Przystawka – śledź Bismarck, rabarbar confit z jałowcem, danie główne – policzki cielęce w czerwonym winie, emulsja z niedźwiedziego czosnku i zielonych migdałów, deser: krem z orzechów laskowych i listki werbeny cytrynowej. Oto mój dzisiejszy obiad.
Żartowałam oczywiście. To menu z restauracji Amaro, laureatki jedynej w Polsce gwiazdki Michelin przyznawanej przez słynny przewodnik kulinarny. Jego twórcą jest Wojciech Modest Amaro, nasz rodzimy, rosnący w sławę talent kulinarny, autor książki „Natura kuchni polskiej". U mnie w domu, podobnie jak u większości moich rodaków, będzie pomidorowa i kurczak. Obiad niewyszukany i szybki do zrobienia, lubiany przez dzieci – podstawowe kryteria codziennego żywienia rodziny.
Za to wodze fantazji popuścić będziemy mogli, czytając niezliczone książki kucharskie, oglądając konkursy kulinarne i programy o gotowaniu. W konwersacjach ze znajomymi lub leżąc na kanapie i oglądając show Makłowicza, Okrasy, Marthy Stuart, Jamiego Olivera rozmarzymy się, co też byśmy mogli ugotować i zjeść.
Oto fenomen ostatnich 10 lat – jedzenie, nowy rodzaj rozrywki, sposób spędzania czasu. Oderwało się od swej pierwotnej funkcji – zaspokajania głodu i poszybowało w rejony fantastyki.
W PRL nie było specjalnie o czym gadać. Każdy obiad był rodzajem wygranej bitwy z zaopatrzeniem: wymieniano wiadomości o tym, gdzie udało się zdobyć kawałek chabaniny z kością, gdzie rzucono banany. Te informacje miały cel praktyczny. Potem, w latach 90., we wczesnym stadium transformacji, dzieliliśmy się wiadomościami o zachodnich nowinkach, których na rynku przybywało z każdym tygodniem. Dzisiaj znajomość kuchni i win weszła do kanonu wtajemniczeń, które powinien posiadać każdy szanujący się członek klasy średniej. Wiedzę tę oferują blogi kulinarne i enologiczne, portale kuchenne, recenzje i rankingi restauracji, rozwój slow foodu i żywności organicznej, sklepy z nowoczesnym sprzętem kuchennym. Gazety posiadają własne działy kulinarne oraz własnych ekspertów. O jedzeniu rozmawiają wszyscy.
– To normalne – mówi Piotr Bikont, reżyser teatralny, autor pierwszych recenzji kulinarnych, jakie pojawiły się w polskich gazetach. Przecież wszyscy jemy. To tak jak z medycyną, każdy ma własne doświadczenia.
– Setki książek kucharskich i kulinarnych programów telewizyjnych są dla kuchni tym, czym dla erotyki pornografia – powiedział kiedyś Jonathan Gold, amerykański recenzent kulinarny, laureat nagrody Pulitzera. – Jak ktoś nie może w realu, to się chociaż pocieszy namiastką.