Felieton Joanny Szczepkowskiej o TVN

A więc Nowy Rok, i od razu nagłe zastępstwo. Piszę tu nadprogramowo, na prośbę „Plusa Minusa", a więc proszę mi wybaczyć słabości konstrukcji i temat mocno osobisty. Zresztą, czy taki osobisty? Poprzedni rok skończył mi się na jednej z najlepszych wiadomości, jakiej mogłam oczekiwać.

Aktualizacja: 03.01.2015 13:18 Publikacja: 03.01.2015 07:32

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Plus Minus

Nie, nie chodzi o żadne skarby albo wielkie niespodzianki od losu. Chodzi o to, że Caritas wygrał z TVN sprawę o naruszenie dóbr osobistych. Chodziło o kłamliwy reportaż na temat jakiejś nieruchomości. TVN odwołał się od wyroku, ale Sąd Apelacyjny w Warszawie odrzucił apelację. Ponieważ mój proces z TVN ma swój ciąg dalszy 12 stycznia, już w nowym roku zaczynam się zastanawiać nad tym, czemu on właściwie służy i czy chodzi tylko o konkretne dobra osobiste.

Oczywiście, że nie. Każda taka wygrana jest nadzieją na oczyszczenie publicznej debaty z kłamstw albo ze stosowania prawnych kruczków w celu skompromitowania osób lub instytucji. Dlatego tak bardzo ważne jest reagowanie na wszystkie przejawy manipulacji. Gdyby mi kiedykolwiek przepowiedziano, że będę się procesować z takimi „fajnymi" i luzackimi dziennikarzami, tobym nie uwierzyła. Dziś, kiedy znowu siedzę nad kodeksem cywilnym i prawem prasowym, zaczynam myśleć o tym, co się właściwie zdarzyło, kiedy doszło do spiętrzenia nieprawdziwych informacji i sugestii na mój temat. Jak kojarzono moje nazwisko z nazizmem, jak blisko mojego nazwiska padało słowo Holokaust – a wszystko z powodu jednego artykułu polemizującego z tekstem Macieja Nowaka. Wszystko z powodu tknięcia tematu środowisk gejowskich.

Myślę o władzy bez nazwisk, nieposiadającej danych osobistych, reprezentacyjnych gmachów ani rady ministrów

Przeglądam prasę z tego okresu i przypominam sobie wiadomości strony „lewackiej" – podkreślam, „lewackiej", bo to naprawdę coś zupełnie innego niż lewica. Przeglądam więc tę prasę i patrzę na zdjęcie Roberta Biedronia zilustrowane cytatem zeń: „słowa Szczepkowskiej są jak antysemicka retoryka: ja się boję". Kiedy to czytałam po raz pierwszy, poraziły mnie tylko słowa, dziś patrzę na zdjęcie. Poniżony, przestraszony i bezradny wobec oczywistej „nagonki" Robert Biedroń, przedstawiciel potwornie prześladowanej mniejszości homoseksualnej w zaściankowej Polsce. Jak bardzo prześladowany – można się przekonać po ostatnich wyborach.

Patrzę na zdjęcie i nagle zdaję sobie sprawę. Przecież żyjemy w globalnej wiosce. Moje niezrozumiałe i niewymawialne nazwisko skontrowane zostaje z wizerunkiem ofiary. Wobec całej społeczności internetowej Robert Biedroń udający skazańca staje się uosobieniem ofiar nagonki, którą wywołuje jakaś osoba o szeleszczącym nazwisku. Nikt z „tamtej" strony nie podejmuje problemu manipulacji obrazem czy wizerunkiem. Wręcz przeciwnie: porównywanie do nazistowskich jakoby elementów mojej postawy wzmaga się, jest obowiązującym nurtem. Przeglądając to wszystko, zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo ten przekaz zwrócony jest ku „zagranicy", z tego, że dotrzeć ma do adresatów „wszystkich krajów".

To z kolei sprawia, że myślę o władzy. O szczególnej władzy bez nazwisk, władzy nieposiadającej danych osobistych, reprezentacyjnych gmachów ani rady ministrów. Nie można jej obalić, bo jest niewidzialna i nieuchwytna. Można tylko paragraf po paragrafie, rozprawa po rozprawie obnażać jej kłamstwa. Nie tylko w imię swojej sprawy. Coraz wyraźniej widać, że władza bez nazwisk nie potrafi się samoograniczać, że bez naszej inicjatywy niewiele się w tej kwestii zmieni.

Życzę wszystkim czytelnikom zupełnie Nowego Roku.

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku