, a ich niespełna 1-proc. udział w krajowym zużyciu energii jest wręcz symboliczny. Do 2020 r. miałby jednak wzrosnąć do 15 proc., a unijna dyrektywa 2009/28/WE zobowiązuje Polskę do promowania i ułatwiania inwestowania w energię ze źródeł odnawialnych.
Tymczasem z raportu „Energetyka wiatrowa w Polsce" opracowanego przez firmę doradczą TPA Horwath i kancelarię Domański, Zakrzewski, Palinka wynika, że rośnie – jak zresztą w wielu innych krajach – liczba jej przeciwników. Mapa protestów na internetowej stronie www.stopwiatrakom.eu wymienia aż 164 miejscowości, których mieszkańcy są przeciw wiatrakom.
– Za budową farm wiatrowych stoi potężne lobby. Samorządowcy też je niejednokrotnie wspierają, licząc na wysokie wpływy do budżetów. Ale nie można pomijać racji mieszkańców – ocenia Marian Daszyk, przewodniczący ogólnopolskiego komitetu obrony mieszkańców przed budową elektrowni wiatrowych. – Grunty pozbawiane prawa zabudowy tracą wartość. Wiatraki naruszają ład krajobrazowy, są stawiane na terenach cennych przyrodniczo i turystycznie, zbyt blisko, nawet 80 m od zabudowań. Trzeba je odsunąć na co najmniej 2 – 3 km. Brakuje rzetelnej informacji dla mieszkańców – mówi Daszyk.
Omijanie prawa
Raport pokazuje, że ponad połowa inwestorów uważa opór społeczny za istotną barierę dla zamierzeń inwestycyjnych. Już teraz przygotowania trwają pięć – siedem lat.
– Lokalizacja farmy wiatrowej wymaga określonej procedury – wyjaśnia Magdalena Michalak z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które zrzesza 90 firm. – Jeżeli gmina ma plan zagospodarowania, musi go zmienić. Jeżeli nie ma, musi rozpocząć procedurę planistyczną. Wymaga to m.in. przeprowadzenia strategicznej oceny oddziaływania planowanej inwestycji na środowisko.
Rada gminy Darłowo uchwaliła zmianę miejscowego planu bez takiej oceny i bez autentycznych konsultacji społecznych. Toteż rozpatrując skargę Grażyny H., szczeciński WSA stwierdził nieważność uchwały, a NSA oddalił skargę kasacyjną rady. Rada argumentowała, że procedurę zmiany planu rozpoczęła jeszcze przed wejściem w życie ustawy z 2008 r. Wtedy także sporządziła dokumentację. NSA orzekł jednak, że skoro zmieniony plan miał wejść w życie w czasie obowiązywania ustawy z 2008 r., podjęcie wcześniej uchwały o przystąpieniu do jego zmiany nie zwalnia z obowiązku przeprowadzenia strategicznej oceny oddziaływania na środowisko.