Nowatorskie firmy ciągnie do Polski

Od wybuchu wojny za wschodnią granicą umacniamy pozycję regionalnego hubu start-upowego. Wiele innowacyjnych firm z Ukrainy zdecydowało się relokować biznes nad Wisłę. Będziemy dla nich stacją docelową czy tylko przesiadkową?

Publikacja: 11.04.2023 21:00

Wojna zmusiła wiele innowacyjnych biznesów z Ukrainy do relokacji. Polska staje się dla nich natural

Wojna zmusiła wiele innowacyjnych biznesów z Ukrainy do relokacji. Polska staje się dla nich naturalną, bezpieczną przystanią

Foto: Shutterstock

Ukraińscy innowatorzy coraz śmielej rozpychają się na polskiej scenie start-upowej. Zdaniem ekspertów nasz kraj, bez wątpienia, stał się już hubem dla młodych firm technologicznych zza wschodniej granicy, które uciekają przed wojenną zawieruchą. Ale – wbrew pozorom – magnesem nie są wcale sprzyjające warunki do rozwoju młodego, innowacyjnego biznesu. Z badań wynika, że przyciąga bliskość geograficzna i kulturowa oraz stosunkowo niewielka bariera językowa między obu krajami. To może być zbyt mało, by zbudować trwały fundament hubu.

Na drodze ekspansji

Rosyjska inwazja spowodowała, że z Ukrainy wyjechało ponad 12,3 mln osób. Według Straży Granicznej w tym okresie granicę z Polską przekroczyło niemal 9 mln uchodźców. Nic dziwnego, że nad Wisłą wystrzeliła liczba spółek otwieranych przez obcokrajowców. Z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że tylko przez trzy kwartały ub.r. w Polsce powstało 10,2 tys. ukraińskich jednoosobowych działalności gospodarczych. Czyli aż 54 proc. wszystkich nowych firm tego typu. To istny zastrzyk innowacyjności i przedsiębiorczości, który dla rodzimej gospodarki nie jest bez znaczenia. – Napływ ukraińskich start-upów to na pewno istotny wkład w rozwój innowacyjności w naszym kraju. Z tymi zespołami przychodzą nowe pomysły, doświadczenia i spojrzenie – podkreśla Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych w grupie Adamed.

Jak tłumaczy, ukraińskie młode firmy zazwyczaj nie ulegały pułapce średniego kraju, jak ma to miejsce w przypadku polskich start-upów. – W efekcie, nierzadko, lepiej radzą sobie ze skalowaniem działalności i ekspansją na rynki międzynarodowe – zaznacza Szczeciński.

Dariusza Żuka, prezesa funduszu AIP Seed, nie dziwi, że Polska znalazła się pożądanym kierunkiem. – Jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę przedsiębiorcy zza wschodniej granicy chętnie korzystali z różnego rodzaju programów inkubacyjnych i akceleracyjnych organizowanych w ramach polskiego ekosystemu start-upowego. Z uwagi na bliskie położenie geograficzne oraz duży rynek Polska była dla tych start-upów często pierwszym krajem na ścieżce ekspansji zagranicznej. A wojna tylko przyspieszyła ten trend – wyjaśnia.

Jego zdaniem dziś nasz kraj jest już kluczowym hubem dla innowatorów zza wschodniej granicy. – Po wybuchu wojny powstało wiele programów wsparcia dla ukraińskich start-upów oferowanych zarówno przez rząd, jak i prywatne firmy. Jednym z nich jest Ukraine Support Fund, który tylko w 2022 r. wsparł ukraińskie firmy dofinansowaniem o wartości 5 mln dol. Również fundusze venture capital coraz uważniej przyglądają się start-upom pochodzącym z Ukrainy, widząc w nich duży potencjał – komentuje Dariusz Żuk. – W AIP Seed także jesteśmy otwarci na współpracę z ukraińskimi founderami, którzy posiadają swoje projekty na etapie zalążkowym – dodaje.

Ukraińskie spółki chętnie korzystają z dostępnego wsparcia. Dziś działalność wielu młodych biznesów stoi bowiem pod znakiem zapytania – do rozwoju potrzebują pieniędzy. Ponad 90 proc. ukraińskich start-upów twierdzi, że bez wsparcia finansowego nie przetrwa.

Centrale i laboratoria przenoszone nad Wisłę

YourFit to nowatorska technologia, która będzie przyszłością brany e-commerce. Pod tą nazwą kryje się tzw. cyfrowa przymierzalnia, koncept, który pozwala zastąpić doświadczenie związane z przymierzaniem ubrań w sklepie doświadczeniem wirtualnym. Za projektem stoi – rozwijany od 2016 r. – ukraiński start-up 3DLook, uważany za światowego lidera w dziedzinie mobilnych rozwiązań skanowania ciała. Tworzona przez firmę innowacja szybko stała się popularna na świecie, a spółka zdecydowała się uruchomić centralę w Kalifornii. Wciąż ma swoje oddziały w Kijowie, Odessie czy Lwowie. Jednak wybuch wojny sprawił, że start-up musiał przenieść pracowników najpierw na zachodnią Ukrainę, a potem nad Wisłę.

– Ukraina i Polska są znane na świecie jako huby technologiczne ze świetnym zasobem talentów. Wasz ekosystem jest jednym z najbardziej rozwiniętych w Europie i wierzymy, że nasz start-up idealnie tutaj pasuje – mówiła nam w ub.r. Ksenia Prozhogina z 3DLook.

Za takimi firmami jak 3DLook czy Innovation In Medicine, spółkę rozwijającą aplikację Oranta-AO do pomiaru ciśnienia (pozwala na analizę pulsacji podczas pomiaru ciśnienia krwi, określenie stanu funkcjonalnego układu sercowo-naczyniowego i przewidywanie prawdopodobieństwa wystąpienia chorób serca i płuc), poszły kolejne. I tak np. programem Poland Prize objęty został start-up Misu (firma zaprojektowała aplikację, która zbiera dane medyczne, analizuje je i przewiduje choroby jeszcze przed ich wystąpieniem), z kolei Mindly wybrał nasz kraj jako pierwszy krok międzynarodowej ekspansji.

– Polska to duży rynek, kwitnąca gospodarka, leży blisko Ukrainy, a oba kraje razem liczą prawie 100 mln osób. Działa tu dynamiczny ekosystem start-upowy, otrzymujemy też ogromne wsparcie od Google for Startups w Warszawie, co było jednym z głównych powodów, dla których wybraliśmy Polskę – wylicza Dimitri Podoliev, założyciel Mindly.

Z Polską swoje losy związały też CareTech Human (spółka pracuje nad domowym, zautomatyzowanym rozwiązaniem do pomiaru szybkości odpływu moczu), Delivery Couple (konstruuje autonomiczne maszyny przewożące dania zamówione online), a także Skyworker (platforma do zdalnego zatrudniania inżynierów) czy Knopka (uczestnik Polish-Ukrainian Startup Bridge tworzy zautomatyzowany system przywoływania pielęgniarek, który jest wykorzystywany przez placówki służby zdrowia) i Mate Academy (start-up z branży edukacyjnej, szkolący specjalistów IT). Przykłady firm, które znalazły azyl w Polsce, można mnożyć: Biolity Robotics przeniósł laboratorium z Dniepru do Warszawy (opracowuje oparte na algorytmach sztucznej inteligencji zrobotyzowane narzędzie do mikrorozmnażania roślin), Discoperi na centralę wybrało Lublin (spółka Alexa Bondarenki opracowuje zaawansowany system kontroli wideo oparty na AI – gromadzi dane o ruchu aut i analizuje, aby ograniczać liczbę niebezpiecznych zdarzeń), a Lalafo – Poznań, gdzie rozwija platformę handlu używaną odzieżą. Na tym nie koniec. Nad Wisłę swoje biznesowe kroki skierowały także start-upy Liki24 (platforma pośrednicząca w zakupie leków online), ZooZy (system monitoringu aktywności i stanu zdrowia czworonogów), Precoro (w Warszawie zbudował centrum B+R), a także Almexoft (system elektronicznego zarządzania dokumentami), VanOnGo (pomaga np. markom sprzedającym towar znaleźć auta dostawcze) czy Mathema (start-up Vitalija Shkila prowadzi zdalne korepetycje).

