Pełnomocnik ministra skarbu państwa przyszedł na zgromadzenie akcjonariuszy huty z wadliwym pełnomocnictwem, dostał kwadrans na uzupełnienie, ale nie zdążył, i drugi wspólnik go przegłosował.
W trakcie sporu o uchylenie tak podjętych uchwał wynikło zagadnienie prawne, czy oceniając bezzasadność niedopuszczenia akcjonariusza do zgromadzenia kierować się trzeba wyłącznie przepisami Kodeksu spółek handlowych czy też uwzględniać ogólną klauzulę dobrych obyczajów ? Tym bardziej, że pojęcie „bezzasadne niedopuszczenie" (art. 422 § 2 pkt. 3 Ksh.) nie jest prawnie zdefiniowane.
Sąd Najwyższy uznał wczoraj (Sygnatura akt: III CZP 68/11)
, że może ono obejmować nie tylko bezprawność w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale też naruszenie reguł uczciwego postępowania, w szczególności w biznesie, że pewien luz od formalnych rygorów, zwłaszcza proceduralnych, na rzecz lojalności wspólników jest wręcz wymagany. Od wspólników można oczekiwać lojalności.
A oto uchwała SN: — „Akcjonariuszem bezzasadnie niedopuszczonym do udziału w walnym zgromadzeniu akcjonariuszy (art. 422 § 2 pkt. 3 Ksh.) może być także akcjonariusz, którego pełnomocnikowi uniemożliwiono wykonanie właściwego umocowania do udziału w zgromadzeniu".