Aktualizacja: 30.07.2017 15:22 Publikacja: 28.07.2017 15:30
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Co roku piszę o warszawskim zrywie z równą pasją. Szukam świeżych wątków, nowych punktów odniesienia. Trochę wbrew tym, którzy uważają, że wszystko już zostało powiedziane.
Ale co roku mam z tym coraz większy problem. Bo ta historia nijak nie chce spowszednieć ani się wyprostować. Zamiast w miarę upływu lat lepiej ją rozumieć, coraz bardziej poddaję się wewnętrznym wątpliwościom. Pomagają w tym zresztą autorzy i czytelnicy „Rzeczpospolitej". Zacznę więc od listu, który otrzymałem 7 lipca, dzień po spektaklu urządzonym dla amerykańskiego prezydenta – i z jego udziałem – na placu Krasińskich. „Przekaż albo dołóż, proszę, drogi Redaktorze – pisze Roman W. – komu i jak trzeba, krzyk niezgody na podwójne bluźnierstwo. Pierwsze, symboliczno-przestrzenne, dotyczy nadużycia przez cyrk Szczerskiego, cyrk Sakiewicza, w końcu cyrk Trumpa nadzwyczajnego miejsca, sacrum albo toposu, za kilka tygodni miejsca publicznego przeżywania najwznioślejszej herodiady i najwstydliwszej polityki. Drugie, polityczne właśnie, dotyczy odmowy byle komu wnikania w sens i przebieg powstania (i w niealiancki status Armii Krajowej przed jego dogorywaniem...) z powodu ówczesnej obojętności. Ba! zgody amerykańskiego prezydenta i establishmentu na tysiące ofiar warszawskiej elity, mniej więcej jak współcześnie w Aleppo, więc i żadnego mea culpa w półgodzinnym wodolejstwie Donalda I, elekcyjnego prokróla (prokonsula?) Trójmorza, który równie chyżo zwiewałby jak francusko-medycejski Henryk".
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas