Pacta sunt servanda, czyli umów należy dotrzymywać – także tych biznesowych. Ta sentencja dotyczy raczej powinności, bo w realu jest co nieco inaczej. Człowiek jest słaby, jak twierdzili niektórzy filozofowie, więc nie dotrzymuje – raz częściej, kiedy indziej rzadziej – swoich zobowiązań. Stąd też odwieczne kłopoty powstające w związku z terminami płatności w działalności gospodarczej czy handlowej. Nasz ustawodawca od wielu lat stara się jak może i nowelizuje ustawę, która uzyskała ostatnio nowy tytuł – o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. Weszła w życie z pierwszym dniem tego roku. Nowele raczej pomagają umiarkowanie, ale jest w interesie ruch. Niektórzy twierdzą, że właśnie o to chodzi. Inni zaś – zwłaszcza ci dotknięci długotrwałym oczekiwaniem na pieniądze za zrealizowane usługi czy wyprodukowane towary poważnie obawiają się, że ich interesy mogą nie przetrwać. Ocenia się, że w Polsce aż od 80 do 90 proc. przedsiębiorstw nie otrzymuje zapłaty w ustalonym w umowie terminie. Słabszym kontrahentom narzuca się nawet półroczne terminy płatności. Zamiast dostać pieniądze na czas – zgodnie z kontraktem – muszą wspierać swoje biznesy, biorąc kredyty i pożyczając pieniądze w bankach na bieżącą działalność. To podraża funkcjonowanie przedsiębiorstw, rodzi niepokój wśród menedżerów i pracowników. Jak więc uniknąć złych kontrahentów, którzy nie regulują swoich zobowiązań? Niestety nie ma żelaznych i cudownych terapii, które uratują pokrzywdzony biznes.