Jessica Lange i komisja Hilarego Minca

Pamiętają państwo Oskara Langego? Był taki ekonomista, szczególnie wpływowy w czasach wczesnego PRL.

Publikacja: 22.03.2014 16:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Na studiach jeszcze pod koniec lat 80. uczyliśmy się z jego podręcznika ekonomii politycznej socjalizmu. Choć może stwierdzenie, że „uczyliśmy się", jest pewnym nadużyciem, bo zasad socjalistycznej ekonomii nie potrafiliśmy ani w ząb zrozumieć, w odróżnieniu od ekonomii kapitalizmu, która była logiczna i jasna. Nawet dla polonistów, a warto wspomnieć, że przedmiot ten wykładał nam sam Roman Kuźniar (tak tak, ukształtowały mnie nie tylko zajęcia u Ireneusza Krzemińskiego i Magdaleny Środy).

Nazwisko profesora Langego, wypisane wielkimi białymi literami na granatowej okładce wymawialiśmy z angielska jako Lendż (nieprawidłowo zresztą), kojarząc je raczej z uroczą amerykańską aktorką Jessiką Lange, aby uczynić bardziej seksowną trudną do zrozumienia teorię gospodarki socjalistycznej. Jednak z tamtych czasów zapamiętałem tylko, że Oskar Lange swoją teorię gospodarki socjalistycznej wymyślił parę lat przed II wojną światową – zakładała ona między innymi, że specjalna komisja rządowa powinna ustalać ceny towarów na poziomie rzeczywistych kosztów produkcji, tak aby nie dopuścić do ich zawyżania i wyzysku konsumentów przed producentów (według koncepcji Langego byliby to rzecz jasna producenci państwowi).

Wojnę i kilka następnych lat Oskar Lange spędził w USA, najpierw jako uniwersytecki wykładowca i agent NKWD ps. Friend, a następnie także jako dyplomata rodzącej się PRL. W 1947 roku wrócił do kraju przyglądać się, jak jego koncepcje ekonomiczne (pobłogosławione wcześniej osobiście przez Józefa Stalina) wcielane są w życie. Jak teoria wyglądała w praktyce, nie trzeba chyba już dziś przypominać.

Choć może niektórym byłoby warto. Bo lansowany ostatnio pomysł jednego podręcznika dla pierwszoklasistów pochodzi prosto z innego jedynie słusznego podręcznika – autorstwa Oskara Langego właśnie. Po pierwsze: państwo uznało, że wie lepiej niż rodzice i nauczyciele, jakiego podręcznika potrzebuje uczeń, i taki podręcznik zamierza przygotować. Po drugie: państwo uważa, że wstrętni kapitalistyczni wydawcy, wykorzystując nieludzkie zasady wolnego rynku, wyzyskiwali dotąd rodziców. Aby temu przeciwdziałać, centralna komisja rządowa ustali teraz cenę podręcznika na poziomie rzeczywistych kosztów produkcji.

Komisarze będą mieli roboty co niemiara, bo po podręczniku dla pierwszoklasistów w następnych latach – według zapowiedzi – mają powstać książki dla kolejnych klas. Już dziś  możemy nazwać ich komisją Hilarego Minca, bo nie ulega wątpliwości, że patronem jednego podręcznika jest pierwszy przewodniczący peerelowskiej Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego.

To, że miłościwie nam rządzący czerpią wzory rozwiązań gospodarczych z czasów Bolesława Bieruta, jest trochę straszne, a trochę śmieszne. Bardziej mnie martwi, że równie bliskie są im wzory ideowe z czasów komunizmu, które zakładają, że wszyscy uczniowie powinni mieć wkładany do głów taki sam przekaz.

Jednym z realnych osiągnięć III Rzeczypospolitej jest pluralizm w dziedzinie edukacji. Nauczyciel, często wraz z rodzicami, może wybrać taki podręcznik, jaki jego zdaniem jest najodpowiedniejszy. Inny podręcznik może więc wybrać nauczyciel w szkole katolickiej, inny nauczyciel w szkole Laudera, a jeszcze inny w podstawówce pod wezwaniem Janusza Palikota.

I proszę mnie nie przekonywać, że rządowy podręcznik będzie neutralny ideowo, bo w edukacji taka neutralność nie istnieje. Już sama decyzja, czy na rysunku panoramy miasta może być widoczna sylwetka kościoła, czy lepiej, aby wyeksponować Pałac Kultury, jest decyzją nacechowaną politycznie i światopoglądowo. A wiadomo, że każdy szczegół podręcznika jest jak matryca, która odbija się na wyjątkowo chłonnym umyśle sześciolatka – wszyscy chyba do dziś pamiętamy rysunki z naszych pierwszych szkolnych książek.

Tych, którzy wierzą głęboko (i naiwnie – wszak minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz czuwa), że obecna władza na ideologiczne szaleństwa w podręczniku sobie nie pozwoli, już dziś mogę poinformować, że na obecnym rządzie historia Polski – miejmy nadzieję – się nie skończy. Kiedyś przyjdą inni i napiszą dla naszych dzieci nowy podręcznik, po swojemu. Jeden podręcznik dla wszystkich. Słuszny. Światły. Bezalternatywny.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy