Dlatego nie jest już żadną wartością. Jeśli zaś nią jest, to raczej mało kto ten fakt artykułuje. Opłaca się bowiem być słabym. Będąc czyjąś ofiarą, można liczyć na poparcie mediów, troskę władz państwowych i organizacji pozarządowych, i w ogóle pomoc wszelkich instytucji specjalizujących się w obsługiwaniu ludzkich nieszczęść.
Najważniejsze w tym przypadku jest tylko wpasować się we właściwy ideologiczny klucz. Można być Żydem prześladowanym przez antysemitów, homoseksualistą gnębionym przez homofobów, moherem dyskryminowanym przez możnych tego świata, kibolem pacyfikowanym przez policję. I wywalczyć tym samym dla siebie palmę męczeństwa, wręczaną przez tych, którym cudze nieszczęścia potrzebne są jako uzasadnienie swojej misji.
Słabość stała się zatem cnotą naszych czasów. Oczywiście to tylko pozory. Jarosław Zadencki, mieszkający w Szwecji nieco zapomniany polski myśliciel polityczny, autor wydanych w latach 90. znakomitych książek „Wobec despotyzmu wolności" oraz „Lewiatan i jego wrogowie", trafnie zauważa: „zawsze, gdy zanika naga władza miecza, to na jej miejsce, nieodwołalnie, pojawia się zdradliwa i skryta władza sztyletu, a nie, jakże upragniona przez poczciwych obywateli, władza lemiesza". I tak okazuje się, że słabość dzisiaj bywa często po prostu rewersem siły.
Zacieranie się różnic między siłą a słabością, i w konsekwencji również między ofiarą a oprawcą, może przynosić opłakane skutki dla kogoś, kto uprawia takie gry. Kiedy się bowiem okazuje, że bycie ofiarą jest wyłącznie pozą, której przybieranie ma być sposobem, w jaki ten ktoś pozyskuje moc, to wówczas jego słabość przestaje być wiarygodna. I wtedy, jeśli komuś takiemu naprawdę przydarzy się krzywda, wówczas może się okazać, że nikt mu nie pospieszy na ratunek, bo uzna taką sytuację za fałszywy alarm. Tak oto na naszych oczach następuje dewaluacja cierpienia.
Czy z tego płynąłby wniosek, że słabość stała się wyłącznie narzędziem gier? Świat nie stoi w miejscu, o czym traktuje zbiór esejów „Podpis księcia" (to nawiązanie do tytułu najsłynniejszego dzieła Niccolo Machiavellego) autorstwa filozofa, zastępcy redaktora naczelnego kwartalnika „Kronos" Piotra Nowaka. Mamy tu portret epoki rozpoczętej pięć wieków temu. Jej cechą szczególną jest włączanie mas w te dziedziny życia, które wcześniej zarezerwowane były wyłącznie dla elit.