Ileż nadworowano już sobie na świecie z szaleństw „politycznej poprawności" – od niezrównanych, nieprzetłumaczalnych niestety na polski „Politycznie poprawnych bajeczek na dobranoc" Jamesa Gardnera aż po rodzimych „Młodych, wykształconych i z wielkich miast", których mamy przyjemność drukować w tym numerze „Plusa Minusa"! Daremnie: kolejni politrucy zaciskają usta w linijkę i pod tą linijkę usiłują naprostować rzeczywistość.
Tym razem do prostowania wzięły się aktywistki „Punktu widzenia" – wrocławskiej fundacji, która stawia sobie za cel „Promowanie i realizowanie idei równouprawnienia kobiet i mężczyzn". Wypromowały i zrealizowały ją, publikując raport „Męskość i kobiecość w lekturach szkolnych", w których, jak się okazuje – „brakuje demokracji, a nierówność płciowa jest bardzo duża" (rzeczywiście - w „Hobbicie" nic, tylko monarchizm). Bohaterki przedstawiane są jako „bierne i koniecznie ładne", a co gorsza – „bierność kobiet łączy się z przyzwoleniem na przemoc wobec nich (...) która jest silnie skorelowana z nierównością płciową, stereotypami". Przykład przywołany przez autorki? Scena „zaręczyn" Tomka Sawyera z Rebeką. „I szarpał ją za fartuszek, który z całych sił przyciskała do twarzy". Rzeczywiście koszmar.