Tak wynika z uchwały poszerzonego składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 15 października 2009 r. (sygn. I UZP 3/09).
Sprawa, którą zajmował się SN, dotyczyła członków zarządu jednego ze śląskich przedsiębiorstw robót górniczych. Spółka powstała w 1995 r. praktycznie bez żadnego majątku i miała obsługiwać kopalnię Budryk. Gdy pod koniec 1998 r. ten kontrahent zrezygnował z usług przedsiębiorstwa, zaległości wobec ZUS zaczęły rosnąć w zawrotnym tempie.
W tej sytuacji w maju 2000 r. zarząd po raz pierwszy poddał pod głosowanie udziałowców decyzję o złożeniu w sądzie wniosku o ogłoszenie upadłości spółki. Wspólnicy negatywnie zaopiniowali tę decyzję. Większościowym udziałowcem spółki był wówczas NSZZ „Solidarność”, który ze względów społecznych naciskał, by nie składać wniosku o ogłoszenie upadłości.
W tym czasie zarząd zabiegał w Ministerstwie Gospodarki o objęcie spółki programem restrukturyzacji górnictwa. Początkowe pozytywne zapowiedzi resortu zakończyły się niczym. Ostatecznie wniosek o ogłoszenie upadłości spółki jej zarząd złożył w październiku 2000 r. Do powołania likwidatora spółki na początku 2001 r. zaległości wobec ZUS przekroczyły 5 mln zł. Prezes ZUS zaś nigdy nie odpowiedział na wniosek członków zarządu w sprawie umorzenia zaległości spółki. Została ona wykreślona z KRS w lipcu 2003 r. Niecałe dwa lata później, w styczniu 2005 r., ZUS wydał decyzję w sprawie egzekucji zaległości składkowych z kieszeni członków zarządu.
[srodtytul]Zdanie odrębne[/srodtytul]