Trwa odliczanie do końca kryzysu

Skala zapaści w finansowaniu młodych, innowacyjnych spółek w naszym kraju jest ogromna. Ale już za kilka miesięcy ma przyjść ożywienie.

Publikacja: 12.02.2024 09:00

Zielone technologie, e-commerce czy sztuczna inteligencja to innowacyjne projekty, których w br. szc

Zielone technologie, e-commerce czy sztuczna inteligencja to innowacyjne projekty, których w br. szczególnie poszukiwać będą fundusze VC. Eksperci wierzą, że start-upy nad Wisłą wkrótce znów zaczną mocno kusić inwestorów

Foto: AdobeStock

Pozornie mogłoby się wydawać, że krajowy rynek start-upów ma się wyśmienicie. Niedawno ElevenLabs oficjalnie ogłoszono kolejnym polskim jednorożcem. Trafiło do niego ok. 330 mln zł, dzięki czemu wycena spółki przebiła pułap 1 mld dol. (wcześniej, nieoficjalnie, udało się tego dokonać tylko dwóm rodzimym podmiotom: Docplannerowi i Booksy). Duże pieniądze w ub.r. płynęły też do innych firm technologicznych: Vue Storefront pozyskał 88 mln zł, KYP.ai – 79 mln zł, zaś do studia gier Blank oraz start-upu Contec, który specjalizuje się w odzyskiwaniu surowców przemysłowych ze zużytych opon, popłynęło po 70 mln zł.

Co więcej, w 2023 r. inwestycje VC w naszym kraju osiągnęły poziom ponad 2,1 mld zł, a zatem były porównywalne z rokiem 2020 i o 2/3 wyższe niż przed pandemią.

Skąd zatem pesymizm?

Pojawiają się rynkowe impulsy

Jak zauważają eksperci, prawdziwy obraz branży wcale nie jest tak kolorowy. Fundusze wysokiego ryzyka mocno ograniczyły swoje zapędy, finansowanie rok do roku stopniało o 44 proc., a więc mocniej niż w Dolinie Krzemowej, gdzie spadki sięgały w ub.r. 29 proc. Ponadto pieniądze VC trafiały głównie do spółek na wczesnym etapie (były to zatem stosunkowo niewielkie kwoty), a brakowało większych sum dla firm w fazie intensywnego rozwoju i ekspansji. Wyceny innowacyjnych projektów gwałtownie spadały.

Było, jest i jeszcze przez jakiś czas – w zakresie dostępu do kapitału wysokiego ryzyka – będzie nad Wisłą bardzo ciężko, bo kryzys szybko się nie skończy. Rodzimy rynek znalazł się bowiem w fazie przejściowej. Strumień pieniędzy wspieranych przez unijny Program Operacyjny Inteligentny Rozwój (POIR) już wysechł, a środki z nowej perspektywy (FENG – Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki) jeszcze nie płyną. Branża spodziewa się, że odkręcanie kranu, na który czeka cały sektor start-upowy w Polsce, potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy.

Aleksander Mokrzycki, wiceprezes PFR Ventures, przyznaje, iż w obliczu globalnego kryzysu fundusze VC ograniczyły aktywność, szczególnie te inwestujące w fazie wzrostu, co skutkowało tym, iż część spółek musiała zmienić strategię i zamiast na skali skupiła się na rentowności. – Spodziewam się, że pierwsze sześć miesięcy 2024 r. może być trudnym okresem na polskim rynku: będzie mniej kapitału dla projektów zalążkowych – komentuje. – Sytuację istotnie zmieni dopływ środków z FENG w drugiej połowie br. – prognozuje Mokrzycki.

Na efekty przyjdzie jednak poczekać. Bogusław Taźbirek, ekspert z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, wskazuje, że następca wygaszonego programu BRIdge Alfa (POIR), a więc BRIdge Up (FENG), dopiero na początku 2025 r. pozwoli uwzględniać te transakcje w wyliczeniach. – Przerwanie ciągłości w finansowaniu polskich spółek w fazie zalążkowej przez jedyny krajowy program skierowany do pomysłodawców bez zaplecza finansowego może negatywnie wpłynąć na wyceny oraz realizację nowych pomysłów – przestrzega Taźbirek.

Wiceprezes PFR Ventures jest jednak optymistą. Liczy zwłaszcza na to, że założyciele spółek, którzy w ostatnich latach pozyskali rundy seed (tzw. zalążkowe – red.), pokażą międzynarodowym inwestorom, iż warto tu wrócić. Karol Lasota z Inovo.vc wierzy z kolei, że impulsem będzie m.in. sukces ElevenLabs. Podobnych pozytywnych sygnałów od start-upów w ostatnim czasie płynie zresztą więcej. Choćby notowana na NewConnect spółka bioinformatyczna Proacta pozyskała w zeszłym miesiącu od prywatnych inwestorów ponad 1,5 mln zł. Przeznaczy je na prace związane z autorską platformą DataBION dla sektora ochrony zdrowia. – Mimo trudnej sytuacji rynkowej pozyskaliśmy kapitał, który pozwoli nam na realizację założeń związanych z komercjalizacją produktów własnych z zakresu bioinformatyki – komentuje prezes firmy Arkadiusz Zachwieja.

Nie narzekają też twórcy start-upu Skriware. Pod koniec ub.r. Shape Robotics, duński gracz sektora innowacji w edukacji (tzw. branża edtech), przejął polską spółkę. Zgodnie z umową akcjonariusze Skriware wymienili swoje akcje na akcje w Shape Robotics, a Skriware stał się częścią międzynarodowej grupy, pełniąc w niej rolę centrum rozwoju oprogramowania. – Jestem podekscytowany połączeniem, które otwiera przed spółkami nowe możliwości na drodze do rozwoju w roli międzynarodowego lidera sektora edtech – nie ukrywał przy okazji finalizowania transakcji Wojciech Szwankowski, partner zarządzający Montis Capital (fundusz to główny inwestor w Skriware).

Kapitał publiczny nie jest najważniejszy

Przedstawiciele funduszy VC nad Wisłą mocno liczą na nową perspektywę finansową. Przemysław Jurgiel-Żyła, dyrektor inwestycyjny i członek zarządu w Movens Capital, zauważa, że FENG to dobry sposób adresowania wsparcia publicznego w rozwój start-upu i branży VC. – Poprzedni nabór był sukcesem, z którego wsparcia skorzystało wiele spółek technologicznych oraz podmiotów zarządzających w funduszach. Część z tych funduszy buduje teraz większe podmioty, finansowane ze środków międzynarodowych. Nowy nabór to kontynuacja potrzebnego programu, dającego jeszcze więcej środków na inwestycje w diamenty technologiczne naszego regionu – podkreśla.

Ale, jak przekonuje Andrzej Targosz, partner Bitspiration Booster, choć kapitał publiczny jest ważny, to nie najważniejszy. – Uruchomienie oczekiwanego programu FENG jest bardzo istotne, bo na rynku ewidentnie brakuje kapitału. Jednak kluczem do sukcesu nie jest samo dofinansowanie, a sposób jego dystrybucji – tłumaczy. – Od sposobu rozdysponowania tych środków zależeć będzie to, czy poprawimy innowacyjność, czy też pogłębimy patologię, którą znamy z przeszłości, gdzie projekty niemające za grosz innowacyjności otrzymywały gigantyczne dotacje – kontynuuje. I zaleca założycielom start-upów wzmożoną ostrożność i czujność.

– Rok 2023 pokazał, jak chwiejny i czasem nieprzewidywalny potrafi być system dotacji. Kapitał publiczny traktujmy jak przysłowiową wisienkę na torcie, bonus, który zmniejszy ryzyko inwestorów, nie natomiast jako coś, na czym chcemy bezgranicznie polegać – radzi Targosz.

Z pewnością rynek się zmienił. Magda Surowiec, partnerka zarządzająca w funduszu Unfold.vc, twierdzi, że fundusze są dziś ostrożniejsze w swoich inwestycjach. – Stąd też widzimy dużo większą skrupulatność w dysponowaniu środkami. W poprzednich kwartałach dominującym trendem było urealnienie wycen spółek, a ten etap nie jest jeszcze za nami – mówi.

