Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 27.11.2015 00:10 Publikacja: 27.11.2015 00:10
Aleksander Wat z Czesławem Miłoszem w Berkeley, w roku 1966, na rok przed śmiercią tego pierwszego. Drink niewątpliwie środkowoeuropejski
Foto: Zeszyty Literackie
Miłosz jest jak świat i – jak świat – ma wiele tajemnic. Jedną z nich jest jego stosunek do pomordowanych na wojnie kolegów, przyjaciół, rówieśników. Chcę mu ją wydrzeć, dopytać jego cień o zasady, na jakich układał sobie relacje z nimi. Czego się wstydził? Przed czym uciekał? Kogo chronił? Dlaczego, pisząc o żywych, milczał o zmarłych? Dlaczego odwracał uwagę od własnej osoby? Co go bolało? Dlaczego tak bardzo?
Zadaję sobie te pytania, zastanawiając się nad tym, co skłoniło Miłosza do takiego, a nie innego skomponowania antologii „Postwar Polish Poetry", opublikowanej w Doubleday & Company pół wieku temu. Antologia ta wydaje się zrazu dziełem przypadku, trochę jak eseje Miłosza o Dostojewskim, którym zajął się nieoczekiwanie, także dla samego siebie. „Zwykle takie rzeczy odbywają się jakby przypadkowo" – wspominał w rozmowie z Aleksandrem Fiutem. „Zapytano mnie, czybym nie chciał dać kursu o Dostojewskim, bo profesor, który wykładał Dostojewskiego, umarł i właściwie nie ma nikogo, kto by umiał to zrobić. Powiedziałem: dobrze. Gdyby mi zaproponowano, żebym dał kurs o Tołstoju, powiedziałbym: nie. Ale o Dostojewskim powiedziałem: dobrze".
„Cannes. Religia kina” Tadeusza Sobolewskiego to książka o festiwalu, filmach, artystach, świecie.
„5 grudniów” to powieść wybitna. James Kestrel po prostu zna się na tym, o czym pisze; Hawaje z okresu II wojny,...
„BrainBox Pocket: Kosmos” pomoże poznać zagadki wszechświata i wyćwiczyć pamięć wzrokową.
Naukowcy zastanawiają się, jak rozwijać AI, by zminimalizować szkody moralne.
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
„The Electric State” to najsłabsze dzieło w karierze braci Russo i prawdopodobnie najdroższy film w historii Net...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas