Czy wszyscy tzw. późni przesiedleńcy wyjeżdżający do Niemiec utracili nieruchomości w Polsce – pyta Sąd Najwyższy jego pierwszy prezes Stanisław Dąbrowski. – Czy tylko ci, którzy władali nieruchomościami pod koniec wojny?
Kogo to dotyczy
Pytanie jest istotne dla roszczeń tzw. późnych przesiedleńców i procesów o odzyskanie działek bądź budynków, zwłaszcza na Mazurach. Większość z nich to spadkobiercy byłych obywateli Niemiec, jak choćby Agnes Trawny.
Chodzi o tzw. autochtonów (do końca wojny obywateli Rzeszy niemieckiej), właścicieli nieruchomości na Ziemiach Odzyskanych, którzy po wojnie zachowali własność, bo uzyskali stwierdzenie narodowości polskiej i nabyli polskie obywatelstwo.
Po 1956 r. wielu z nich wyjeżdżało do Niemiec m.in. w ramach tzw. akcji łączenia rodzin. Kwestie własności zostawianych nieruchomości regulował art. 38 ust. 3 ustawy z 14 lipca 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach. Stanowi on, że nieruchomości przechodzą z mocy samego prawa na własność państwa, jeżeli osoby te w związku z wyjazdem utraciły obywatelstwo polskie. W latach 1956 – 1984 do RFN wyjechało ponad 600 tys. osób, a do NRD kilkadziesiąt tysięcy. Nikt nie policzył, ilu z nich to spadkobiercy, ale chyba większość, gdyż pierwsze pokolenie czuło się Polakami, a przynajmniej np. Mazurami. I właśnie tej drugiej grupy dotyczy pytanie prezesa SN.
Czy spadkobierców dotyczą owe rygory nacjonalizacyjno-przesiedleńcze? Prezes Dąbrowski wskazuje na rozbieżną wykładnię i spory w nauce prawa odnośnie do art. 38 ust. 3 powołanej wyżej ustawy.