Ile waży śmierć? - felieton Bogusława Chraboty

Ile waży ludzkie życie? A ile waży śmierć? I czy śmierć tysięcy ?i milionów waży więcej, niż śmierć indywidualnego człowieka? ?

Publikacja: 01.11.2014 10:00

Na dodatek, jaką przybrać miarę, zwłaszcza że dylemat ten mogą podejmować tylko żyjący. Śmierć Chrystusa zmieniła kierunek cywilizacji i przyniosła światu nadzieję. Śmierć zwykłego śmiertelnika Ferdynanda Habsburga w Sarajewie była przyczyną rozpętania piekła, które odebrało życie milionom. Jakże nieprzewidywalna jest historia, która bez większego sensu ?i niemal nagle nadaje jakiemuś życiu bądź śmierci dodatkowy ciężar, ?bądź odwrotnie, bez uprzedzenia odejmuje wagi.

Smoleńsk to jeden z tematów, których nie możemy odpuścić. To obowiązek państwa polskiego, każdego z nas, ale i nieśmiertelne żądanie wobec Rosjan

Warszawa, chłodna, choć słoneczna jesień. Intensywnie przypomina o sobie historia. We wtorek 28 października uroczysta inauguracja Muzeum Historii Żydów Polskich. Można było mieć obawy, że zarówno pomysł tego muzeum, jak i jego ekspozycja będą przytłoczone cieniem Holokaustu. ?Na szczęście jest inaczej. Muzeum jest pomnikiem życia. Wspólnego trwania na dobre i na złe w kraju, który dopóki był wolny, w relacjach polsko-żydowskich dawał przestrzeń tolerancji ?i – choć bez zachowania symetrii – wzajemnemu szacunkowi. Nie można tego widzieć inaczej, ekspozycja dostarcza bezdyskusyjnych dowodów.

A jednak nawet w tym muzeum, przechodząc przez kolejne części wystawy, wpada się w tryby chronologii, która nieuchronnie prowadzi do Zagłady. Z każdym krokiem czuje się jej zbliżający oddech, intuicję dramatu, który musi nadejść i w końcu nadchodzi. Cokolwiek byśmy mówili o życiu, jakkolwiek sławili tych, którzy stworzyli Paradisus Judeorum, dziejowa pointa jest nieunikniona. Przytłacza na długo przed czernią tych sal, które dokumentują Holokaust. I dlatego ciężar milionów ludzkich istnień, ciężar zamordowanej kultury, ciężar dotkliwego braku ciągłości nie pozwalają wyjść ?z tych sal na pewnych nogach. Każdy chociaż odrobinę osadzony w historii człowiek musi to ciężko odchorować. Podobnie jak trudno mu będzie zdjąć ?z siebie stutonowy ciężar tamtej masowej śmierci. Ciężar Shoah.

Nie sposób zapomnieć w tych dniach o innym dramacie, który zaciążył nad nami ledwie przed chwilą. Myśleliśmy, ba, byliśmy pewni, że historyczny determinizm mamy już za sobą, że wszystko, co złego mogło się nam zdarzyć, już się wydarzyło. A jednak nie. Znienacka przyszedł Smoleńsk. Narodowa tragedia, która zabrała nam bliskich, zarazem ważnych dla Polski ludzi i podzieliła nas na dobre. Trudno uciec od tego dramatu.

Ilekroć myślę o zawiłościach historii współczesnej, zawsze pojawia się wątek smoleński. Ilekroć czuję potrzebę zapalania świeczki w Dzień Zaduszny, zawsze trafiam na kwatery smoleńskie. Jeszcze do niedawna polityczny jazgot tak poważnie krzywdził potrzebę cichej refleksji. Dziś na szczęście przygasł. Możemy się więc skupić na modlitwie, która w żaden sposób nie osłabia oczywistej potrzeby ustalenia prawdy ?o Smoleńsku.

To jeden z tych tematów, których nie możemy odpuścić ani zostawić. ?To oczywisty obowiązek państwa polskiego, każdego z nas, ale i nieśmiertelne żądanie wobec Rosjan. Muszą wiedzieć, że nie będzie między nami przyjaźni ?i spokoju, dopóki Kreml będzie grał polskimi trumnami i nieszczęsnym wrakiem samolotu, którego nie możemy się doprosić.

Może to i nienowoczesne, może małe ?i aż za bardzo polskie. Może powinniśmy zachowywać się jak Holendrzy, ?dla których drobny przymrozek zagrażający plantacjom tulipanów ?pod Amsterdamem znaczy więcej niż zalegające na wschodzie Ukrainy resztki ludzkich ciał z katastrofy, w której zginęło ich dwustu współobywateli.

Ale tym się od nich różnimy, tym jesteśmy lepsi bądź gorsi, że kieruje nami beznadziejne przywiązanie ?do nieco innych wartości.  Smoleńsk ?i obwód doniecki. Dwie jakże różne ?i jakże podobne katastrofy. Po jednej stronie śmierć prawie setki ludzi. ?Po drugiej niemal trzystu. Ale jakże inna waga tych i tamtych śmierci.

Można te wątki poprowadzić dalej... Świat histeryzuje po śmierci Nelsona Mandeli, urządza festiwale żałoby ?po odejściu Whitney Houston czy Michaela Jacksona, tolerując zarazem ludobójstwo w Syrii czy we wschodnim Iraku. Śmierć ludzi z okładek traumatyzuje miliony fanów, którzy bez skrupułów na co dzień odwracają się od mordowanego na ich oczach kurdyjskiego Kobane.

Ile waży śmierć celebryty, a ile bezimiennego mieszkańca Sierra Leone, którego wykrwawiła gorączka krwotoczna? Iluzoryczny ciężar ważnego nazwiska wobec nieznośnej lekkości śmierci bezimiennej. Kiedy się przeciw temu zbuntujemy? Czy kiedykolwiek? ?A może w istocie ci mniejsi, słabsi, bezimienni się nie liczą, bo ludzkość prowadzona jest tylko przez wielkich, pięknych i bogatych. ?A może w ogóle powinniśmy porzucić rozważania o śmierci, przestać się nią ekscytować i jak chciał Spinoza, uznać, że mądry człowiek nie powinien się zastanawiać nad czymś tak skończenie małym. Małym, czyli lekkim, wyzbytym znaczenia i ciężaru...Czy to jednak możliwe?

Na dodatek, jaką przybrać miarę, zwłaszcza że dylemat ten mogą podejmować tylko żyjący. Śmierć Chrystusa zmieniła kierunek cywilizacji i przyniosła światu nadzieję. Śmierć zwykłego śmiertelnika Ferdynanda Habsburga w Sarajewie była przyczyną rozpętania piekła, które odebrało życie milionom. Jakże nieprzewidywalna jest historia, która bez większego sensu ?i niemal nagle nadaje jakiemuś życiu bądź śmierci dodatkowy ciężar, ?bądź odwrotnie, bez uprzedzenia odejmuje wagi.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy