Zofia Brzezińska: Złota droga do wolności - co się stało z polskimi zasobami złota

W 1941 r. w Nowym Jorku odbyła się pierwsza rozprawa w procesie, w którym Polacy próbowali odzyskać cenny metal od Francuzów.

Aktualizacja: 17.06.2020 06:11 Publikacja: 16.06.2020 02:00

Zofia Brzezińska: Złota droga do wolności - co się stało z polskimi zasobami złota

Foto: materiały prasowe

Od zarania dziejów złoto jest symbolem bogactwa. W czasie wojny jego ochrona jest ważna nie tylko z tego względu. Polscy bankierzy w 1939 r. zdawali sobie z tego sprawę. Latem 1939 r. wielu wykształconych i świadomych politycznie Polaków domyślało się już, że wojna wisi na włosku. Ówczesny prezes Banku Polskiego Władysław Byrka, wybitny prawnik i ekonomista, już w czerwcu i lipcu zapobiegawczo polecił wysłać cztery transporty cennego kruszca do skarbców w Siedlcach, Lublinie, Brześciu nad Bugiem oraz Zamościu.

Skazani na emigrację

W warszawskiej siedzibie Banku Polskiego nadal pozostawały jednak duże zasoby metalu. Masowe bombardowania stolicy na początku września nie pozostawiały złudzeń, że w razie zniszczenia budynku banku, złoto zostałoby utracone. 2 września odbyło się ostatnie zebranie akcjonariuszy banku, na którym zatwierdzono zmiany w statucie m.in. podwyższając kredytowanie rządu. Nadal nie gwarantowało to jednak większego bezpieczeństwa dla 38 ton złota, spoczywającego w warszawskim skarbcu (pozostałe 37 ton trafiło latem do wspomnianych miast na wschodzie kraju, a 20 ton było zdeponowanych w instytucjach zagranicznych). Dlatego 4 września Rada Ministrów wydała decyzję o wywiezieniu cennego ładunku ze stolicy. Transport odbywał się pod osłoną nocy, a dnie przeczekiwano w parkach i lasach. Szosy zatłoczone były tysiącami cywilów uciekających przez bombardowaniem, a samoloty Lutfwaffe bezlitośnie ostrzeliwały bezbronne kolumny uchodźców.

Czytaj też: NBP sprowadziło złoto do Polski. Większość wylądowała w Poznaniu

Po licznych perypetiach złoto rozładowano w sprawdzonych już oddziałach Brześcia, Siedlec, Lublina i Zamościa. Początkowo nie planowano wywozić złota za granicę, a miasta te miały być jego docelowym miejscem przechowania. Dynamicznie zmieniająca się sytuacja wojenna i agresywna ekspansja armii Hitlera postawiła jednak dalsze bezpieczeństwo skarbu ulokowanego na wschodzie Polski pod znakiem zapytania. 13 września ładunek zgromadzono na stacji kolejowej w Śniatyniu, przy granicy z Rumunią. Podobnie jak polskie władze, złoto skazano na emigrację.

Intensywne negocjacje polskiej strony z rumuńskim rządem doprowadziły do uzyskania zgody na przewiezienie pociągiem skarbu do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym. W międzyczasie Niemcy od swoich szpiegów dostali cynk o ewakuowanych kosztownościach i zażądali od Rumunów zatrzymania transportu. Ci jednak sprytnie wyprowadzili ich w pole. Po odkryciu podstępu rozeźlony niemiecki ambasador pieklił się, że "Rumunia dopuściła się poważnego naruszenia neutralności, co nigdy więcej nie powinno się powtórzyć''. 4 tony złota pozostawiono w Rumunii do dyspozycji polskiego rządu.

Pozostałe sztabki zostały umieszczone na pokładzie ''Eocene'', niewielkiego tankowca. Niemieckie łodzie podwodne patrolowały nieustannie wody wokół Konstancy. Zdesperowani Polacy ubłagali kapitana ''Eocene'', Brytyjczyka Roberta Bretta, o wypłynięcie z portu mimo braku formalnej zgody. Narażało to tankowiec nie tylko na atak nieprzyjaciela, ale i możliwy ostrzał ze strony rodzimych jednostek wojskowych. Tankowiec 16 września dotarł do Stambułu. Stamtąd kruszec został przewieziony pociągiem do Syrii, a następnie do Bejrutu. Na początku października, drogą morską drogocenny depozyt dotarł do skarbca Francji w Nevers.

