Zatrudnionemu przysługuje jednak gratyfikacja. W takiej sytuacji należy się bowiem wynagrodzenie za ponadwymiarowe zadania realizowane od czasu obowiązywania pozornego porozumienia.
[b]Taka jest esencja wyroku Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2009 r. (I PK 128/09)[/b].
[srodtytul]W czym problem[/srodtytul]
W pułapkę nie do końca zakończonych konsensusem negocjacji wpadła pani Maria zatrudniona do maja 2004 r. na pół etatu w miejskim przedsiębiorstwie gospodarki komunalnej. W związku z licznymi przekształceniami podmiotowymi pracodawcy nie była w stanie uporać się ze swoimi obowiązkami w ciągu czterech godzin dziennie. Złożyła więc wniosek o podwyższenie wymiaru czasu pracy do 3/4 etatu, myślała też o większym wynagrodzeniu, choć w piśmie to pominęła.
Pracodawca zgodził się na dłuższą pracę od 1 czerwca 2004 r., ale nadal wypłacał jej dotychczasową pensję. Kiedy pani Maria interweniowała w tej sprawie, była zbywana. Dlatego zażądała przed sądem pracy wyrównania między pensją jej wypłaconą a należną, stosownie do wydłużenia czasu pracy.