana Hradem, ma gotowy przepis na wszelkie przyszłe kryzysy: „Jest to najprawdziwsza prawda – pisał do Benesza, swego najwierniejszego współpracownika i przyszłego następcy – jedynie my jesteśmy przygotowani i zdołamy zaprowadzić oraz utrzymać ład. Nasz wzór będzie mieć decydujące znaczenie".

Solidarny jak Masaryk

Tomasz Garrigue Maasaryk (1850–1937) jest w Czechach po dziś dzień niekwestionowanym autorytetem, tamtejszym odpowiednikiem Józefa Piłsudskiego. Chcąc dać wyraz admiracji dla prezydenta Václava Havla, często porównywano go właśnie do Masaryka, w kraju i za granicą.

Wiele przemawia za taką analogią. Havel specjalizował się w działaniach na pograniczu literatury i polityki, zgodnie z XIX-wieczną tradycją małego, ubezwłasnowolnionego narodu, któremu przez większą część dziejów kultura zastępowała politykę. Również Masaryk był przede wszystkim literatem, jak byśmy dziś powiedzieli – intelektualistą, chętnie wypowiadającym się na wszelkie możliwe tematy: autentyczności zabytków rodzimego piśmiennictwa, emancypacji kobiet, rzekomych mordów rytualnych, konfliktów na Bałkanach, przyszłości religii, perspektyw światowej rewolucji socjalnej czy powojennego ładu w Europie.

Światowy rozgłos przyniosły mu odważne wystąpienia przeciw antysemickiej histerii, jaka wybuchła w Czechach w związku z oskarżeniem o mord rytualny żydowskiego włóczęgi Leopolda Hilsnera w 1899 roku. Już przed I wojną światową zasłużenie uchodził za wybitnego znawcę Rosji, a w 1912 roku przyczynił się do zażegnania konfliktu Austrii z Serbią (wymieniano go nawet wśród kandydatów do Pokojowej Nagrody Nobla). Zarazem jednak ten sam Masaryk już dwa lata wcześniej, zapytany o opinię na temat przyszłości CK monarchii, odpowiedział, że trzeba podłożyć pod nią dynamit i wysadzić w powietrze. „Na nic innego nie zasługuje".

Okazja po temu nadarzyła się latem 1914 roku, gdy austriacki następca tronu zginął z ręki serbskiego terrorysty w Sarajewie. Masaryk spodziewał się klęski mocarstw centralnych w starciu z państwami Ententy. Jesienią tego roku wyjechał na Zachód, by przekonywać przywódców demokratycznych mocarstw do utworzenia, na gruzach monarchii habsburskiej, nowego, czechosłowackiego państwa – i dopiął swego. Po wojnie stał się jednym w głównych rozgrywających kwestię nowych granic w Europie Środkowej. Niestety, zarówno wtedy, jak i później ten szczery demokrata i zwolennik postępu konsekwentnie działał na niekorzyść Polski.

W kwietniu 1919 roku pisał do Benesza: „Polacy nie będą tamą przeciw bolszewizmowi – Polacy muszą zacząć w ogóle od abecadła administracyjnego". Zaś w czerwcu tego roku dodawał: „Odbudowanie Polski historycznej jest odnawianiem pomyłek starej Polski i zarodkiem jej upadku". Podobne opinie Masaryk rozpowszechniał na Zachodzie, wykorzystując swoje znakomite stosunki z właścicielami i redaktorami największych gazet amerykańskich, francuskich i angielskich. W ten sposób przyczynił się do wykreowania negatywnego stereotypu Polski na Zachodzie.

W lipcu 1920 roku odradzał zachodnim dyplomatom udzielanie jakiejkolwiek pomocy Polsce. Mówił, „byśmy nie organizowali żadnej pomocy militarnej na korzyść Polaków" – wspominał brytyjski dyplomata lord Edgar d'Abernon. Masaryk był przekonany, że wojsko polskie nie zdoła odeprzeć bolszewików, a uciskani polscy robotnicy i chłopi przywitają czerwonych komisarzy chlebem i solą. Podobnie jak solidaryzujący się z Sowietami czescy kolejarze nie przepuszczali transportów z zachodnią pomocą wojskową dla „pańskiej Polski".

Syn chłopa

Przyczyny powszechnej w owym czasie wśród Czechów niechęci dla Polaków tkwiły w odmiennych strukturach społecznych obydwu narodów i różnych modelach nowoczesnego nacjonalizmu. Czesi odrzucili rodzimą tradycję szlachecką, postrzegali się jako egalitarny, drobnomieszczański naród o chłopskim rodowodzie. Trzej najwybitniejsi czescy politycy: prezydent Masaryk, premier Antonín Szvehla i szef dyplomacji Beneš, byli synami chłopów. Z ich punktu widzenia II Rzeczpospolita była reliktem feudalizmu, a czołowi politycy polscy na ogół budzili ich (odwzajemnianą) niechęć.

– Ojciec był Słowakiem z Kopczan, urodził się chłopem pańszczyźnianym i chłopem pańszczyźnianym pozostał – wspominał Masaryk w rozmowie z pisarzem Karlem Czapkiem. – Kiedy znacznie później odwiedzał nas w Pradze, interesowało go tylko, jak okute są konie, jakie dyszle, oprawy i koła mają w Pradze powozy i karety.

Życiorys Masaryka mniej więcej do siódmego roku życia przypomina nieco losy bohatera klasycznej noweli Bolesława Prusa „Antek". Obydwaj w dzieciństwie fascynowali się wiatrakami, obydwu posłano na naukę do kowala. Masaryk miał jednak inteligentną matkę, która zarabiała na życie jako służąca, lecz uparła się zrobić ze swoich synów „panów". Również poziom cywilizacyjny wsi morawskiej był nieporównanie wyższy niż w Bochotnicy pod Nałęczowem w ówczesnym zaborze rosyjskim. W drugiej połowie XIX wieku nikomu w okolicach Hodonina nie przychodziło do głowy, by w razie choroby dziecka wsadzić je „na trzy zdrowaśki" do pieca.

Dzięki własnej wytrwałości, talentom i pomocy życzliwych ludzi Masaryk w wieku 26 lat obronił doktorat z filozofii na uniwersytecie wiedeńskim. W młodości żywo interesował się kulturą polską, nauczył się języka i nierzadko brał stronę Polski podczas studenckich dyskusji z nastawionymi rusofilsko rodakami. W owym czasie postrzegał Polaków przede wszystkim jako ofiary imperializmu rosyjskiego, co do charakteru którego nigdy nie miał złudzeń. Kiedy jesienią 1876 roku studenci czescy w Wiedniu powitali go hymnem rosyjskim, Masaryk zaintonował „Mazurka Dąbrowskiego".

Z czasem jego stosunek do Polski diametralnie się zmienił. Ten postępowy filozof, zwolennik powszechnego prawa wyborczego, emancypacji kobiet i rozdziału Kościoła od państwa doszedł do wniosku, że Polacy są narodem z gruntu konserwatywnym i autorytarnym, który chętnie z ofiary stanie się prześladowcą, gdy tylko nadarzy mu się po temu okazja. Krótko mówiąc, uznał, że Polska to taka mniejsza, znacznie słabsza Rosja.

Kasztany z ognia

W tym przekonaniu utwierdziły go nadmierne jego zdaniem nabytki terytorialne II Rzeczypospolitej na wschodzie (i zachodzie) oraz jej polityka wobec mniejszości narodowych. Masaryk uważał, że konflikt polsko-niemiecki i polsko-sowiecki jest tylko kwestią czasu, i nie zamierzał wówczas za Polaków „wyciągać kasztany z ognia". Zarazem był przekonany, że granice Czechosłowacji są trwale zabezpieczone dzięki sojuszowi z Francją i Wielką Brytanią. Ewentualny sojusz z II Rzecząpospolitą, która po zamachu majowym w 1926 roku konsekwentnie dryfowała ku autorytaryzmowi, sprzeciwiała się więc zarówno jego demokratycznemu poczuciu smaku, jak i zimnej kalkulacji.

Zgodnie z planami Masaryka demokratyczna Czechosłowacja, z poparciem Francji i USA, miała być środkowoeuropejskim hegemonem w ścisłym tego słowa znaczeniu. Z jego perspektywy niepodległa Polska stanowiła największą przeszkodę w realizacji tego celu. Dlatego Masaryk konsekwentnie torpedował wszelkie propozycje i próby nawiązania współpracy z Polską, inicjowane zarówno przez Warszawę, jak i przez czechosłowackie kręgi wojskowe, coraz bardziej świadome zagrożenia ze strony Niemiec.

W 1930 roku prezydent wywołał skandal dyplomatyczny, mówiąc w rozmowie z dziennikarzem niemieckim: „Istnieją dziś dwa główne niebezpieczeństwa dla pokoju Europy. Jednym z nich jest korytarz [gdański], drugim są Węgry. Co się tyczy polskiego korytarza, to jestem zdania, że Niemcy nigdy nie pogodzą się z obecnym stanem rzeczy, na mocy którego Prusy Wschodnie odcięte są od Rzeszy".

Masaryk wycofał się później z tej wypowiedzi pod pretekstem, że została ona źle zinterpretowana. W rzeczywistości dał w niej wyraz swemu przekonaniu, że Polska – dla dobra pokoju w Europie – powinna zgodzić się na rewizję granic z Niemcami. Dlatego trzy lata później, już po dojściu Hitlera do władzy, odrzucił propozycję sojuszu wojskowego z Polską, a czescy dyplomaci na jego polecenie ostrzegali Berlin o „polskiej intencji przeprowadzenia akcji militarnej w rejonie wschodniej granicy Niemiec", czyli o planowanej wtedy przez marszałka Piłsudskiego tzw. wojnie prewencyjnej.

Zamiast sojuszu z Polską Masaryk przystał na zaproponowany przez przywódcę faszystowskich Włoch Benito Mussoliniego pakt czterech, dający Wielkiej Brytanii, Francji, Niemcom i Włochom prawo rozstrzygania sporów granicznych w Europie. Wprawdzie pakt ostatecznie nie wszedł w życie, ale w ten sposób czechosłowacki prezydent sam usankcjonował rozbiór swego kraju w Monachium jesienią 1938 roku.

