Biznes i sport. Futbol inny, ale biznes taki sam

Tom Brady kupił udziały w klubie Birmingham. To kolejny amerykański celebryta, który inwestuje w piłkę nożną.

Publikacja: 12.08.2023 21:27

Tom Brady zainwestował w klub Birmingham. Sama obecność w gronie właścicieli kogoś tak znanego i pop

Tom Brady zainwestował w klub Birmingham. Sama obecność w gronie właścicieli kogoś tak znanego i popularnego dodaje przedsięwzięciu rozgłosu i może przyciągnąć sponsorów.

Foto: GETTY IMAGES/AFP

Ktoś mógłby pomyśleć, że Amerykanin się pomylił i zamiast w futbol amerykański, na którym zna się jak mało kto (w końcu siedem razy zwyciężał w meczu o Super Bowl), zainwestował w futbol znany w Europie, dla uniknięcia nieporozumień za oceanem nazywany soccerem. To jednak nie jest pomyłka. Może i Brady chciałby kiedyś stać się właścicielem drużyny grającej w NFL, ale na razie raczej go na to nie stać.

Drużyny są wyceniane w miliardach dolarów, a zasady ich nabywania są bardzo restrykcyjne. W ostatnich latach tylko trzy zespoły zmieniły właścicieli, a najtańsza z nich Buffalo Bills kosztowała w 2014 roku 1,4 miliarda dolarów. Za Denver Broncos rok temu trzeba było zapłacić już 4,65 mld dolarów.

Milionera nie stać

Oczywiście, różnice w wycenie będą, bo drużyny (Amerykanie mówią „franchise”) działają na innych rynkach lokalnych, ale nawet Buffalo Bills przez te osiem lat podrożeli. Wartość drużyn futbolu amerykańskiego wzrosła w tym czasie o ponad sto procent. Nie można ich kupić w całości na kredyt – grupa inwestorów może pożyczyć maksymalnie 1,1 mld dolarów. Nie mogą ich też przejąć fundusze inwestycyjne.

W futbolu europejskim jest inaczej. Wejść na rynek jest łatwiej, ktoś taki jak Brady jest witany z otwartymi ramionami. Jeśli dobrze się zainwestuje, kupi tanio i podniesie zespół, to można dobrze zarobić, a przy tym mieć całkiem sporo frajdy. W tej transakcji wszystko wygląda na przemyślany ruch.

Nie wchodził na nierozpoznany grunt. W lipcu 46 proc. udziałów w klubie przejął amerykański fundusz headgingowy Knighthead Capital Management. Jego właścicielem jest Tom Wagner, z którym Brady już wcześniej prowadził interesy. Panowie razem zarządzają rozgrywkami Major League Pickleball, a firma odzieżowa Brady’ego jest partnerem zespołu Knighthead rywalizującego w wyścigach World Endurance Championship.

Brady, były zawodnik New England Patriots i Tampa Bay Buccaneers, nagrał w mediach społecznościowych specjalny komunikat, w którym zapewnia, że czuje się podekscytowany tym, że dołącza do niebieskiej społeczności.

Wprawdzie na piłce nożnej się nie zna i musi się jeszcze wiele nauczyć, ale zna się na sporcie, na wygrywaniu i na tym, czego potrzeba, żeby zostać mistrzem. Skojarzenia z serialem „Ted Lasso”, w którym trener futbolu amerykańskiego przejmuje drużynę piłkarską w Anglii, są jak najbardziej uprawnione.

Czytaj więcej

Jude Bellingham, dzieciak głodny sukcesów

Rośnie miasto, rośnie klub

Brady przypomniał, że był już częścią wielu niesamowitych drużyn, a teraz chce się podzielić wiedzą. Wie też, że drużyna bez wsparcia kibiców i wykorzystania potencjału miasta, a przecież Birmingham to jedno z największych miast w Anglii, nie ma szans na odniesienie sukcesu.

Potencjał wzrostu jest bardzo duży. Birmingham to jedno z największych miast w Anglii (baza kibiców jest potencjalnie bardzo duża), a sam klub ma wieloletnią tradycję, choć sukcesów, zwłaszcza w ostatnich latach, jak na lekarstwo. Więcej było kłopotów i powodów do zmartwień. Carson Yeung, jeden z poprzednich właścicieli, został aresztowany za pranie brudnych pieniędzy. Można powiedzieć, że to było dawno temu, ale są też świeższe kłopoty.

Przez ostatnich kilka lat jedna trzecia trybun była zamknięta z powodu remontu. Kibice się niecierpliwili, a klub unikał informowania o tym, co się dzieje. Kiedy wreszcie doszło do spotkania z kibicami i mediami, można było się przerazić. Na zdjęciach widać przerdzewiałe konstrukcje stalowe i łaty azbestu. Nad klubem wisi kara odjęcia dwóch punktów na starcie sezonu za próbę przejęcia go bez zgody ligi przez trzech biznesmenów (jednym z nich był były napastnik Barcelony Maxi Lopez). Transakcja nie doszła do skutku, ale potwierdza, że Birmingham to łakomy kąsek dla inwestorów.

