Marzenia o spokojnym życiu, utrzymywaniu się z pisania powieści, ewentualnie prowadzenia zajęć z literatury na slawistycznym wydziale któregoś z uniwersytetów, pozostały niespełnione. Nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć, na ile powrót do pisania piosenek, a także coraz częstszego koncertowania w Polsce, był podyktowany koniecznością utrzymania rodziny, a na ile tęsknotą do wyrażania siebie w najlepiej opanowanej sztuce. Prawda, jak to w życiu, nie leży raczej pośrodku, ale gdzieś pomiędzy biegunami, a motywacje mogły być bardziej złożone i zmienne w różnych okresach. Faktem jest zaś, iż przez blisko dwa lata – od czerwca 1995 roku do maja 1997 roku – Kaczmarski nie napisał żadnego utworu poetyckiego, który później wszedłby do jego repertuaru piosenkowego czy choćby został uznany za godny opublikowania jako sam tekst.
Piosenką, która otwiera ten powrót do pisania, jest „Między nami", która dała tytuł całemu programowi. Została ona jednak napisana w Polsce, w Gdańsku i można ją uznać za początek nowego rozdziału w życiu Jacka Kaczmarskiego. Artysta bowiem zaczął coraz częściej pojawiać się w kraju, realizując trasy koncertowe. Jego drugie małżeństwo rozpadało się, a artysta poznał właśnie swoją nową miłość, Alicję.
Drugim programem australijskim był cykl „Dwie skały", już w tytule odwołujący się do nazwy miejscowości (Two Rocks), w której zamieszkał Kaczmarski po rozwodzie z drugą żoną. Pieśniarz w czasie koncertów w grudniu 1999 roku zapowiadał utwór tytułowy: „Tak się złożyło, że mniej więcej od roku mieszkam w miejscowości o tej właśnie nazwie nad Oceanem Indyjskim, położonej 50 kilometrów na północ od stolicy zachodniej Australii – Perth. Jest tam niewielki port rybacko-jachtowy, podupadająca przetwórnia krewetek, ślady po japońskim parku rozrywki, który zbankrutował przed dziesięciu laty, kilkadziesiąt domków i właśnie dwie skały sterczące z oceanu opodal wybrzeża oraz tabliczka z brązu, która informuje, że na tych właśnie skałach przed z górą 300 laty rozbił się holenderski okręt handlowy. Rozbitkowie z tego statku, wylądowawszy, stwierdzili, że jest to miejsce absolutnie nienadające się do życia. Mieszkańcy Dwóch Skał, do których się zaliczam, mają oczywiście zupełnie odmienne zdanie na ten temat. Jednym z dowodów jest ta piosenka, dwie skały posłużyły mi za metaforę losu chyba nie tylko mojego".
Tanio i przyjemnie
Poeta z właściwą sobie ekspresją i bogatym obrazowaniem ukazał dualizm ludzkiej natury, ujmując opis w metaforyczny koncept. To słowa z zakończenia tej piosenki znalazły się po latach na nagrobku artysty, który mieści się na warszawskich Powązkach (Cmentarz Wojskowy, kwatera C31-I-17):
Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach
Na dwóch bliźniaczych zamieszkałem skałach.
Jedna dla drugiej lustrem ?i wyrzutem,
A przecież z jednej energii wyklute.
Łączy je w głębiach niewidoczny korzeń,
Którym na trwałe w sedno bytu wbite;
Tam, gdzie rozsądek – rozpaczą ?i grozą,
Nadzieja – szaleństwem, szaleństwo – zachwytem.
Pomnik nagrobny tworzy przepołowiony głaz, nawiązujący symboliką do opiewanego w pieśni australijskiego miejsca zamieszkania artysty, jednocześnie mnożąc dodatkowe sensy, które wysnuć można choćby z pierwotnej jedności rozdzielonej na dwoje skały. Głaz pochodzi z ogrodu domu w Gdańsku-Osowej, w którym ostatnie lata życia spędził Jacek Kaczmarski.
Ostatni przylot do Polski miał miejsce wiosną 2001 roku, w związku z serią koncertów jubileuszowych zorganizowanych na ćwierćwiecze kariery artystycznej. Wówczas ukazała się płyta „Dwadzieścia (5) lat później", którą promował artysta, jeżdżąc po Polsce. W wywiadach opowiadał o życiu na antypodach.
Z opowieści tych wyłania się obraz szczęśliwej egzystencji, pozbawionej trosk o sprawy bytowe, w kontraście do bolączek znanych do dziś każdemu obywatelowi Rzeczypospolitej: „Różnica między Australią a Polską, oprócz tego, że Australia jest tańsza i tam mogę żyć ze sztuki (w Polsce bym się nie utrzymał z tego, co piszę), jest zasadnicza. Polega na tym, że tam tak zwane codzienne sprawy bytowe, życiowe (urzędy, banki, sklepy, policja, płacenie rachunków, ubezpieczenia) zajmują mniej więcej 5 proc. czasu obywatela. Tutaj zajmują 70 proc. czasu. Ilekroć przyjadę do Polski, czeka na mnie plik spraw moich rodziców (skończyli 70 lat) i mojej babci (99 lat), które muszę załatwić w urzędach. I mimo mojej twarzy, znajomości tu i ówdzie, zajmuje mi to tyle czasu, że nie jestem w stanie tego pojąć. Podczas gdy w Australii załatwiam sprawy swoje, swojej byłej żony, swojej córki i jeszcze paru znajomych, nie ruszając się z miejsca przy telefonie. A jeśli już muszę iść do urzędu, to jest to przyjemność".
Artysta nie odżegnywał się od polskości, prezentował za to swobodny stosunek do „przywiązania do ziemi". Na pytanie, czy planuje wrócić do Polski, odpowiadał: „Co roku wracam". Polskę traktował szerzej, jako element Europy, o której mówił: „W Europie, nie tylko w Polsce, człowiek na ulicy przesiąka agresją, a tam ta agresja jest nieobecna i łatwiej się skupić. To jest skala różnicy. Po prostu, pomijając już uwikłania w politykę i codzienne stresy, to są różnice zasadnicze, które sprawiają, że niespieszno mi z powrotem. Zwłaszcza że to nie jest emigracja, bo mogę przecież tu przyjechać, kiedy chcę albo kiedy muszę ze względów prywatnych".
Jak się okazało, australijskiego spokoju nie dane mu już było zaznać. W Polsce, w Europie, zatrzymały go najpierw sprawy prywatne, wylot na drugą półkulę przekładany był kilkakrotnie, aż wreszcie pojawiły się coraz poważniejsze kłopoty zdrowotne. W grudniu 2001 roku, podczas wyczerpującej trasy koncertowej, nagrał jeszcze australijsko-europejską (pisaną po trosze tam i tu) płytę „Mimochodem", by na początku 2002 roku zaprzestać śpiewania.
Zdiagnozowana choroba nowotworowa gardła położyła kres nie tylko karierze scenicznej pieśniarza, ale przyczyniła się do jego śmierci w Wielką Sobotę, 10 kwietnia 2004 roku. Zmarł, mając zaledwie 47 lat.
Autor jest wykładowcą w Instytucie Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Opublikował m.in. biografię Jacka Kaczmarskiego „To moja droga" oraz kilka książek poświęconych twórczości poety