Jej zdaniem powstała w poprzednich kwartałach luka w finansowaniu innowacyjnych biznesów powinna zostać jak najszybciej wypełniona.

Potrzeba zachęt

Czego zatem inwestorzy będą szukać w 2024 r.? Andrzej Targosz uważa, że – jeśli środki publiczne zostaną przeznaczone na tworzenie innowacyjnych technologii, jak sztuczna inteligencja, automatyzacja, utrzymanie niezależności żywnościowej i energetycznej, a także budowanie pierwszych fabryk przez małe, innowacyjne firmy, czyli wzmacnianie rodzimego przemysłu, to program może bardzo rozwinąć rodzimy ekosystem start-upowy.

– Przeskoczenie z małej, prototypowej linii demo do skalowalnego obiektu jest często największym wyzwaniem dla spółek pracujących nad trudnymi rozwiązaniami z kategorii deeptech. W przeciwieństwie do tak rozwiniętych krajów jak USA czy W. Brytania, gdzie firmy pokroju Tesli bezproblemowo pozyskują prywatny kapitał na budowę zakładu, w Polsce wciąż brakuje odwagi inwestycyjnej – argumentuje partner Bitspiration Booster.

Według niego kluczem powinno być wypracowanie przez rząd silnych zachęt dla prywatnego kapitału do inwestowania w naszym kraju.

Przemysław Jurgiel-Żyła sądzi, że inwestorzy na celownik będą brać w br. technologie związane z AI i uczeniem maszynowym, obszarem edtech i sektorem zdrowia (healthtech) oraz rozwiązaniami finansowymi (tzw. fintech) czy e-commerce. Eksperci wskazują również na greentech (zielone technologie) i spacetech (technologie kosmiczne). Dyrektor w Movens Capital wierzy, że rodzimi przedsiębiorcy będą w stanie, tak jak zrobiły to ElevenLabs, Vue Storefront czy Ramp, przyciągnąć duży kapitał. – Coraz więcej podmiotów zagranicznych jest zainteresowanych inwestowaniem w przedsiębiorstwa mające swoje korzenie w Polsce – przekonuje.

Magda Surowiec zastrzega jednak, iż nie będzie to łatwe, bo obecny krajobraz finansowania wymaga wytrwałości i determinacji. – Sądzę jednak, że każdy kryzys może być być trampoliną do coraz lepszych rozwiązań, bo wyjście ze strefy komfortu zmusza founderów (założycieli start-upów – red.) do kreatywności, a więc implementowania przełomowych zmian – podsumowuje przedstawicielka Unfold.vc. – Właśnie w tych niełatwych okolicznościach upatrujemy w funduszu nowych możliwości inwestycyjnych – dodaje.

Pozornie mogłoby się wydawać, że krajowy rynek start-upów ma się wyśmienicie. Niedawno ElevenLabs oficjalnie ogłoszono kolejnym polskim jednorożcem. Trafiło do niego ok. 330 mln zł, dzięki czemu wycena spółki przebiła pułap 1 mld dol. (wcześniej, nieoficjalnie, udało się tego dokonać tylko dwóm rodzimym podmiotom: Docplannerowi i Booksy). Duże pieniądze w ub.r. płynęły też do innych firm technologicznych: Vue Storefront pozyskał 88 mln zł, KYP.ai – 79 mln zł, zaś do studia gier Blank oraz start-upu Contec, który specjalizuje się w odzyskiwaniu surowców przemysłowych ze zużytych opon, popłynęło po 70 mln zł.

Pozostało 92% artykułu
Orzeł Innowacji
W Polsce ciężko zbudować spółkę technologiczną o globalnym zasięgu
Orzeł Innowacji
Szukanie tych, którzy odmienią nasz świat
Orzeł Innowacji
Jak przyspieszyć innowacyjność
Orzeł Innowacji
AI coraz głębiej sięga inwestorom do kieszeni
Orzeł Innowacji
Jak start-upy mogą wyjść z finansowego zakrętu