Mówił o tym osobiście Wagner w rozmowie z „Bloombergiem”. Samo miasto (drugie pod względem liczby mieszkańców w Anglii) się rozwija, mieszka tu wielu młodych ludzi, którzy będą szukali rozrywki, więc będzie można ich przyciągnąć na trybuny. Skoro Londyn ma w Premier League kilka drużyn, to czemu Birmingham nie miałoby mieć choćby dwóch (obok Aston Villi).

A gdzie tutaj miejsce dla Brady’ego? Sama obecność w gronie właścicieli kogoś tak znanego i popularnego dodaje przedsięwzięciu rozgłosu i może przyciągnąć sponsorów. Wagner mówi, że nie chodzi tylko o to, by Brady reklamował klub, ale jeśli dobro wspólne będzie wymagało wzięcia udziału w kampanii reklamowej, to pewnie Amerykanin nie odmówi. Wagner jego rolę widzi gdzie indziej. Brady ma wnieść do klubu kulturę wygrywania, pomóc uporządkować wszystkie sprawy w pionie sportowym, począwszy od odżywiania i odnowy biologicznej.

Tutaj były gwiazdor futbolu amerykańskiego jest prawdziwym ekspertem. Sam grał do 45. roku życia, a od wielu lat reklamuje swój program treningowy i dietę. Napisał nawet o tym książkę. Jeśli piłkarze Birmingham zaczną wygrywać, to i w Europie uda się ten biznes rozreklamować. Pracy do wykonania jest sporo, ale jest też o co grać. Ostatnio piłkarze Birmingham skończyli sezon na 17. pozycji w tabeli Championship (drugi poziom rozgrywkowy), ale jeśli awansowaliby do Premier League, to byłby skok w finansową nadprzestrzeń.

Obecny kontrakt na prawa do pokazywania najlepszych angielskich drużyn jest wart 5 miliardów funtów, a mówimy tu tylko o meczach transmitowanych na Wyspach. Prawa sprzedane za granicę to kolejne 5,5 mld funtów. Oczywiście, sam awans na ten poziom to tylko pierwszy krok. Potem trzeba dużo wydawać, żeby się na tym poziomie utrzymać (zimą angielskie kluby wydały na transfery piłkarzy ponad 800 mln funtów), ale Amerykanie są cierpliwi. Nie deklarują, że muszą bić się o trofea już za rok albo dwa.

Smok dla Reynoldsa

Brady nie jest pierwszym gwiazdorem zza oceanu, który inwestuje w europejski futbol. Udziały w Liverpoolu ma LeBron James, ale tutaj model biznesowy jest inny. Klubu z Anfield Road nie trzeba było podnosić z dna. Bardziej przypomina to transakcję, w którą zaangażowali się koszykarze Russell Westbrook i Larry Nance Jr do spółki z golfistami Jordanem Spiethem i Justinem Thomasem. Oni sięgnęli po inny klub z wielkimi tradycjami, który popadł w kłopoty – Leeds United. Tutaj, podobnie jak w Birmingham, jest ogromna baza kibiców, tradycje i potencjał, tylko trzeba mądrych decyzji, które pozwolą wydobyć klub z drugiego poziomu rozgrywkowego. Amerykańscy celebryci mają swoje małe derby i mogą na tym polu rywalizować.

W futbolu nie ma gwarancji sukcesu, ale prędzej czy później powinno się udać. Muszą jednak uważać, by nie prześcignął ich Ryan Reynolds do spółki z Robem McElhennym. Oni kilka lat temu za bezcen kupili Wrexham i dziś już świętują pierwszy awans (na razie z piątej ligi do czwartej). Niby niewiele, ale wydaje się to tylko pierwszy krok. Wrexham to trzeci najstarszy klub na świecie, który ostatnio przeżywał wielkie kłopoty i może iść tylko do góry.

Sympatia kibiców jest po stronie amerykańskich właścicieli. Aktorzy już są bohaterami w Walii, dostali od lokalnego rządu Dragon Award i trzeba przyznać, że wiedzą, jak zrobić szum wokół inwestycji. Nakręcili serial dokumentalny o przejęciu drużyny „Welcome to Wrexham”, a ich drużyna zdążyła już zagrać sparing z Manchesterem United w Stanach Zjednoczonych, o czym aktorzy sami poinformowali w specjalnym nagraniu. To samonapędzająca się maszyna, której Walijczycy pomagają, jak umieją. Miasto Wrexham ma plany modernizacji swojego centrum, a sam aktor chce pokazywać walijskie programy na swoim kanale telewizyjnym. Wszystkich przerażonych tym, że programy będą w języku walijskim, uspokaja: „Będą napisy”. Widać, że aktorzy, będąc właścicielami klubu, dobrze się bawią, a że przy okazji zarobią i odniosą sukces, to tylko wartość dodana.

Ktoś mógłby pomyśleć, że Amerykanin się pomylił i zamiast w futbol amerykański, na którym zna się jak mało kto (w końcu siedem razy zwyciężał w meczu o Super Bowl), zainwestował w futbol znany w Europie, dla uniknięcia nieporozumień za oceanem nazywany soccerem. To jednak nie jest pomyłka. Może i Brady chciałby kiedyś stać się właścicielem drużyny grającej w NFL, ale na razie raczej go na to nie stać.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?