Czy robak może być zbawiony

Dialog chrześcijańsko-żydowski w Polsce niewiele ma już wspólnego z jakąkolwiek religią.

Publikacja: 31.08.2013 14:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Jest to raczej gra polityczna. I trudno się temu dziwić. W przypadku nieprzezwyciężalnych różnic dzielących dwie strony pozostaje im tylko troska o to, żeby jakoś współistnieć. A jedną z podstawowych funkcji polityki jest cywilizowanie wszelkich konfliktów.

Jeszcze przed drugą wojną światową napięcie między chrześcijaństwem a judaizmem nie było żadnym tematem tabu. Sytuację zmienił Auschwitz. Kościół katolicki podjął - skądinąd słusznie - krytyczną refleksję nad swoim stosunkiem do religii mojżeszowej. Tyle że w pewnym momencie przybrało to już w wielu przypadkach charakter samobiczowania, oddalonego od teologii i podporządkowanego politycznej poprawności. Mnóstwo Żydów zaś zaczęło hołdować głównie idei walki z antysemityzmem - idei, która de facto zastąpiła im przymierze łączące ich z Bogiem. Tym samym okazało się, że Auschwitz uderzył w lud Bożego wybrania bardziej duchowo niż fizycznie. Przeświadczenie o tym, iż koszmar może powrócić, wywołuje lęki, które powodują koncentrację na konieczności biologicznego przetrwania.

A przecież Emil Fackenheim, znany rabin i filozof, sformułował po Holokauście 614. przykazanie Tory. Jest ono na gruncie judaizmu niekanoniczne (Tora zawiera przykazań 613), ale jednak bardzo trafnie wskazuje najistotniejsze zagrożenie, przed jakim stoją Żydzi. Owszem, Fackenheim wyraźnie stwierdza, że trzeba zrobić wszystko, żeby naród żydowski nie zginął (aby Hitler nie odniósł swojego pośmiertnego zwycięstwa). Ale jednocześnie dodaje, że Żydzi nie mogą zaprzeczać wierze w Boga i uważać Go za martwego, niezależnie od tego, jak bardzo się z Nim spierają. To uświadamia nam, że Żydem można być wyłącznie w przymierzu ze Stwórcą, inaczej traci się swoją tożsamość.

Warto więc sięgnąć po najnowsze wydanie kwartalnika "Kronos" (1/2013) poświęcone przede wszystkim kabale chrześcijańskiej, czyli spotkaniu chrześcijaństwa z judaizmem na płaszczyźnie zrodzonej w średniowieczu żydowskiej wiedzy tajemnej. Były bowiem takie czasy, kiedy to refleksja religijna, a nie poprawność polityczna, znajdowała się w centrum dialogu chrześcijańsko-żydowskiego.

W Polsce za najbardziej spektakularny przejaw tego dialogu należy uznać XVIII-wieczny frankizm. O tym nurcie religijnym możemy przeczytać w "Kronosie" frapujący esej jednego z najwybitniejszych znawców tematu, wykładowcy Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, Pawła Maciejki. Jakub Frank był ekscentrycznym guru sekty wywodzącej się z sabataizmu - prądu łączącego w sobie wątki judaizmu, chrześcijaństwa, gnozy i kabały. W 1759 roku frankiści nawrócili się formalnie na katolicyzm. Ale krok ten był tylko środkiem prowadzącym do określonego celu.

Maciejko wyjaśnia, o co chodziło Frankowi, który sam siebie ogłosił mesjaszem: skutkiem ofiary, jakiej Jezus dokonał na krzyżu, była dematerializacja wszelkiej nadziei na zbawienie, a w zamian pojawiło się bierne oczekiwanie przyszłego zbawienia duchowego. "Frank widział w Jezusie figurę tragiczną: prawie-mesjasza i niedoszłego Zbawiciela, a za swoją misję uznał naprawę czy też cofnięcie błędów Jezusa. Oznaczało to ponowne zmaterializowanie tego, co zostało zdematerializowane, ukonkretnienie tego, co zostało wyabstrahowane, zniszczenie tego, co zostało zbudowane". Istotą frankizmu była zatem oparta na fałszywych przesłankach dążność do tego, żeby Królestwo Boże "nie z tego świata" stało się Królestwem Bożym na ziemi.

Z kolei XX-wieczny filozof żydowski, badacz chasydyzmu Martin Buber w zamieszczonym w "Kronosie" eseju "Odnowa judaizmu" dokonuje egzegezy Kazania na Górze. Dochodzi on do wniosku, że to, co jest w chrześcijaństwie najwartościowsze, stanowi nierozpoznany przez wyznawców religii mojżeszowej jej element. I apeluje do Żydów o to, żeby przezwyciężyli swoje "przesądne lęki przed ruchem Nazarejskim".

Najbardziej intrygującym tekstem w "Kronosie" jest jednak krótki szkic innego XX-wiecznego filozofa żydowskiego Jacoba Taubesa, "Kafka". Taubes widzi w autorze "Procesu" outsidera. "Jako Żyd, był on wyobcowany ze społeczności chrześcijańskiej. Jako Żyd asymilowany, nie przynależał też do społeczności żydowskiej. Pozostał (...) pariasem, wykluczonym z wszelkich grup".

Jaki stąd płynie wniosek? "Świat zamieszkiwany zazwyczaj przez człowieka staje się dla K. [bohatera Kafkowskiej prozy] nieosiągalnym »zaświatem«. Jego struktura jest swojska dla tych, którzy doń przynależą, lecz dla obcego wszelkie prawa i obyczaje wydają się arbitralnie narzucone".

Chyba najbardziej dojmującą manifestacją takiego stanu rzeczy jest nieprzywołana przez Taubesa genialna nowela Franza Kafki "Przemiana". Główna postać tego utworu, komiwojażer Gregor Samsa, budzi się któregoś rana i odkrywa, że zmienił się w swoim łóżku w potwornego robaka. Od tej chwili zaczyna się jego koszmar. Pod koniec noweli umiera. A może to była tylko jego droga zbawienia, której ateista Kafka nie rozpoznał.

Jest to raczej gra polityczna. I trudno się temu dziwić. W przypadku nieprzezwyciężalnych różnic dzielących dwie strony pozostaje im tylko troska o to, żeby jakoś współistnieć. A jedną z podstawowych funkcji polityki jest cywilizowanie wszelkich konfliktów.

Jeszcze przed drugą wojną światową napięcie między chrześcijaństwem a judaizmem nie było żadnym tematem tabu. Sytuację zmienił Auschwitz. Kościół katolicki podjął - skądinąd słusznie - krytyczną refleksję nad swoim stosunkiem do religii mojżeszowej. Tyle że w pewnym momencie przybrało to już w wielu przypadkach charakter samobiczowania, oddalonego od teologii i podporządkowanego politycznej poprawności. Mnóstwo Żydów zaś zaczęło hołdować głównie idei walki z antysemityzmem - idei, która de facto zastąpiła im przymierze łączące ich z Bogiem. Tym samym okazało się, że Auschwitz uderzył w lud Bożego wybrania bardziej duchowo niż fizycznie. Przeświadczenie o tym, iż koszmar może powrócić, wywołuje lęki, które powodują koncentrację na konieczności biologicznego przetrwania.

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne