Gdy w połowie stycznia wiadomość o śmierci terrorysty pojawiła się we włoskich mediach, w Internecie się zakotłowało. Na stronach ugrupowań skrajnej lewicy i ośrodków społecznych (centri sociali) skupiających zanarchizowaną i zideologizowaną młodzież pojawiły się sławiące terrorystę nekrologi: „Chwała Mu za wierność ideałom i konsekwencję" – pisano. „Prawy człowiek o niezłomnym kręgosłupie moralnym", „Bohaterski rewolucjonista", „Nie wahał się poświęcić życia walce klas", „Człowiek wielkiego serca, ogromnej skromności i wyważonych sądów". Podobnie na Twitterze.
Wszystko dlatego, że Gallinari nigdy nie wyraził skruchy za popełnione morderstwa i nie wyrzekł się obłędnej ideologii, w imię której mordował. W blogu skupiającym radykalnych lewicowców pod zdjęciem terrorysty opublikowano nawet elegię, w której można wyczytać: „Twoja walka jest walką naszą – młodej armii leninistów". Gallinari stał się rewolucyjnym bohaterem włoskiego Internetu.
Pogrzeb w sobotę, 19 stycznia, na cmentarzu w Coviolo na przedmieściach Reggio Emilii zgromadził tysiące. Mowę sławiącą rewolucyjny żywot niezłomnego Gallinariego, do śmierci wiernego sprawie, głosił Loris Tonino Paroli (68 lat, z czego 16 za kratami), jeden z pionierów Czerwonych Brygad. Potem był apel poległych – „towarzyszy zamordowanych w zasadzkach bandytów generała Carlo della Chiesa" (dowódca karabinierów, w latach 70. odpowiedzialny za walkę z terroryzmem). Trumnę spowitą w czerwony całun z sierpem i młotem, czerwoną gwiazdą i flagą Palestyny nieśli towarzysze broni: założyciel Brigate Rosse Renato Curcio, Raffaele Fiore, Bruno Saghetti i Barbara Balzerani (cała czwórka skazana na dożywocie za udział w porwaniu Aldo Moro i zamordowanie agentów eskorty, ale ciesząca się wolnością już od 15 lat) oraz Oreste Scalzone – jak wynika z biografii, rewolucjonista już w wieku lat 13, który zbiegł do Francji, unikając w ten sposób 16-letniej odsiadki za swoje zbrodnie, i Francesco Piccioni – 16 lat w więzieniu za mord na dwóch policjantach. „Prospero żyje i walczy razem z nami", „Nasze idee są wiecznie żywe!" – padały okrzyki. Powiewały czerwone flagi i transparenty „Rewolucja jest kwiatem, który nie więdnie".
Od trockistów po anarchistów
Niestety, pogrzeb nie był jedynie nostalgicznym spotkaniem siwiutkich już weteranów rewolucyjnego delirium, w którym skąpali we krwi całą Italię. Aż dwie trzecie żałobników stanowili młodzi ludzie. Ci z ośrodków społecznych podczas ceremonii recytowali wiersze Sante Notarnicoli, więziennego barda brygadzistów, który już na początku lat 60. jako herszt bandy mordował i uwłaszczał się w imię proletariackiej rewolucji (był na liście 13 więzionych, których Czerwone Brygady chciały wymienić za porwanego Aldo Moro). Licznie przybyli, wymachując flagami z sierpem i młotem, młodzi adepci dwóch włoskich kompartii, a nawet koordynator Zreformowanych Komunistów w Reggio Emilii, kandydat w zbliżających się wyborach Alberto Ferrigno. Towarzyszył mu Claudio Grassi, były komunistyczny senator, obecnie kandydat ugrupowania Rewolucja Obywatelska prokuratora Antonio Ingroi. Nie zabrakło aktywistów ruchu No TAV – anarchistów kontestujących pałką i kamieniem całą rzeczywistość, a przede wszystkim budowę linii szybkiej kolei (w skrócie po włosku TAV – red.) Turyn – Lyon. Ba! Gallinariego żegnało nawet dwóch rewolucyjnych księży, choć zmarły był zdeklarowanym bezbożnikiem. Na koniec tłum odśpiewał „Międzynarodówkę", unosząc w komunistycznym geście do góry zaciśniętą pięść.
Surrealistyczne sceny i pogrążone w żałobie rewolucyjne tłumy pokazały Włochom wszystkie telewizje w głównych wydaniach dzienników. W gorączce kampanii wyborczej największe wrażenie zrobili dwaj kandydaci na deputowanych. Obaj panowie oburzyli się, że odruch serca pociągnął za sobą lawinę ostrej krytyki. Zapewniali przy tym, że w żadnym przypadku nie podzielają poglądów Gallinariego, przyszli jedynie złożyć hołd pamięci człowiekowi, którego dobrze znali.
Sprawdzony towarzysz
Komu hołdowali? Życia i decyzji Gallinariego nie sposób zrozumieć bez historycznego kontekstu wydarzeń we Włoszech zaraz po wojnie i pod koniec lat 60. Urodził się 1 stycznia 1951 r. na głębokich przedmieściach Reggio Emilii w rodzinie rolników – komunistów. Już w wieku 14 lat zapisał się do młodzieżówki komunistycznej i brał udział w zebraniach tzw. kół Gramsciego, stanowiących wówczas często forum dyskusyjne i okazję do spotkań młodych komunistów z weteranami komunistycznego ruchu oporu. Dla wielu komunistycznych partyzantów to, że Włochy po wojnie nie stały się republiką rad, tylko co gorsza weszły do strefy wpływów amerykańskich imperialistów, było ogromnym rozczarowaniem.