Tak wynika z [b]wyroku Sądu Najwyższego z 20 stycznia 2011 r. (III UZP 2/10) w sprawie działacza wolnościowego, którego zasługi zostały uznane przez premiera w 2009 r.[/b]
Opozycjonista od 2006 r., pobierał także wcześniejszą emeryturę. Miesiąc po tym, jak premier przyznał ubezpieczonemu świadczenie specjalne, ZUS, który już wcześniej potrącał z jego emerytury pieniądze dla komornika, zabrał mu także nowo przyznane świadczenie. Wtedy ubezpieczony odwołał się do sądu, twierdząc, że renta wyjątkowa przyznana przez premiera ma charakter samoistny i powinna podlegać egzekucji komorniczej jako oddzielne świadczenie. Dzięki temu część tej renty zostałaby w jego kieszeni.
W myśl art. 141 [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/2009/DU2009Nr153poz1227.asp]ustawy o emeryturach i rentach z FUS[/link], w razie potrącania przez ZUS należności z wypłacanych przez zakład świadczeń wolna od egzekucji jest kwota odpowiadająca połowie najniższej emerytury, czyli 353,15 zł.
Gdy sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, sędziowie na rozprawie 20 stycznia 2011 r. podjęli uchwałę, z której wynika, że świadczenie specjalne przyznane przez premiera, np. za zasługi dla państwa, podlega oddzielnej egzekucji komorniczej.
SN uznał, że w myśl art. 82 ustawy emerytalnej premier może przyznać rentę lub emeryturę specjalną na warunkach i w wysokości innych niż określone w tej ustawie. [b]Jest to świadczenie specjalne, finansowane z budżetu państwa, a nie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Nie ma ono także charakteru roszczeniowego[/b].