Ponad 55 proc. polskich firm wie, czym jest przetwarzanie danych w chmurze obliczeniowej, ale tylko jedna piąta korzysta z tej możliwości – wykazało badanie przeprowadzone na zlecenie Urzędu Komunikacji Elektronicznej w 2021 r. Przekonanie, że odsetek ten będzie rósł, napędza inwestycje w rynek centrów przetwarzania danych.
Efekt pandemii
Cyfryzacja oznacza dla firmy wyposażenie jej w narzędzia informatyczne pomagające w zarządzaniu danymi, umożliwiającymi elektroniczny obieg dokumentów i obsługę klientów możliwymi sposobami, na które pozwalają usługi telekomunikacyjne, głównie dostęp do internetu. Jednym z kierunków widocznych coraz bardziej także w polskich przedsiębiorstwach jest korzystanie z aplikacji ulokowanych w tzw. chmurze obliczeniowej.
Tych, którzy nie byli przekonani, że warto zapoznać się z takimi rozwiązaniami, zmusiła do tego pandemia. Spotkania ze współpracownikami, klientami, konferencje prasowe przeniosły się na platformy do wideokonferencji, działające właśnie dzięki chmurze, takie jak Zoom, Teams czy Webex. To tylko przykład narzędzia, z którego można korzystać wszędzie, gdzie jest dostęp do internetu. Takich narzędzi i ich użytkowników przybywa. Rośnie też popularność aplikacji chmurowych dla konsumentów.
Aby chmurowe rozwiązania działały bez zarzutu, potrzebna jest pojemna i zabezpieczona infrastruktura: serwery potrafiące przejąć rolę „kolegi”, gdy zabraknie mu prądu albo pożar strawi budynek.
Rosnące zapotrzebowanie na cyfrowe rozwiązania ze strony firm i osób indywidualnych sprawia, że – jak pokazują dane firm analitycznych – z roku na rok przybywa u nas obiektów i powierzchni centrów przetwarzania danych. Według firmy Audytel w 2020 r. łącznie dysponowały one niemal 100 tys. mkw. (brutto), a wartość usług, które świadczyły, przekraczała 2 mld zł. Prognozy PMR zaś mówią, że w 2025 r. powierzchnia serwerowni centrów danych wyniesie 90 tys. mkw. (netto), pod względem oferowanej mocy do 2026 r. rynek ten urośnie w porównaniu z 2021 r. o około 70 proc., do ponad 181 MW.