Inaczej mówiąc, pracuje w nim od 26 lat. Nie jest pod tym względem rekordzistą świata ani nawet Wysp Brytyjskich. Ale wśród najbardziej znanych piłkarzy zajmuje miejsce szczególne. Takich domatorów w dziejach futbolu nie było wielu.
Przyczyny bywają różne. Czasami wynikają one z charakteru piłkarza i jego filozofii: co się będę włóczył po świecie, skoro tutaj, blisko domu, dobrze mi płacą, mam rodzinę, kibiców, którzy mnie kochają. Jestem u siebie. Czasem piłkarz staje się legendą jednego klubu dlatego, że z różnych powodów nie trafił do innego, chociaż mógł. Przecież Gerrard jeszcze jako trampkarz przechodził testy w różnych klubach i niewiele brakowało, a zostałby na Old Trafford. Coś mu (i jego ojcu) powiedziało jednak, że lepszym miejscem będzie Anfield Road. W jego przypadku zadecydowała bliskość klubu od domu i osoba jednego z pierwszych trenerów w akademii Liverpoolu w Kirkby. Był nim legendarny skrzydłowy Steve Heighway. To wystarczyło, żeby tam zostać. A poza tym w tej szkole Gerrard poznał młodszego o pół roku kolegę, z którym dobrze mu się grało. Kolega nazywał się Michael Owen, też stał się legendą Liverpoolu, ale poszedł inną drogą. Gerrard został na Anfield, mimo że mógł wybierać w ofertach najlepszych klubów świata, od Realu poczynając.
W czasach fałszywego całowania na pokaz kolejnych klubowych herbów Gerrard jest wyjątkiem. Podobnym jak Ryan Giggs, który przyszedł do Manchesteru United kilka miesięcy po Aleksie Fergusonie, kiedy miał lat 13, i pozostał w nim do dziś. Pobił rekordy występów w drużynie i goli zdobytych przez największe gwiazdy Old Trafford: Bobby'ego Charltona, George'a Besta, Denisa Lawa. Grał jeszcze po 40. urodzinach. Kiedy na krótko został trenerem, na asystenta wybrał kolegę z boiska Paula Scholesa. Obydwaj należeli do tzw. klasy 92, czyli grupy kolegów startujących do wielkich karier w barwach ManUtd w roku 1992. Niezła to była drużyna. Oprócz Giggsa i Scholesa grali jeszcze: David Beckham, Nicky Butt oraz bracia Gary i Phil Neville. Same legendy.
Scholes, podobnie jak Giggs, nie bronił barw żadnego innego klubu oprócz United. W ciągu 20 lat wiernej służby rozegrał w nim 718 oficjalnych meczów. Giggs stanął na 963. Największa gwiazda Czerwonych Diabłów, mistrz świata Bobby Charlton ma na koncie 758. Dopiero na zakończenie kariery, w wieku 36 lat przeniósł się do Preston, gdzie mógł sobie pograć dla przyjemności. A dziś jest jednym z dyrektorów na Old Trafford.
Taką samą wierność pierwszemu klubowi pokazał kolega Charltona z boiska, jedyny angielski kapitan, który uniósł w górę Puchar Świata – Bobby Moore. W barwach West Ham Utd rozegrał ponad pół tysiąca meczów. W wieku 31 lat tylko dlatego przeniósł się do Fulham, że macierzysty klub nie był w stanie zapłacić mu tyle, na ile Moore zasługiwał. Pozwolił mu więc na wolny transfer, z którego pieniądze trafiły na konto piłkarza.