Tymczasowy areszt

Dni wolności francuskiego imperium były jednak policzone. 10 maja 1940 r. III Rzesza rozpoczęła ofensywę przeciwko Francji. W ogarniętym chaosem kraju polski rząd na uchodźctwie rozpaczliwie zabiegał o wyznaczenie statków, które przewiozłyby złoto do USA. 31 maja sztabki polskiego (oraz belgijskiego, także zdeponowanego w Nevers) złota ewakuowano do bazy marynarki wojennej w Lorient. Tam musiały czekać aż do 16 czerwca, kiedy to krążownik ''Victor Schoelcher'' zawinął do portu celem ich zabrania. Kaprys historii sprawił, że tego samego dnia Paryż ogłosił kapitulację, co oznaczało natychmiastowy nakaz wstrzymania jakiegokolwiek dalszego przemieszczania się jednostek wojskowych. Do Lorient smutne wieści nie dotarły jednak na czas i krążownik wyruszył na ocean. Kapitan krążownika z niejasnych jednak przyczyn zmienił nagle kurs i zamiast do USA, dopłynął do Senegalu. Stamtąd wywieziono skrzynie do położonego na Saharze miasta Kayes.

Miejscowość ta znajdowała się na obszarze Francuskiej Afryki Zachodniej, więc nie zmieniło to sytuacji skarbu. Nadal był pod kontrolą podległego Niemcom francuskiego rządu Vichy. Polscy dyplomaci wszczęli potajemne negocjacje w sprawie odzyskania złota, ale Belgowie stracili cierpliwość i wytoczyli Francji proces przed sądem w USA. Polacy przyłączyli do pozwu Belgów. Pierwsza rozprawa odbyła się w Nowym Jorku we wrześniu 1941 r. Przed sądem amerykańskim nie mógł jednak wystąpić ani Bank Polski, ani polskie władze. Złoto należało formalnie przekazać powiernikom - osobom fizycznym będącym rezydentami stanu Nowy Jork. To one mogły pozwać Bank Francji.

Już na pierwszej rozprawie sędzia przyznał powodom tymczasowy areszt na części francuskiego złota, spoczywającego w amerykańskich bankach. Francuskie władze kwestionowały jednak prawomocność orzeczenia podnosząc, iż wątpliwa była właściwość sądu amerykańskiego. Problem stanowił także brak fizycznej możliwości stawiania się na rozprawach przedstawicieli rządu Vichy. W efekcie proces przedłużył się aż do 1943 r., a zakończył ugodą z generałem Charlesem de Gaulle'em. W jej treści zobowiązał się do zwrócenia złota prawowitym właścicielom w chwili przejęcia nad nim kontroli przez Francuzów.

Mimo tego rząd polski wraz z dyrektorem banku Stefanem Michalskim zdecydowali się podzielić skarb na trzy części i umieścić je w Londynie, Nowym Jorku i Ottawie. Amerykańskie jednostki przejęły część skrzyń ze złotem w Dakarze i wywiozły do Nowego Jorku, gdzie rozdysponowano je między banki w USA, Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii.

Po zakończeniu wszystkich operacji Bank Polski posiadał złoto o wartości prawie 400 mln zł. Koniec wojny w 1945 r. oznaczał rozpoczęcie żmudnej drogi Polski do odzyskania utraconych skarbów. Komunistyczne władze wystąpiły z żądaniem ich natychmiastowego zwrotu argumentując, że środki te są niezbędne do pokrycia kosztów odbudowy zrujnowanego kraju. Jednak USA, Wielka Brytania oraz Kanada podjęły decyzję o zamrożeniu dostępu do depozytu do czasu ustabilizowania się sytuacji politycznej w Polsce. Komuniści jednak nie marnowali czasu. W 1946 roku władze uzyskały od krajów depozytariuszy prawa do dysponowania zasobami Banku Polskiego, a w 1947 r. udało się przeprowadzić zakończone sukcesem negocjacje z Rumunią i sprowadzić do Polski przechowywane tam złoto.

Większość nie wróciła

Większość złota jednak fizycznie nigdy nie wróciła do kraju. W 1952 r. Bank Polski został rozwiązany, a jego zadania przejął Narodowy Bank Polski. NBP długo stał na stanowisku, iż walka o sprowadzenie złota do Polski jest bezzasadna, gdyż jest ono umieszczone na bezpiecznych lokatach, w ramach których zarabia na siebie. W 2019 r. jednak NBP zdecydował się zakupić dodatkowe kolejne 100 ton złota, gromadząc łącznie 228,6 ton. W związku z tym postanowiono w czerwcu 2019 r. sprowadzić 100 ton złota z Wielkiej Brytanii. Pozostałe tam i innych krajach zasoby złota będą inwestowane na dotychczasowych zasadach.

Od zarania dziejów złoto jest symbolem bogactwa. W czasie wojny jego ochrona jest ważna nie tylko z tego względu. Polscy bankierzy w 1939 r. zdawali sobie z tego sprawę. Latem 1939 r. wielu wykształconych i świadomych politycznie Polaków domyślało się już, że wojna wisi na włosku. Ówczesny prezes Banku Polskiego Władysław Byrka, wybitny prawnik i ekonomista, już w czerwcu i lipcu zapobiegawczo polecił wysłać cztery transporty cennego kruszca do skarbców w Siedlcach, Lublinie, Brześciu nad Bugiem oraz Zamościu.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi