Celnie podsumowali to wprawieni w tropieniu tego rodzaju absurdów twórcy portalu Żelazna Logika, pisząc niedawno: „Wyznaczona została linia sporu (...): i albo jesteś rowerzystą z korpo z sojowym latte [żyjącym] w związku partnerskim, jedzącym marchewki, chodzącym na siłkę i manify maratończykiem – albo kibolem katolem w dieslu 2.0 jedzącym rakotwórcze mięso i bijącym żonę fanatykiem zamachu w Smoleńsku".
Dobrze jest unikać podobnych „lejków pojęciowych", już to jadąc na rowerze na mszę za ofiary Smoleńska, już to sięgając po pracę Leszka Nowaka „Zielony konserwatyzm amerykańskiego Południa". To jeden z najciekawszych tytułów z zakresu historii idei, jaki pojawił się ostatnio na polskim rynku – także przez to, że eksploruje obszary niemal nieznane. Napoleon zdumiewał się na wieść, że „Polacy mają literaturę" – nadwiślański czytelnik, dla którego „Południe" rozpięte jest gdzieś w mitycznej mgiełce między wachlarzem Scarlett O'Hary a kaburą „Strażnika Teksasu", wreszcie dowie się o istnieniu konstelacji polityków, filozofów, pisarzy i poetów, którzy przed II wojną światową zaczęli rozważać wartość odrębnych doświadczeń cywilizacji Południa.