Przedsiębiorcy nie mogą narzekać na nudę. Z początkiem 2019 r. weszły w życie duże zmiany w podatkach. Co sprawiło firmom najwięcej problemów?
Agnieszka Durlik: Do zmian jesteśmy już przyzwyczajeni. To już kolejny rok istotnych nowelizacji mających uszczelnić system podatkowy. Jednak po raz kolejni jesteśmy zmuszeni wdrażać je w ostatniej chwili. Ważne zmiany często powstają w zamkniętych pokojach urzędniczych, bez konsultacji z przedsiębiorcami. W wielu przypadkach zdarza się, że są przedstawiane jako gotowy produkt.
Podam przykład z ostatnich dni. W tym roku termin składania do urzędu skarbowego informacji o dochodach pracowników został skrócony o miesiąc. W poprzednich latach płatnicy przekazywali PIT-11 do końca lutego, w tym – do końca stycznia. Problemem nie jest samo skrócenie terminu, ale tempo, w jakim przedsiębiorcy musieli spełnić nowe wymogi. Resort finansów nie wziął pod uwagę, że firmy tworzące nakładki na systemy księgowe miały za mało czasu na przygotowanie nowych produktów. Duża część przedsiębiorców otrzymała te nakładki krótko przed terminem.
Zdążyli wysłać informacje fiskusowi?
Możliwe, że nie wszystkim się udało. Powstaje pytanie, czy to wynik zaniedbań po stronie przedsiębiorcy. Dlaczego Ministerstwo Finansów nie wzięło pod uwagę, że płatnicy też potrzebują czasu na uruchomienie i przetestowanie nowego systemu. Tym bardziej że zmieniły się również same formularze, większość przychodów musimy wykazywać w PIT-11, nie PIT-8C.