PIT od świadczeń: Obdarowany pracownik musi uważać na podatek dochodowy

Gdy pracodawca kupuje świadczenia dla swoich pracowników i korzysta z prawa do kosztów podatkowych, to gdzieś musi powstać też przychód – dowodzi prof. Antoni Hanusz, sędzia Izby Finansowej NSA

Publikacja: 19.03.2012 02:59

Prof. zw. dr hab. Antoni Hanusz jest kierownikiem Katedry Prawa Finansowego UMCS w Lublinie, członki

Prof. zw. dr hab. Antoni Hanusz jest kierownikiem Katedry Prawa Finansowego UMCS w Lublinie, członkiem Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do spraw Doradztwa Podatkowego oraz Komisji Egzaminacyjnej dla Biegłych Rewidentów

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

RZ: Panie sędzio, czy nie obawia się pan, że po niekorzystnej dla podatników uchwale dotyczącej tzw. pakietów medycznych, podjętej w składzie całej Izby Finansowej NSA, fiskus będzie chciał opodatkować każdy dodatkowy bonus od pracodawcy?

Antoni Hanusz:

Teoretycznie wszystkie nieodpłatne świadczenia, podobnie jak przychody, którym towarzyszy odpłatność, mogą być objęte podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że ustawodawca przewidział możliwość zmniejszenia obciążenia podatkowego. Problem więc leży gdzie indziej. Podatek dochodowy z jednej strony opiera się na przychodzie podatkowym, a z drugiej na kosztach uzyskania przychodów. Gdy pracodawca kupuje swoim pracownikom określone świadczenia, np. pakiety medyczne, to cenę ich zakupu może zaliczyć do kosztów podatkowych swojej działalności. Wówczas musi jednak liczyć się z tym, że po stronie pracowników, którzy odbierają darmowe pakiety medyczne, powstanie przychód. Widzimy więc związek między kosztami a przychodem. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że pakietom medycznym nie towarzyszy koszt uzyskania przychodu. Nie chodzi więc o opodatkowanie – dla zasady – każdego, nawet najmniejszego świadczenia, ale o zachowanie czystości konstrukcji podatku dochodowego.

Czy jest gdzieś granica absurdu opodatkowania pewnych świadczeń uzyskiwanych przez pracowników?

Biorąc pod uwagę ścisłą wykładnię przepisów podatkowych, w zasadzie żaden przychód pracownika, któremu towarzyszy koszt uzyskania przychodu po stronie pracodawcy, nie jest wolny od podatku dochodowego. Te granice opodatkowania nie w każdym przypadku są jednak absolutne ze względu na katalog zwolnień. Pracodawca, który kupuje świadczenie, musi więc sprawdzić, czy można je zaliczyć do jakiejś kategorii zwolnienia. Jeśli się nie da tego zrobić, to trzeba takie świadczenie opodatkować. Boję się, że gdyby traktować pakiety medyczne czy imprezy integracyjne jako przychody niepodlegające opodatkowaniu, to byłaby to zachęta dla pracodawcy, żeby część wynagrodzenia wypłacać w naturze w formie zróżnicowanych, niezależnych od jakości pracy, bonusów.

Wyliczenie wartości pakietów medycznych zazwyczaj nie sprawia trudności. Ale w nieszczęsnych imprezach integracyjnych, gdy pracodawca nie wie, ile osób z nich skorzysta, koncepcja opodatkowania świadczeń tylko postawionych do dyspozycji pracownika mnie nie przekonuje.

W idei opodatkowania samej możliwości skorzystania z określonej kategorii dóbr i usług na tzw. imprezach integracyjnych można dopatrzyć się podobieństwa do innych świadczeń nieodpłatnych, również pakietów medycznych. Różnica polega między innymi na tym, że w imprezach integracyjnych trudniej określić, jaka korzyść będzie przysługiwała poszczególnym pracownikom. Nie mówimy jednak o konstrukcji podatku, lecz o kwestii dowiedzenia, czy dana osoba była rzeczywiście objęta obowiązkiem podatkowym czy nie. Wchodzimy więc bardziej w sferę dowodową, np. czy dany pracownik podpisał listę uczestnictwa, czy wziął bilet do teatru itp. Inaczej mówiąc, chodzi o ustalenie, czy korzystał z oferowanych atrakcji, czy też w ogóle nie miał takiej możliwości, choćby dlatego, że w dniu imprezy przebywał na zwolnieniu lekarskim. To wszystko może zaważyć na objęciu przychodów opodatkowaniem, zwłaszcza jeśli rzeczywiście w sensie dowodowym nie będzie można objąć takiej osoby obowiązkiem podatkowym.

Jak wyliczyć wartość takich atrakcji?

To druga kwestia. Ktoś, kto kupuje daną usługę czy towar, płaci określoną cenę. Ta cena, tak jak w przypadku prywatnych spotkań towarzyskich, jest iloczynem cen poszczególnych składników, np. posiłków, i osób, które w niej uczestniczą. To jest znów tylko kwestia dowodowa. Dlatego obowiązkiem podatkowym nie będzie można objąć pracowników, którzy świadomi konieczności uiszczenia podatku, celowo odmówili udziału w imprezie integracyjnej.

A jak pracownik, który nie chce płacić podatku od imprezy integracyjnej, powinien udowodnić, że nie brał w niej udziału?

To płatnik, czyli pracodawca, powinien określić wartość przysporzenia majątkowego w odniesieniu do konkretnych pracowników, sprawdzić, czy ta kwota korzysta ze zwolnienia, czy podlega opodatkowaniu, i wtedy pobrać zaliczkę. Przede wszystkim jednak  pracodawca-płatnik powinien poinformować pracowników o potencjalnej konieczności opodatkowania takich świadczeń. I z tego, co wiem, wiele firm informuje pracowników.

A co z imprezami dla pracowników, które są połączone ze szkoleniami?

Do Naczelnego Sądu Administracyjnego trafiają już skargi kasacyjne dotyczące interpretacji podatkowych, w których wnioskodawcy jasno rozróżniają te sytuacje. Z opisów stanów faktycznych wynika, że głównym celem tych spotkań jest podnoszenie kwalifikacji pracowników. Wnioskodawcy podkreślają, że zachodzą przesłanki objęcia danych osób szkoleniem, że nie są to osoby przypadkowe. Szkolenia mogą być też finansowane z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. W tym przypadku trzeba jasno oddzielić te czynności, które mają na celu tylko rekreację, od tych, które polegają na szkoleniu pracowników.

W przeciwieństwie do uchwały o pakietach medycznych uchwała w sprawie spółek komandytowo-akcyjnych wywołała duży entuzjazm podatników i ich pełnomocników. Czy rzeczywiście ta forma prowadzenia działalności jest tak atrakcyjna podatkowo?

Trudno mi to ocenić. Jedno jest pewne: po uchwale NSA w składzie siedmiu sędziów nie ma obawy, że akcjonariusz takiej spółki będzie musiał zapłacić zaliczkę, antycypując przyszły zysk. Bo w wielu przypadkach może on w ogóle nie wystąpić. Zdarza się też, że co prawda spółka ma zysk, ale nie decyduje się go wypłacać akcjonariuszom. Żeby bowiem wypłacić dywidendę, musi być jednomyślność komandytariuszy. Po uchwale podatnicy, którzy często byli zmuszani przez fiskusa do uiszczania zaliczek na podatek, będą teraz mogli wystąpić o ich zwrot.

Czy ta uchwała rozwiewa wszystkie wątpliwości dotyczące tej formy prowadzenia działalności gospodarczej?

Najważniejsze tak. Sąd uznał bowiem, że przychód akcjonariusza z udziału w zysku spółki komandytowo-akcyjnej nie jest rezultatem jego działalności gospodarczej. Wynika wyłącznie z posiadania prawa majątkowego w postaci akcji. Przychód podatkowy powstaje zatem z chwilą faktycznego otrzymania pieniędzy. Trzeba również podkreślić, że spółka komandytowo-akcyjna jest atrakcyjną formą prowadzenia działalności z punktu widzenia akcjonariuszy, którzy dysponują kapitałem, a nie chcą odpowiadać za jej prowadzenie. Do tego są zobowiązani komplementariusze. Akcjonariusz może więc występować tylko jako inwestor. Najważniejszy problem został więc rozwiązany, ale czy pozwoli to uniknąć innych, nie wiem.

Z moich obserwacji wynika, że na wokandy sądów administracyjnych trafia dużo spraw dotyczących opodatkowania rozliczeń czy innych przesunięć majątkowych między spółkami – zwłaszcza kapitałowymi – a ich wspólnikami.

Istotnie, tego rodzaju sporów jest coraz więcej. Wydaje mi się, że ocena skutków na gruncie prawa handlowego i cywilnego nie zawsze jest prawidłowo dokonywana przez wspólników spółek i organy podatkowe. Te drugie uważają, że autonomia prawa podatkowego  pozwala ignorować skutki zdarzeń zaistniałych na gruncie prawa prywatnego. Inaczej mówiąc, organy podatkowe nie biorą pod uwagę regulacji prawa prywatnego, zasłaniając się prawem podatkowym. Ja natomiast uważam, że często, gdy dochodzi do przesunięć majątkowych między spółkami, na normę prawa podatkowego  wpływ mają skutki wywołane na gruncie prawa prywatnego. Organ podatkowy musi je szanować. Ignorowanie tych skutków prowadzi do nieporozumień i sporów.

Prof. zw. dr hab. Antoni Hanusz jest kierownikiem Katedry Prawa Finansowego UMCS w Lublinie, członkiem Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do spraw Doradztwa Podatkowego oraz Komisji Egzaminacyjnej dla Biegłych Rewidentów

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"