Gdzie jest „ziemia obiecana”?

Ekosystem start-upów w Ukrainie przed wojną rozkwitał. W 2021 r. tamtejsze spółki od funduszy VC pozyskały około 3,4 mld zł. To tylko nieznacznie mniej niż w tym samym okresie zebrały od inwestorów start-upy w naszym kraju. Jednak już pod względem liczby jednorożców (młode, innowacyjne firmy o wycenie przekraczającej 1 mld dol.) Ukraina bije nas na głowę. O ile w Polsce nieoficjalnie wskazuje się tylko na dwa podmioty o takim statusie (DocPlanner i Booksy), o tyle u naszych wschodnich sąsiadów formalnie powstało co najmniej sześć takich spółek: Grammarly, Genesis, Bitfury, a także People.ai, GitLab oraz Firefly Aerospace. Dynamiczny rozwój sektora zahamowała wojna. Relokacja to często dla nich jedyny ratunek. Do działania na obczyźnie są jednak dobrze przygotowane. Ucieczka w międzynarodową ekspansję to dla nich szansa. A Polska staje się swoistą trampoliną w realizacji tego celu.

– Stajemy się przystankiem w drodze do dalszej ekspansji start-upów z Ukrainy na rynki Europy Zachodniej czy Ameryki Północnej – przyznaje Marcin Szczeciński.

Według niego w tym kontekście trudno oczekiwać, by to Polska stała się „ziemią obiecaną” dla start-upów. Taki status mają od lat dla start-upów m.in. Stany Zjednoczone. Kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu wskazuje, że „tymczasowość” polskiego hubu nie powinna dziwić z kilku powodów. – Nie możemy oczekiwać od polskich start-upów prawdziwie międzynarodowej ekspansji, a jednocześnie od ukraińskich, że pozostaniemy centrum ich działalności na dłużej. Tym bardziej że istotna część zespołów z Ukrainy może jednak chcieć wrócić do ojczyzny po zakończeniu konfliktu – wyjaśnia nasz rozmówca.

Wskazuje również na sporą konkurencję, jaką mamy w wyścigu o pozycję wiodącego regionalnego start-upu w regionie. – Nie mamy w tym zakresie wyłączności. Zwróciłbym uwagę na Litwę, Łotwę, a szczególnie Estonię ze względu na łatwość zakładania i prowadzenia działalności oraz system podatkowy – wylicza.

Dariusz Żuk nie ukrywa, że miano takiego hubu to wymierne korzyści. – Dzięki napływowi start-upów może pojawić się większa konkurencja w zakresie pozyskiwania finansowania. To pozytywnie wpłynie na całość ekosystemu, gdyż możemy spodziewać się coraz lepszych projektów. Poza tym w Ukrainie powstaje dużo fintechów i innowacyjnych projektów z zakresu AI, deep-techu oraz e-commerce. Dzięki temu, że polski i ukraiński ekosystem start-upowy skupiają się na podobnych obszarach, wspólnymi siłami możemy tworzyć jeszcze lepsze innowacje – zaznacza.

Orzeł Innowacji
„Rzeczpospolita” już po raz 10. nagrodziła innowacyjne firmy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Orzeł Innowacji
Poznaliśmy laureatów nagród „Rzeczpospolitej”
Orzeł Innowacji
Firmy technologiczne czekają na lepsze czasy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Orzeł Innowacji
Marcin Piasecki: Nie traćmy szans