Cieszyńskie aż do Wisły

Na korzyść Masaryka trzeba zapisać jego życzliwy stosunek do ludności polskiej Zaolzia. Jego osobistym interwencjom zawdzięczała ona pewną poprawę swego położenia. Zarazem jednak to właśnie on nakazał armii czechosłowackiej zająć sporne terytorium jesienią 1918 roku, następnie sprzeciwiał się przeprowadzeniu tam plebiscytu, a wreszcie zabiegał o wytyczenie ostatecznej granicy przez arbitraż mocarstw, do czego doszło 28 lipca 1920 roku – czyli w najmniej korzystnym momencie dla strony polskiej.

Spór o Zaolzie przez cały okres międzywojenny zatruwał stosunki między dwoma narodami. Czescy nacjonaliści dążyli do wynarodowienia tamtejszych Polaków, z kolei Warszawa liczyła na siłowe rozwiązanie konfliktu. Błędem było jednak zakładać, jak to się nierzadko czyni, że antagonizm polsko-czeski w okresie międzywojennym zaczynał się i kończył na kwestii Zaolzia. W rzeczywistości była to sprawa o potężnym znaczeniu symbolicznym – i tylko symbolicznym. Zwłaszcza dla Polaków.

Czesi sięgnęli po Zaolzie głównie z jednego powodu. Potrzebowali tamtejszego węgla i linii kolejowej, będącej w owym czasie jedynym połączeniem między Czechami i Słowacją. Dla nich Zaolzie miało znaczenie strategiczne. Dla II Rzeczypospolitej – praktycznie żadne. Jesienią 1918 roku większość Polaków nie wiedziała nawet, że za Olzą są jacyś ich rodacy (o ile słyszeli w ogóle o rzece Olzie).

Największą przeszkodą dla współpracy polsko-czeskiej – nie tylko w okresie międzywojennym, ale i po 1989 roku – było kunktatorstwo czeskiej polityki zagranicznej, uosabianej właśnie przez Masaryka i Benesa; ich – jak to ujął Janusz Gruchała w swej znakomitej biografii Masaryka – „skłonność do unikania ryzyka i asekuranctwa". W rzeczywistości właściwy Masarykowi krytyczny (i często uzasadniony) stosunek do realiów społecznych międzywojennej Polski, jak też do wygórowanych ambicji jej elit nie był przyczyną jego niechęci do współpracy z Polską, lecz tylko wymówką. Błędem było, by postrzegać go jako syna pańszczyźnianego chłopa, który odgrywał się na „panach" za krzywdy wyrządzone ojcu, prostemu woźnicy w majątkach Habsburgów.

Masaryk przez całe dojrzałe życie był przede wszystkim politykiem. Lata spędzone w parlamencie austriackim nauczyły go, że mały naród nie osiągnie niczego, nie mając wsparcia ze strony potężnych protektorów. Czesi mogli być silni tylko siłą Zachodu, jako jego forpoczta. Reszta nie miała znaczenia.

W tym sensie mit zmarłego 14 września 1937 roku Masaryka jest w Czechach z pewnością wiecznie żywy.

Aleksander Kaczorowski jest tłumaczem, eseistą i dziennikarzem. Przyswoił polszczyźnie większość książek Bohumina Hrabala (tłumaczył również książki Egona Bondy'ego i Josefa Škvoreckyego), jest też autorem tomu rozmów z Hrabalem. Ostatnio opublikował „Praski elementarz" (2012).

28 grudnia 1918 roku, w przededniu spodziewanej aneksji Zaolzia, Tomasz Garrigue Masaryk pisał do swego zaufanego współpracownika Edvarda Beneša: „Polakom nie szkodziłoby, gdyby oberwali po pysku, przeciwnie, byłoby to z pożytkiem, ochłodziłoby niebezpiecznych szowinistów". Czechosłowacka delegacja w Paryżu planowała wtedy wytyczenie przyszłej granicy z Polską w... Bielsku-Białej. „Nasi Polacy opowiadają się za nami – pisał Masaryk do Benesza – boją się być w Polsce, że tam nie będzie porządku. Z Bilska Niemcy, z Cieszyna itd. proszą, żebyśmy ich Polakom nie dawali. Boją się polskiego bałaganu".

Twórca i czterokrotny prezydent Republiki Czechosłowackiej był przekonany, że odrodzona Rzeczpospolita jest anachronicznym przeżytkiem, że będzie klasycznym państwem sezonowym, rozdzieranym przez konflikty narodowościowe i pozbawionym szans na przetrwanie między Niemcami i Rosją. Taka opinia była zresztą wśród Czechów powszechna, podzielał ją także przywódca narodowych demokratów Karel Kramárz, do którego Masaryk pisał w lutym 1919 roku: „Polacy: ich taktyka nie uratuje ich. Stoją oni przed wielkimi problemami wewnętrznymi: majątki ziemskie – Żydzi – rozproszenie partii i orientacji... Tylko entograf[iczna] Polska może być silna".

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?