Mecz ten długo przypominał to, co działo się kilka dni wcześniej w spotkaniu z innym rywalem z Sewilli - Betisem. Barca biła głową w mur, ale w końcu została nagrodzona za cierpliwość. I gdy rywal opadł z sił, zaczęła się bawić.
Po niecałej godzinie gry prowadzenie dał Jordi Alba po podaniu Francka Kessiego. Kilkanaście minut później, po asyście Raphinhi, do pustej bramki trafił Gavi. A wynik ustalił Raphinha - po zagraniu Alby.
Gola chciał bardzo strzelić także Lewandowski. Próbował z dystansu, próbował z rzutu wolnego, ale jego bilans przeciw Sevilli (bramka i asysta w sześciu meczach) nie uległ poprawie.
Barcelona powiększyła do ośmiu punktów przewagę nad Realem Madryt i zrobiła kolejny duży krok w stronę odzyskania tytułu. Królewscy znów zanotowali wpadkę - tym razem na Majorce. Przegrali 0:1 po samobójczym golu Nacho, szansę na wyrównanie zmarnował Marco Asensio, nie wykorzystując rzutu karnego.
Real leci teraz do Maroka na klubowe mistrzostwa świata. W środę zmierzy się w półfinale z Al-Ahly Kair. Finał w sobotę.
LIGA HISZPAŃSKA
Barcelona - Sevilla 3:0
(J. Alba 58, Gavi 71, Raphinha 79)